Zgadzam się z tym artykułem. Koncerty Gunsów to jest show, coś, co sprawia, że fani po 3 godzinach grania chcą jeszcze więcej. Oczywiście, są tacy, którym się nie podoba "sztywna setlista" czy głos Axla, ale ilu jest takich, którzy po "Good-fucking-night!" marzą o przeżyciu tego jeszcze raz? Efekty, pyro, kontakt zespołu z publiką, 3 godziny grania - to nie jest coś, co się robi "na odwal". Nawet jeżeli to jest niekończąca się trasa, to co? Nie ma popytu, nie ma podaży. Ale popyt jest. Gdyby ich koncerty się nie przyjmowały, to by ludzie na nie nie chodzili po kilka-kilkanaście razy pod rząd. Czy GnR jest/był najlepszym zespołem koncertowym 2012? Trudno powiedzieć, wydaje mi się, że to subiektywne, zwłaszcza, że trzeba by być na wszystkich pozostałych, żeby porównać
Ale na pewno można ich postawić wysoko w rankingu. Dla mnie na pewno był to najlepszy koncert na jakim byłam, ze względu na to, że nikt inny jeszcze nie sprawił, żebym była tak zahipnotyzowana tym co się dzieje na scenie i była w takiej euforii, żeby przez 2 tygodnie mieć luki w pamięci co do niektórych utworów w czasie koncertu