Za cholere nie wiem o co Ci chodzi. Krytykuje Slasha to zle, krytykuje Stinsona też zle. Oczywiscie mogę tu pisać, że to najlepsza płyta we wszechswiecie ale dla mnie nie ma znaczenia kto nagrał płyte, w jakim zespole gra, dla mnie ma znaczenie, czy muzyka jest dobra, ciekawa, intrygująca i na jakikolwiek nowatorska.
Ta płyta jest dobra, słucha się z przyjemnością, a Mean to Be jest rewelacyjne, kolejne 3 utwory są naprawde dobre. Ale po VGH, liczyłem na coś lepszego i bardziej zróżnicowanego.
Poza tym, podoba mi się, że nie przedobrzył z nagrywaniem płyty ze swoją ukochaną (vide Trent) bo akurat tu się ona dobrze komponuje i nie wybija na pierwszy plan.