Gilby Clarke był gościem „The SDR Show”.
Rozmawiał tam między innymi o trasie Not In This Lifetime i o tym, dlaczego nie dołączył do byłych kolegów z GNR na scenie.
„Nie zostałem poproszony o dołączenie do zespołu”, przypomniał były gitarzysta Guns N’ Roses. „Poproszono mnie tylko o występ gościnny. A tak się złożyło, że akurat tamtego dnia byłem w Chicago z moją córką. Jej zespół grał na Lollapaloozie [w lipcu 2016]. W gruncie rzeczy jestem dla mojej córki kimś w rodzaju…
roadie. Nie sądzę, żeby ktokolwiek inny potrafił nastroić jej gitarę. Żartuję!
W każdym razie nie zgraliśmy się czasowo. Powiedziałem Gunsom:
Myślę, że to świetny pomysł. Jestem za. Tylko akurat dzisiaj nie mogę. A zaprosili mnie dosłownie w ostatniej chwili! Potem nie miałem już od nich żadnych wiadomości”.
Clarke potwierdził również, że swego czasu, po tym, jak zajął w zespole miejsce Izzy’ego, miał ledwie tydzień na opanowanie całego materiału.
„Rzeczywiście tak było”, przyznał. „W poniedziałek powiedzieli mi:
Jesteś na pokładzie, a w kolejnym tygodniu już lecieliśmy do Bostonu na nasz pierwszy wspólny koncert. Miałem dosłownie tydzień. A musicie pamiętać, że to było, zanim pojawił się YouTube”.
„Ostatnim kawałkiem, jaki opanowałem, był utwór zatytułowany
Estranged”, wyjawił Gilby. „To naprawdę długa ballada. Jeśli się jej przysłuchasz, odkryjesz, że z gitarowego punktu widzenia jest jakby jednowymiarowa – jest tam miejsce tylko dla Slasha. Wsłuchiwałem się w nią i nie miałem pojęcia, co ja miałbym tam robić.
W końcu poszedłem zasięgnąć języka u Dizzy’ego. Zapytałem, czy nie przysiadłby ze mną nad tą piosenką i nie pomógł mi jej rozgryźć. A on na to:
Tu masz zapisy nutowe. I wręczył mi je.
Przez bity tydzień uczyłem się nuty za nutą ze słuchu, gdy wystarczyło sięgnąć po piep***ny zapis… i opanowałbym ten kawałek w godzinę. Byłem lekko wkurzony, że nie zapytałem wcześniej. Przecież mogli mi to dać od razu”.
Źródło