wolę dostać nowa płytę niż kolejny koncert w Polsce.
A mnie to już wszystko wisi. Nie czekam już na nic ze strony gunsów. Ani na płytę, ani na jakiś teledysk, ani na singiel, ani na koncert (na który nigdy w życiu nie pójdę, nawet gdyby Gunsi grali w moim mieście). To czekanie w ogóle na cokolwiek nowego (poza coverami) mnie już po prostu zmęczyło.
Axl zniszczył ten zespół. Gdyby jego nastawienie było choć trochę inne, gdyby bardziej szanował fanów, gdyby w ogóle chciał się z nimi jakoś komunikować, gdyby miał cokolwiek nowego WŁASNEGO do zaprezentowania... ale nie. Od lat słyszymy jedne i te same kawałki, setlista zmienia się od święta, a kierownik wychodząc na scenę wygląda tak jakby zmuszał się do występowania. Nie, nie jakby chciał występować - ale zmuszał się do tego, jakby to był jego pieprzony obowiązek, tudzież jedyna rzecz którą potrafi robić. Stać i piszczeć do mikrofonu jak gwałcona Myszka Miki.
Przez niego zespół praktycznie stoi w miejscu. Ani płyty, ani singla, ani nawet nowego utworu na koncercie. Nic, ciągle tylko tłuczenie w kółko naokrągło jednego i tego samego materiału.
Dlatego wydaje mi się, że te koncerty są robione tylko dla pieniędzy, może niekoniecznie na spłacanie ChD czy finansowanie nagrania nowej płyty (której jak mi się wydaje w tym życiu nie zobaczę), ale po prostu żeby mieć za co żyć. Z czegoś trzeba...