Ja mam swoją, oryginalną teorię, dlaczego duże zespoły przestają nagrywać dobre płyty.
Oni już nikomu nic nie muszą udowadniać, oni już nie są głodni. Ale nie to jest najważniejsze.
Sam jestem muzykiem, i te duże bandy już robią muzykę tylko w studio i od razu nagrywają.
Młode, głodne, chcące coś udowodnić bandy robią muzykę na próbach, wspólnie. I taki numer ograny 150 razy na próbie, później na iluś koncertach zaczyna być lekko podrasowywany w trakcie "jego użytkowania", ale jeszcze przed studiem. Ten numer zaczyna mieć swój charakter, każdy dodaje coś jeszcze od siebie i tak rodzi się świetna muzyka.
Ta prosto ze studia nie ma szansy dojrzeć.
To jak porównać długodojrzewające wino, z winem, którego proces jest przyspieszany za pomocą chemii.
To tak jak artyści-plastycy (nie chce nazwać malarze). Oni coś malują, budzą się rano, patrzą na to, dodają jakiś smaczek, trzy dni później to samo, i to samo, i to samo, aż rodzi się dzieło.
To moja prywatna teoria, będę jej bronił jak wilk, bo trochę znam to z autopsji.
Ja bym wolał, żeby GN'R przeszło jednak do historii.
Pierwsze odsłuchy miałem przyjemność mieć w 89, jako 7 letni dzieciak. Ten zespół był moją fascynacją. Praga 92 przeszła mi koło nosa, rodzice nie chcieli mnie puścić z gościem ze sklepu z kasetami. To były potężne pieniądze a ja byłem za młody. W 2006 roku na stadionie Legii płakałem. Autentycznie 24 letni facet płakał ze szczęścia. Przytulałem ludzi dokoła, a jak zobaczyłem Izziego to odleciałem. Potem były następne Pragi i inne, new GNR, jeździłem, potem reunion, na który miałem plan wziąć kredyt i obskoczyć wszystkie koncerty w Europie. Zaliczyłem w pierwszej turze tylko trzy, i dobrze, bo okazało się, że trasa się nie kończy. Cholera, ale bym się sfrajerował. Potem jeździłem bardziej na piwo, aż w Zabrzu, ostatni raz, wyszedłem się przejść wkoło stadionu w trakcie November Rain. Cholera, to nie tak powinno być, w przypadku zespołu, który się tak uwielbia. Być może przedawkowałem, nie mówię, że nie. Ale kurde, jeśli nowa płyta ma być taka jak jakiś Death Magnetic, albo coś innego, to ja wysiadam. Ja nie chcę. Ale to tylko moje zdanie.