18 lutego br. odszedł Tom Whitlock, amerykański muzyk i laureat prestiżowych nagród, w tym Oscara i Złotego Globu. Szersza publiczność poznała go przede wszystkim za sprawą piosenki „Take My Breath Away” z filmu „Top Gun”.
Jedną z osób, którymi wstrząsnęła śmierć Toma, jest Melissa Reese.
Dziewczyna z Guns N’ Roses odniosła się do niej na swoim profilu na Instagramie.
Obszerny wpis, opatrzony zdjęciem Melissy jako nastolatki, zaczyna się słowami:
„Nadal oswajam się z tą wiadomością”.
„Jestem zdruzgotana odejściem Toma Whitlocka, który odegrał kluczową rolę w mojej karierze”, pisze Reese. „Kiedy byłam dziewczynką, seria przypadkowych zdarzeń postawiła Toma na mojej drodze. Pamiętam, że opuszczałam szkołę, żeby móc z nim od czasu do czasu pracować. Potem to weszło mi w krew”.
„Jestem wdzięczna, że dostrzegł drzemiący we mnie potencjał i dał mi wskazówki, inspirację, szanse, których potrzebowałam, żeby w tak młodym wieku poświęcić się muzyce. Pamiętam, jak po raz pierwszy odwiedziłam go w domu w Bellingham. Patrząc na statuetkę Oscara – i na moją starszą siostrę, Jen (która mnie tam zawiozła i towarzyszyła mi w tym pierwszym spotkaniu… czy też sesji nagraniowej) – wymamrotałam: «Oooch, czy to prawdziwy Oscar?!». Byłam pod wielkim wrażeniem…”.
„Krótko mówiąc, bez Toma nie byłabym w miejscu, w którym dzisiaj jestem”.
„Tom, zawsze będziesz zajmował specjalne miejsce w moim sercu”, dodaje Melissa. „Pomogłeś mi zacząć muzyczną karierę, wziąłeś mnie pod swoje skrzydła, dałeś mnie i mojej rodzinie pierwszego szczeniaczka, kundelka o imieniu Hershey. Kochaliśmy go całym sercem. Niestety, zmarł z powodu zespołu Cushinga tamtej nocy, gdy Guns N’ Roses grali na Coachelli. A to był mój pierwszy wielki koncert z zespołem…”.
Tom, jak się okazuje, odsłonił również przed Melissą tajemnice sprzętów, które służą do nagrywania i produkowania muzyki, dzięki czemu w przyszłości miały się przed nią otworzyć drzwi do kariery... i do GNR.
„Zawsze będę wdzięczna to wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Mam nadzieję, że wiedziałeś, na jak wiele osób miałeś wpływ, ilu ludziom pomogłeś… Że nie wspomnę o pasji, z jaką ratowałeś maltretowane czy chore zwierzęta, których nikt nie chciał. To również mnie uderzyło”.
„Mogłabym jeszcze długo wyliczać, ale na tym zakończę. Dodam tylko: spoczywaj w pokoju. I dziękuję, z całego serca. To zdarzyło się zbyt szybko – żałuję, że nie zdążyłam ci tego wszystkiego powiedzieć, ale modlę się, żeby cała moja miłość i szczera wdzięczność odnalazły cię tam, gdzie teraz jesteś”.
Whitlock miał 68 lat.
Źródło