Nie kumam, naprawdę.
Czytam Wasze posty, i uważam, że odrobinę przeginacie.
Warunki były katastrofalne, dziwie się, że Axl wyszedł na scenę pomimo wyraźnego zaniedbania organizatorów (przeciekający dach, woda na scenie).
Zdajecie sobie sprawę jak jest to niebezpieczne dla ludzkiego życia? Ja nie jestem żadną gwiazdą, a raz miałem okazję zrezygnować z koncertu w plenerze, przez zalaną scenę. Tu chodzi o prąd!
Poza tym, niemal wszyscy są zbulwersowani zachowaniem Axla przy patience. Pomylił tekst? To się przecież nie rzuca tak w oczy! Poza tym jest to zdecydowanie spowodowane rosnącą frustracją na warunki na scenie! Tam musiało być cholernie ślisko!
A poza tym, czy tylko ja zauważyłem zdziwioną minę Axla na pierwsze akordy Paradise City? Tak jakby się zdziwił, że to JUŻ.
Axl nigdy nie był wirtuozem wokalu na koncertach, no moze poza latami 80tymi. To te lepsze momenty jego wokalu były sporadyczne, a nie na odwrót. Tu chodzi o rock n' roll! Owszem, nie było ciekawie, na co już zwracałem uwagę, ale to nie jest żadna nowość. Tak bylo, jest i będzie.