Gitarzysta GNR, Ron „Bumblefoot“ Thal rozmawiał z portalem Vorterix tuż przed swoim występem w Buenos Aires 24 listopada. Poniżej kilka fragmentów owej rozmowy:Na temat wznawiania swojej kariery solowej:Przed gunsami ciągle byłem w trasie, wydawałem albumy, robiłem naprawde różne rzeczy. Potem gunsi zaczęli intensywnie koncertowac i powoli mój grafik stał się tak zapchany, że nie miałem już zupełnie czasu na nic innego. W drugiej połowie roku natomiast gunsi weszli w stan jakby hibernacji - co czasem się zdarza - więc pomyślałem „cholera, powinienem znowu robić swoje, odnaleźć nieco siebie“. Zacząłem więc udzielać gościnnych lekcji, podróżowałem po świecie, grałem z lokalnymi muzykami i włąsnie to mnie tutaj sprowadza.
O przyszłych planach GNR:Przyszłosć jest kompletnie nieprzewidywalna, wszyscy powinniście już to wiedziec. To jak przewidywanie w którą stronę skręci tornado. Wszystko może się zdarzyć. Jestem pewien, że 2014...własciwie nie moge powiedzieć, że jestem pewien bo to bardzo nieprzewidywalne. Moge tylko przypuszczać, ale przypuszczenia też mogą być źle przyjęte...Prawdopodobnie zagramy jakieś koncerty i mam nadzieję, że w przyszlości ukończymy jakieś nagrania. Chciałbym, żebyśmy napisali coś jako zespół i wydali to. Od lat mówie, że nie musimy nawet zabierać się za cały album, bo to porywanie się z motyką na słońce. Wymagane jest zbyt dużo czasu, zbyt dużo środków. Na tym etapie na jakim jest teraz zespół, to niemożliwe. Lepiej wyszlibyśmy wydając po jednej piosence. Zawsze chciałem, zebyśmy przed każdym fragmentem trasy weszli na tydzień do studia, napisali i nagrali piosenke choćby nie wiem co się działo, wydali ją, puścili w radio. Za każdym razem kiedy wyruszalibyśmy w trase, mielibyśm coś nowego, złożyłby się z tego do tej pory już cały album. Gdybym był władcą wszechświata, tak by właśnie było. Oczywiście mówimy to o siódemce ludzi, wszyscy musza się zgodzić z taką polityką i musi to się oczywiście zgrywać z wszystkimi innymi zobowiązaniami, więc sprawa jest skomplikowana.
O liderze GNR, Axlu.Myśle, ze jestem dla Axla większym wrzodem na tyłku niż on dla mnie. To na pewno.
Jestem bardzo szczery, nawet wtedy kiedy nie powinienem. Kiedy trzeba siedzieć cicho i nic nie mówić, ja zazwyczaj palne coś w radiu i Axl dostaje na ten temat setki maili. Albo słyszy o tym od wszystkich dookoła.
Myśle, że Axl w pewien pokręcony sposób lubi to, że jestem wrzodem na dupie. Na początku mojej przygody z zespołem, była wielka kłótnia z managementem, ponieważ wypaliłem przeciwko nasłanym na mnie przez managera prawnikom. Po tym incydencie bujałem się gdzieś z Axlem i powiedział mi: „Twoje jaja, kiedy się stykają robią dzyń“.
Axl wie, że sie ze mną dogada, wie że nie odstawiam picu i nie bede nieszczery. Jeśli o coś mnie zapyta, odpowiem mu co myśle. Jest przecież człowiekiem, tak jak my wszyscy.
Chodzi o prawdę, nikt nie chce gierek. Już lepiej usłyszeć złe wieści niż karmić się mrzonkami. Znam Axla jako człowieka, znam jego wady, swoje wady, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
O niedawnym przecieku „Going Down“:Tak, wiem że coś przeciekło. Tu wlasnie leży problem i wlaśnie dlatego mówie, że Axl ma ze mną ciężko. W przypadku takiego przecieku mogą pojawić się konsekwencje prawne i cokolwiek powiem, może być użyte przeciwko nam. Więc w takich wypadkach waznym jest, żeby nic nie mówić, ale ja mam odwrotne tendencje...
Zanim Chinese Democracy ujrzała światło dzienne, 5 lat temu, zacząłem pracowąc nad akustycznym albumem pt. „Barefoot“, który w końcu ukazał się miesiąc po CHD. Była tam dodatkowa piosenka, razem ze wszystkimi innymi, które sprowadzały się do dwóch gitar, basu w tle i wokalu, surowa rzecz. Jeśli posłuchacie „Barefoot“ możecie dostrzec podobieństwo w grze, brzmieniu do innych akustycznych piosenek, które mogły wyciec....ale ja nic nie wiem.
O tym, czy dogaduje się z poprzednikami:GNR to jak życie składające się z różnych rozdziałów. Są w nich różni ludzie, ja jestem w tym, inni byli w drugim, wszyscy jesteśmy częścią tej książki. I to jest ok. Jestem w kontakcie z kilkoma z nich i wszyscy dobrze się dogadujemy. Ci do których np. wysyłam maile to Duff i Gilby.
Myślę, że ludzie po części chcą żebyśmy ze sobą walczyli jak superbohaterowie i złoczyńcy, ale jesteśmy po prostu muzykami. To nie jest rzecz, która nas dzieli, ale ta która łączy. Wszyscy graliśmy w tym samym zespole, czasem w jednym czasie. Bywa, że na scenie dołącza do nas Izzy, czasem Duff i to jest świetne. Potem wszyscy idziemy na kolacje, bywa nawet, że nasze żony sobie poplotkują, wszystko jest w porządku.
O tym, czy jest w kontakcie ze Slashem:Tej sprawy unikam, ponieważ między Slashem a Axlem jest wielkie napięcie. Nie chcę by Axl poczuł, że go zdradziłem. Myślę, że mogłoby mu to przeszkadzać, chociaz mamy ze Slashem wielu wspólnych przyjaciół.
Prawie doszło do sytuacji gdzie byłbym ze Slashem na jednej scenie w Las Vegas. Grałem z basistą Pantery, Rexem Brownem i Brianem Tichy na perkusji, który grał ze Slashem. Robiliśmy covery KISS w Vegas, dobrze się bawiliśmy. Tego samego wieczoru Slash grał swój ostatni koncert na trasie właśnie w Vegas. Graliśmy niedaleko siebie i pojawiły się głosy, że może dołączyć do nas na scenie. A ja na to „hmmm...“.
Jeżeli chodzi o mnie, nie mam z nikim problemu, chociaż jest ich kilka ze Stevenem Adlerem. Ma tendencje do objeżdżania nas, potem to cofa i przeprasza, więc jest w porządku i rozmawiamy ze soba, po czym znowu walnie jakimś durnym tekstem. Steven, przestań! Ale uściskałbym go gdybym go zobaczył. Powiedziałbym mu, że jest wrzodem na tyłku, ale uściskałbym go.
Odnośnie tego wieczoru, Slash wymieniał dużo smsów z moimi kumplami, o tym, że może dołączyć do nas na scenie na jeden utwór. Nie chciałem być nieuprzejmy, więc pomyślałem, że jeśli wszedłby na scene to ustąpiłbym mu miejsca i zszedł. Nie wiedziałem tak naprawdę co zrobić, nie chciałem być nie w porządku wobec Axla. Wyszło w końcu na to, że Slash musiał złapać następnego ranka lot do Europy, więc do nas nie dołączył.
Nie miałem jakiegoś wielkiego problemu z tą sytuacją, raczej na zasadzie „będzie co ma być“, trzeba ufać swojej intuicji w takich sytuacjach, świat się przeciez nie zawali. Jesteśmy po prostu muzykami, bawimy sie, jammujemy a to w tym wszystkim chodzi.
http://www.blabbermouth.net/news/bumblefoot-didnt-want-to-betray-axl-rose-by-jamming-with-slash/