dobra, koncert juz lada moment. ja bede na stówe , z 3 osobami . jak sie ktos chce przylaczyc i przebywac w gunsowym towarzystwie to ostatnia szansa zeby sie zgadac , jutro czyli w czwartek. a jak bede jedynym ktoremu sie chce jechac to zarzuce relacje jak bylo,a le bez filmikow bo nie mam czym nagrac
--------------------------------
Dobra, juz po koncercie, to powiem jak bylo.
Ja ogolnie czcę LA Guns. dla mnie to jest rockowy szczyt, nie jest to zespol oryginalny, ale jest genialny i powinien byc na 1 półce z panteonem rocka. Ja sie bawilem na koncercie swietnie bo na dzwiek prawie kazdej zagranej piosenki mialem orgazm. Bylem jedynym (chodz podobno jeszcze 1 osoba byla) na fali. Ale jesli mam byc obiektywny, to jestem w szoku i rozczarowany.
W ogole, jest motyw, bo koncertow bylo duzo, zespolow duzo, a bilet w wawie 45zl, dzien pozniej w nowogardzie 25zl. czyli tam wlasciwie nikt nie zarabia. kazdy zespol, kazdy muzyk, plus ich ekipa, jak sie podzielą to im zlotowki dziennie nie wyjdzie . I tak sobie myslalem - WTF, Tracii przyleci do polski na koncert za 25zl? I niestety, tak zagrali. O supportach sie nie wypowiem, chociaz ktorys zagral It's So Easy. Jeden z supportow, Crusher, rozdawal za darmo swoje plyty, był taki stojak na stole i mozna bylo brac bez pytania - brakowalo moze paru, nikt nie brał. Moja znajoma, ktora byla na koncercie, wie o mojej milosci do polskiej "potrawy" , mizerii. Na beke przyniosla mi cały sloik na koncert. Obalilismy przed wejsciem razem z ktoryms z tych typow z Crushera wlasnie.
Ogolnie bylo bardzo malo ludzi. Kumpel mowi ze pytal w kasie ile poszlo biletow, i w przedsprzedaży poszlo sto - z czego cztery nasze. Tak z cztery rzędy fanow przed sceną były , troche osob z tyłu , im pozniej tym wiecej dochodzilo osob, mozna bylo wejsc na fale na jakies 3 sekundy. Na roznych koncertach bylem, czasem ochrona wyciąga z tłumu, czasem odbija , a tutaj pchali na ziemie hehe.
Publika to prawie same nastolaty, bez kitu. Tacy licealisci, faceci ucharakteryzowani na glam rock , grzywki do oczu, dlugie wlosy, tapir, nawet oczy mieli pomalowane. Byla beka jak przed klubem dwoch takich typow rozmawialo, i jeden drugiego nazwał pedalem, bo mu "kreska" za oczy wychodzila hehe. Typiary tez byly ucharakteryzowane na Axla, te sprawy. Ale tak naprawde to fajnie, szkoda ze ja takich znajomych nie mialem.
Koncerty ogolnie byly jakos od 19h, ale nie powiemdokladnie bo nie patrylem na zegarek.
Przed koncertem sprzedawali te plakaty, za 4-5 zl, zalezy czy sie dasz wyciulać , i w ogole nawet na tym plakacie nie wiem czy ktos zauwazyl - Tracii ma peknieta strune hehe
http://progresja.com/upload/02.03%20Sex%20Action%20Tour%202012.jpgLA Guns grali gdzies z godzine. Strasznie lipnie, ze tak krotko, bo oni maja pelno swietnych piosenek. A tak grali godzinie i jeszcze wrzucali covery, k***a
Nie pamietam dokladnie, ale napewn zaczeli od electric gypsy, potem here it comes , trzecia piosenka to bylo Ballad of jayne [szokujaco ch****owe] , potem zagrali jeszcze over the edge, rip and tear, sex action bylo chyba na koniec , nawet nie pamietam czy był bis bo ogolnie zespol byl nieobecny. Weszli, nic nie mowili, grali, zeszli, nawet kostki nie rzucili. Zagrali jeszcze Never enough, Don't look at me that way, one more reason, i wanna be your man [ktore sie dalo rozpoznac jakos w połowie dopiero], chyba no mercy, a z coverow Hey Joe, kawalek Whole Lotta Love, i kawalek Paint it black
czyli ogolnie glownie pierwszy album, troche drug i trzeci , wszystkie piosenki tylko z zakresu czasow Phila Lewisa. Ciekwe jest ze zagrali Don't Look at me that way , bo pochodzi z albumu waking the dead, 2002 , po nagraniu ktorego ale jeszcze przed wydaniem , Tracii odszedl z zespolu i nie chcial jechac na trase LA Guns/Alice Cooper zeby go promowac. Mnie zdziwilo ze to zagrali bo ogolnie mamy teraz dwie wersje LA Guns i myslalem ze Tracii pokaze cos nowego, a on kopiuje LA Guns za czasow Lewisa. Tylko ze wyszlo im beznadziejnie. Ja sie jaralem bo to są swietne piosenki , ale jednak słabizna. Mieli jakiegos basiste, ktorego nie bylo na plakacie z koncertu, a ten z plakatu sie nie pojawil. Naglosnienie bylo okropne, totalnie fatalne. Wokalista nie specjalny. Fakt, na whole lotta love dal taki popis wokalny ze czapki z głów, ale reszte koncertu bez sensu. Sympatyczny koles, w kiblu go spotkalem i z nim gadalme i go po paru minutch dopiero poznałem, ale na scenie udawał troche Stevena Tylera, troche sie chciał gibać jak Axl , jakas swoja wersje węża chcial robic,ale wygladalo to tylko pedalsko. Jak z karaoke show. Nie podoba mi sie jego charyzma, ja jakbym spiewal te piosenki to bym jechał na recznym z podniety , expersyjne piosenki, a on jakos tam stał, tupnął, machna reką, dwa kroki zrobił , i ciagle robil miny jakby chciał zeby go dizewczyny z widowni podziwiały. Szczegolnie przy ballad of jayne to bylo drazniące, bo spiewali to tylko na gitare i wokal, a on beznadzijnie to zaspiewal, naglosnienie tez do dupy, a on jeszcze stoi i tak teatralnie strzela zalotne usmieszki. Nie pasuje mi on do LA Guns, chociaz jest symaptyczny. Basista tam sobie grał , potem po koncercie sam musiał rozpinac i pakowac swoj sprzet w kufry , krzyczelismy cokolwiek, zeby dał piórko, czy ze dobry koncert czy cos, i napewno slyszal ale mial w dupie jakby był obrażony, nawe nie machnal. O perkusiscie nic nie powiem bo siedzial sobie i grał , nic specjalnego, Tracii tez zostawil niedosyt. Stał, schowaltwarz za ta swoja fryzura na grzybka cz ytam Nicka Cartera , zagral w jakies kurtce skorzanej, ale nie ramonesce, mial rozpietą i zamiast pokazac tatuaze to pokazal zaokraglony brzuch. Nie przybił nawet 1 piatki nikomu, nie podal ręki, a od sceny do publiki bylo tylko tyle miejsce zeby sie ochroniarz zmiescil. Stal troche z tylu, po lewej i grał. Zadnej solowki nie walnął, ani nic. No chyba ze jakas tam 30 sekundową, chociaz nawet takiej nie pamietam. Taki zespol bez sensu, piosenki super i kto by ich nie zagrał to super , ale ten zespol co przyjechał to serio amatorka. Po c**j oni covery grają na takim krotkim koncercie? To supporty moga grać Hey Joe, bo nikt nie zna ich piosenek, a chca zeby sie ludzie dobrze bawili. Kazdy w zespole wyglada jak z łapanki , jak jakies karaoke - a Tracii mial byc gwiazda a zachowywal sie tak samo jak reszta zespolu - schował sie, zagrał, uciekł.
W ogole nie wiem jaki jest cel tej jego trasy. Bo nie promuje zadnego albumu . Sprzedazy plyt tez nie chce poprawic, bo wzial 250 zespolow na trase ze sobą , i potem gra tylko godzine, i wrzuca covery. Poza tym z takim zachowaniem to nie wypromuje nic. Zarobkowo tez raczej nie gra, bo weź przyjezdz z ameryku z tabunem i zagraj za pare zlotych. Nawet jakby w polsce wydali to co by zarobili to by im nawet na obiad nie starczylo hehe.
Jakby nie bylo - bylem, jestem szczsliwy, bawilem sie swietnie , ale zespol i koncert to żart. Jestem podjarany ze bylem, ale zszokowany i rozczarowany jednoczesnie. LA Guns , z takimi piosenkami, to powinien sprawic ze bysmy kazdy jebneli dziare ich logo na plecach. A oni zagrali jakby byli zespolem bez jednej plyty i dopiero zaczynali kariere.
Zadko mi sie zdarza ze mi sie nie podoba koncert na ktory ide , a ten mi sie i podobal i nie, ale bardziej sie ciesze ze bylem, i ze Tracii ruszyl dupe. Ale mialem zaraz po jechac do nowogardu, ale pomyslalem ze dymie to i wracam do domu. Wydać stówe na jazde z wawy do nowogardu, i potem powrot do krakowa, przez cala polske, to jeszcze nie problem , chociaz w mercedesie sie nie urodzilem. Dalbym bez mrugniecia okiem. Leniwy tez nie jestem , potrafie pojechac na 4 koncerty w 4 dni w 3 roznych miastach. Ale najbardziej mnie kłuje, ze pojechal bym z wawy do nowogardu, wydal tą stówe, na miejscu bym pewnie wydał z 50 jeszce, piwka, cos zjesc. Tłukł sie w pociagu, ale przynajmniej bym pospał. Ale znowu pograli by godzine, niby zawsze coś , ale jak fest nie wypije to zamiast sie bawić i miec wyj***ane, to bede sie denerwowal ze odwalaja taka amatorke zamiast siać legende LA Guns - o polnocy zamykaja ten pub Harlem , i weź siedz w nowogardzie od polnocy do 7 rano do pierwszeog pociagu. Na schodach gdzies. A jeszcze niech pada. I pewnie sam, bo pozostala grupa ludzi co bedzie na koncercie jest lokalna i sie rozejdzie do domu. Hotele po stówe , na schodach zimno, Ja z plecakiem , jak bede siedział sam to zasne. Tymbardziej ze po koncercie, to nie przespany. Skroją mi plecak. A nie daj bóg wypijesz o to 1 piwo za duzo , jesteś sam, prześpisz ten pociag, nikt ci nie pomorze. A niby czemu masz sie nie bawic? To nie roraty, tylko rockowy koncert. Trzeba sie wyszumiec. Dlatego mowie - p******e , obejrzalem w warszawie i wracam, starczy mi. Duzo koncertow sie pojawilo, wydam sobie te stówke na jakis inny. Ale nie powiem - jakby grali tylko w nowogardzie , to chociaz bym miał siedziec na boso w sniegu od polnocy do 7 rano, to by mnie nie zabrakło. Troche szkoda ze mnie ominie, bo ma byc kameralnie. Pewnie w jakims malym pubie bez barierek , tak fajnie. Moze jak by mnie zespol druga noc z rzedu na fali zobaczyli to by tą kostke k***a rzucili , moze znowu w kiblu bym pogadal, moze by tym razem Traciii wpadł sie wylać, fajna sprawa, ale juz trudno . Pewnie dzis za 25 zl to jeszcze słabiej zagraja, i bym sie drapał w głowe ze tak za nimi jezdze.