Panie i Panowie, oto wspaniały, utalentowany muzyk Ron 'Bumblefoot' Thal. Jeśli jesteś weterynarzem, to pewnie wiesz, że 'bumblefoot' to rodzaj dziwnej i nie do końca zbadanej infekcji, a jeżeli nie, to powinieneś wiedzieć, że Bumblefoot to od 2006 roku gitarzysta prowadzący w Guns N' Roses. Ron był na tyle miły, że znalazł chwilę, by odpowiedzieć na kilka pytań swojemu ulubionemu magazynowi (Fault). Spotkaliśmy się z Bumblefootem w czasie jego pobytu w Londynie, gdzie prowadził warsztaty gitarowe. Przeprowadziliśmy szybki wywiad i zrobiliśmy kilka zdjęć podczas zajęć, które przerodziły się w jam session.
Twoja gra jest po prostu fantastyczna. Kto był Twoim nauczycielem? Dziękuję bardzo! Zacząłem się uczyć w wieku siedmiu lat, przez osiem lat chodziłem na lekcje gitary do różnych nauczycieli. Skupialiśmy się na teorii muzyki, a przy okazji uczyłem się piosenek.
Wirtuozi, a Ty jesteś jednym z nich, zwykle kojarzeni są z muzyką klasyczną i jazz'em. Dlaczego zamiast tego wybrałeś rock? Dorastałem słuchając rocka i punku, to była muzyka, która mnie otaczała, i którą najbardziej lubiłem. Muzyki klasycznej i jazzu też słuchałem, ale moim głównym zainteresowaniem był właśnie rock.
Szczerze - co się stało z rockiem w latach 90-tych? Na drzewie rocka pojawiły się nowe gałęzie. Tamta generacja uważała, że ówczesne trendy muzyczne nie są zgodne z ich poglądami.
Mówi się, że Cobain to zniszczył... Cobain nie zrobił nic poza tworzeniem swojej muzyki, to świat zdecydował co z tym zrobić. Nie myślę w kategoriach "lub", bo wtedy traci się połowę tego, co świat ma do zaoferowania. Chodzi o "i", czyli nic siebie nawzajem nie wyklucza. Czy jazz zabił blues? Czy rock zabił jazz? Czy metal zabił rock? Oczywiście, że nie. Dekady nie zabijają dekad. Mamy mnóstwo rodzajów muzyki, które dopasowują się do danego momentu w naszym życiu, a każdy z nich jest wartościowy.
Zgadzasz się, że świat staje się coraz bardziej nieczuły na skomplikowaną, wyrafinowaną muzykę? Muzyka, o której mowa była popularna w innych czasach. Wraz z postępem technologicznym i zmianami społecznymi, zmienia się także styl muzyki, który uważany jest za popularny. Jednak zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy interesują się i wspierają różne inne, mniej oczywiste, gatunki. Poza tym na co dzień mamy szansę zetknięcia się z taką muzyką w telewizji i w filmach, więc jak widać jest ona nadal żywa i można powiedzieć, kwitnie bardziej niż kiedykolwiek.
Muzyka elektro wydaje się być teraz w modzie. Kojarzy mi się ona z dźwiękiem otwierania drzwi autobusu w odpowiednim rytmie; a Ty co o niej sądzisz?Jestem otwarty na takie rzeczy, ponieważ nie mógłbym się rozwijać mając zamknięty umysł. Jeśli czegoś nie rozumiem, to dlatego, że nie odnajduję w tym czymś tego, co dostrzegają inni i powinienem poszerzyć wiedzę. Nie muszę lubić wszystkiego, ale w każdej rzeczy staram się znaleźć coś wartościowego, coś z potencjałem.
A gdzie podziała się delikatność? (obszar zakazany w rockowych balladach)Wszystko jest na swoim miejscu, musisz tylko się rozejrzeć...
Jako gitarzysta rockowy, jak poznajesz klasykę?Przez serce, no i przez słuch, jak każdy człowiek. Jestem przede wszystkim człowiekiem, dopiero potem gitarzystą...
Jaka jest Twoja ulubiona opera?Bardzo podoba mi się Czajkowski, może bardziej ze względu na jego koncerty, niż opery. Już jako dziecko lubiłem Carmen - jest zabawna i pełna wigoru.
Czy współczesna muzyka ewoluowała w coś lepszego, czy powinniśmy raczej wracać do starej, dobrej zachodniej muzyki klasycznej?Każdy powinien ocenić to według własnego gustu. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim, znajdziemy coś ciekawego, a świat pomieści wszystko.
Powiedzmy, że spędzasz noc z żoną lub przyjaciółmi i musisz wybrać pomiędzy koncertem Czajkowskiego, operą Carmen, a koncertem Metalliki na wielkiej arenie. Na co pójdziecie?Chyba wybrałbym operę. Lubię oglądać koncerty rockowe, grać też, ale jeżeli mam okazję zrobić coś innego, zwykle właśnie na to się decyduję - żeby przełamywać schematy.
A co poleciłbyś komuś, kto nie lubi gitar?Perkusję.
Jak opisałbyś swój styl gry?Gram tak, jak czuję, przychodzi mi to naturalnie. Ciężko jest to przeanalizować...
Na zakończenie, masz jakieś "guilty pleasures"?Kocham muzykę z lat 60-tych i 70-tych - Tom Jones, Engelbert Humperdinck... Lubię też horrory, dziwne filmy. Smakuje mi niewyobrażalnie ostre jedzenie i mam własną linię ostrych sosów. Będę szczery, nie czuję się dziwnie z tymi moimi przyjemnościami, w końcu to właśnie one sprawiają, każdy jest inny!