Którzy z rockowych gigantów wydadzą nową płytę jako pierwsi?
Wydaje się, że pojęcie płyty nadal nie umarło, ale też nie jest jasne, jak długie życie ma przed sobą.
Być może albumy mają w dziejach muzyki status anomalii, może przeżyły się jako forma artystycznego wyrazu, a może odwrotnie: są ostatnim bastionem w walce z szerzącym się coraz bardziej brakiem zainteresowania i komercją.
Bez względu na to, jaką jest prawda, [należy powiedzieć, że] istnieją zespoły, których pozycja jest tak ugruntowana, że wydanie nowej płyty nie powinno dla nich stanowić powodu do jakichkolwiek obaw. Zainteresowanie nimi jest na tyle duże, że nawet w świecie, gdzie sprzedaż płyt ustawicznie spada, mają niemal zagwarantowane czołowe miejsca na listach przebojów na długie tygodnie czy miesiące.
Do tychże grup należą między innymi AC/DC, Guns N' Roses, Metallica oraz Iron Maiden. I mimo że niektórzy członkowie wymienionych kapel przedkładają występy na żywo nad pracę w studiu, to fani nie tylko liczą na nowy album, ale wręcz domagają się jego wydania.
Tak się jednak składa, że rockowi giganci nawykli wyrażać się o postępach prac nad płytą nadzwyczaj oględnie. Muzycy Guns N' Roses czy System of a Down przekonali się, że wdawanie się w szczegóły odnośnie nowego materiału może odbić się niekorzystnie na ewentualnej publikacji.
Czyjego albumu możemy się więc spodziewać w najbliższej przyszłości?
W przypadku Guns N' Roses nowa płyta jest mało prawdopodobna.
Kiedy w roku 2016 Axl Rose, Slash i Duff McKagan znowu zaczęli razem grać, doprawdy trudno było przewidzieć, jak długo potrwa ów częściowy reunion. Nawet sami zainteresowani sądzili, że wszystko skończy się na kilku występach na żywo. Tymczasem minęły trzy lata i trudno odmówić racji tym, którzy oczekują nowego albumu.
Ten i ów członek zespołu potwierdził, że materiał na płytę już jest, nie zdradził jednak, na jakim etapie są prace nad nim.
Jeśli wierzyć Slashowi, na rozpoczęcie prac w studiu trzeba jeszcze poczekać, co w przypadku tak zajętych koncertowaniem muzyków nie powinno budzić zdumienia.
Z drugiej strony, Guns N' Roses - a przynajmniej Axl Rose - zawsze będą kojarzeni z opóźniającym się wydaniem "Chinese Democracy", które sprawiło, że album od początku stał na niegodnej pozazdroszczenia pozycji.
Dlatego bardziej niż kompletnej płyty należy spodziewać się jednego albo dwóch singli - ot, akurat tyle, żeby pobudzić apetyt.
Kolejne pytanie brzmi: jakie są szanse na to, że zobaczymy pozostałych członków klasycznego składu zespołu?
O ile Steven Adler parę razy zagrał z Gunsami na żywo, o tyle wokół nieobecności Izzy’ego Stradlina nadal toczą się dyskusje...
Źródło