Jak ten czas leci... wyjazd wspominam genialnie i ogromna w tym zasługa ekipy z busa Pompona, z którą miałem przyjemność podróżować (pozdrawiam!!)
Z nikim innym marznięcie pod O2 Arena nie byłoby tak fajne
Do tego podchmieleni rodacy z jajkiem
, "pakistańska zabawka" (pozdro dla Pompona, który rozbawił mnie tym do łez), szaleńczy bieg po otwarciu bram hali i wreszcie oczekiwanie pod barierkami na spóźnionych gunsów. Duży plus dla organizatorów za rozdawanie wody przed i w czasie koncertu. A sam koncert - coś pięknego
niezapomniane chwile. Wprawdzie nie udało mi się złapać żadnej kostki, ale udało się potrzymać mikrofon kierownika, wyrzucony w publiczność pod koniec PC, dzięki uprzejmości dwóch sympatycznych Czeszek
Oby więcej takich koncertów!