21 lipca 1987 roku trafił na sklepowe półki – aby następnie przez rok uchodzić uwadze większości – najważniejszy bodaj debiutancki album w dziejach muzyki rockowej.
Wielki album, jeden z tych, których przeznaczeniem jest rozpalać wyobraźnię kolejnych pokoleń słuchaczy. Album, który rozszedł się w nakładzie ponad trzydziestu milionów egzemplarzy.
Zawarte na nim piosenki do dzisiaj stanowią szkielet setlisty zespołu, który je wylansował.
Takie przeboje jak „Paradise City”, „Welcome To The Jungle”, „Sweet Child O’ Mine”, „It’s So Easy” czy „Nightrain” są klasykami rocka, a zarazem dowodem na to, na jakie twórcze wyżyny Guns N’ Roses wspięli się w połowie lat osiemdziesiątych.
Przeto może zdumiewać, że pierwsze recenzje bynajmniej nie były entuzjastyczne. Na przykład „Metal Hammer”, zacny skądinąd magazyn muzyczny, określił „Appetite For Destruction” jako tandetną mieszaninę elementów, które pojawiły się już na płytach Aerosmith, Hanoi Rocks czy AC/DC.
To tłumaczy poniekąd, dlaczego album uchodził z początku uwadze większości. Po miesiącu od wydania wylądował na dalekim 182. miejscu w zestawieniu Billboard 200, a w kolejnych tygodniach sprzedano zaledwie 200 tysięcy egzemplarzy (dzisiaj taki wynik zapewniłby mu status bestselleru, ale to już zupełnie inne dzieje…).
Kiedy jednak wydawało się, że ta historia nie doczeka się szczęśliwego zakończenia, Al Coury z wytwórni Geffena odmienił losy płyty, przekonując szefów MTV, żeby puścili teledysk do „Welcome To The Jungle”. Wkrótce potem klip zrobił furorę wśród widzów.
Dość powiedzieć, że w sierpniu 1988 „Appetite” wspięło na szczyty amerykańskich list przebojów.
Tych, którzy chcieliby przypomnieć sobie historię poszczególnych piosenek z AFD, zachęcam do odwiedzenia działu
Historia utworów GNR.