Cześć, long time no see.

Jeny, 7 lat nic nie pisałem. Na Nigtrain Station bywam niemal codziennie, ale forum głównie używałem do śledzenia setlist podczas tras. Jakoś się tak złożyło, że koncert w 2022 roku skipnąłem. Na tamtym etapie mało co słuchałem Gunsów i miałem jakiegoś takiego wewnętrznego focha, że w sumie w kółko w trasie, wydają tylko jakieś odrzuty i nie będę kłamał — zniechęciło mnie to dość mocno do zespołu. Rok później przyszła refleksja, że w sumie od ostatniego koncertu minęło 5 lat i zacząłem żałować tego focha. Na ostatnią chwilę chciałem się wybrać na koncert do Budapesztu, bo wtedy już Polskę pominęli, ale zabrałem się za to za późno, a w dodatku z Poznania nie było wtedy żadnych sensownych lotów. Odpuściłem i tak udało się doczekać kolejnej szansy, której już nie zamierzałem przepuścić i tym razem kupiłem bilet od razu, jak rozpoczęła się sprzedaż.
To tak w totalnym skrócie, żeby nie zanudzać. Miło jest wrócić i chciałbym się podzielić swoimi wrażeniami odnośnie koncertu po tak długiej przerwie. No właśnie, bo rok 2017 i 2018 to były w mojej ocenie bardzo mocne lata Gunsów. Nie tak mocne jak 2016, ale wciąż mocne i jak tak oglądałem nowsze nagrania to jednak widać te kilka lat różnicy. Ale o tym może później.
OrganizacjaPo Evilnation wiemy czego się spodziewać. Ode mnie wieczna pogarda za niemożność wnoszenia swojej wody. Rozumiem kwestie bezpieczeństwa, ale gdzieś jeszcze zawsze jest jakaś świnia, która próbuje się wzbogacić. W tym przypadku na podstawowej potrzebie ludzkiej i sprzedaje później napoje po ile, 15 zł? W kubeczkach czy tam czym — a co ja mam, przepraszam, zrobić z tym kubeczkiem w takim tłumie? Ani nie poskaczesz, ani nie schowasz tego, rozlewasz wokół siebie. Upału na szczęście nie mieliśmy, ale wiem, co potrafi się dziać podczas takich wydarzeń. Potem ludzie mdleją, są tratowani, a organizator powie, że ich wina, bo trzeba było kupić wodę za mijiony monet. Żenada.
Dodatkowo środkowy palec za niemożność wnoszenia nerki, czy czegokolwiek tego typu — a z jakiej racji, ja się pytam? I ponownie — rozumiem kwestie bezpieczeństwa, ale gdzieś jeszcze zawsze jest jakaś świnia, która próbuje się wzbogacić. W tym przypadku na depozycie, za ile tym razem - 5 dych? Naprawdę nie ma słów w żadnym języku, którymi opiszę pogardę dla takich praktyk.
Lubię narzekać, natomiast od lat jeżdżę na koncerty i nie byłbym sobą, gdybym nie przemycał kontrabandy. W tym roku również sobie na to pozwoliłem — gdzieś w kieszeni miałem skitrany złożony na płasko worek, taki co sobie można zarzucić na plecy jak plecak. Wszystkie twarde przedmioty, łącznie z butelką wody, upchane po kieszeniach, no bo co — jak znajdą to w najgorszym powiedzą, że mam wyrzucić i tyle. Ale nie znaleźli. Pan, który mnie trzepał nie był zbyt zaangażowany, a może też sam widział absurdy takich akcji, w każdym razie przeszedłem bez problemu i na płycie opróżniłem kieszenie z ciężarów. Polecam gorąco, bo ludzie w tłumie w panice otwierają wody, jak tylko przychodzi ktoś z obsługi wydarzenia i mówi, że butelek nie wolno. Pewnie, nie wolno, ale warto próbować. Byle się za bardzo nie afiszować.

Do reszty chyba nie ma się co przyczepić, kolejki szły sprawnie.
SupportTutaj krótko, bo szkoda znaków: słabizna. Nie pasowali, nie rozgrzali, byli kiepsko nagłośnieni. Smutnąłem mocno, bo inni mieli Rival Sonsów, którzy na support dla Gunsów pasują przewspaniale. Zresztą byłem już na ich dwóch koncertach solo i jest to świetna ekipa. Public Enemy nie dowiozło, ale też nie winię ich całkowicie, bo w końcu kto to wymyślił, żeby taki zespół dać przed GN'R. Poroniona decyzja i gdyby nie chęć bycia bliżej sceny to bym ich bez żalu skipnął.
ObiektNo o tym Narodowym to krążą legendy. To mój drugi koncert tutaj. Owszem, pogłos zauważalny, ale ja słyszałem dość dobrze i Axla, i zespół. Piosenki rozpoznawałem po kilku dźwiękach, było słychać co Axl śpiewa, co mówi, a mówił całkiem sporo. Może kwestia odpowiedniego miejsca, nie wiem, ale tragedii nie było.
ZespółMuzycznie Gunsi zawsze prezentowali wysoką półkę i nie zauważyłem obniżenia standardu. Jakichś błędów/baboli w ferworze emocji nie wyłapuję, przyznam szczerze. Jedyna zmiana to nowy bębniarz i tutaj ponownie, przyznam bez bicia — wiem, że Frank zbierał cięgi za swoje granie, ale nigdy też nie uważałem, żeby prezentował jakąś wybitną tragedię. Może się nie znam, może nie wiem, na co zwracać uwagę, może nigdy nie porównałem konkretnego nagrania z innym. Natomiast brzmieniowo to nie wiem, może tu jest różnica? Isaac jakoś tak agresywniej, z większą werwą, z większą energią. No dobrze to brzmiało, podobało mi się.
AxlMożna by się rozpisywać o kierowniku, ale ja powiem tak — dalej kocham tego typa. Tak, słychać różnicę w stosunku do tego co było 7 lat temu. Myślę, że u większości wokalistów byłoby słychać, a Axl nie należy do tych oszczędzających się. Głos zauważalnie słabszy — miejscami nie było go słychać, albo Melissa go zagłuszała. Słychać, że już mu ciężko osiągać niektóre góry i dolny rejestr też brzmi na zmęczony. Natomiast czy ja się temu dziwię? Patrząc, że typy jadą w trasę, grają koncerty po 3 godziny, czyli 2x dłużej niż ludzie 2x młodsi od nich? Czasu się nie oszuka, a to, co ja doceniam, to że Axlowi się wciąż chce. Kasy na bank mu nie brak, więc nie sądzę, że robi to tylko dla pieniędzy. Mógłby wyjść, zagrać 1,5 godziny, zgarnąć swoje — myślę, że tak, czy siak stadion byłby wyprzedany. Natomiast nie, on przyjeżdża i wciąż daje z siebie wszystko. I dawał przez ostatnie 20 lat i dłużej. A hejt na temat głosu to ja pamiętam od 2011 roku i pamiętnego Rock in Rio w żółtym płaszczu przeciwdeszczowym. Hejterom się nie dogodzi. Ja akceptuję te zmiany. Kiedyś było lepiej, prawda. Ale każdy koncert tego zespołu to dla mnie wciąż magia. I ludzie wokół zdawali się myśleć tak samo. Nie słyszałem żadnych negatywnych komentarzy, za to widziałem łzy szczęścia i uśmiechy. Także hejterzy niech pozostaną hejterami w internetach. Było magicznie, i to się liczy.
SetlistaTutaj jestem raczej zawiedziony! Tak, 3h grania to jest niesamowity maraton i podczas tego maratonu usłyszałem wiele z tego, co życzyłem sobie usłyszeć. "Bad Obsession" mi wjechało jeszcze przed koncertem, jak nie wiem, a pamiętam, że kiedyś zawsze pomijałem ten kawałek na płycie. Wspaniały track, perełka odkryta na nowo. "Hard Skool" to niezły kawałek — z jednej strony fajnie kopie, zwłaszcza na koncercie, ale jest trochę zbyt powtarzalny. "Absurd" jest okropny, ale na koncercie również kopie i widziałem wokół siebie fanów raczej klasycznych Gunsów, którzy zdawali się zadowoleni po usłyszeniu tego kawałka. Natomiast smutne, że z ChD wpadły zaledwie dwie piosenki - ja uwielbiam tę płytę i liczyłem na bardziej przyzwoitą reprezentację — nie wiem, z 4 kawałki, nawet pięć?
Z rzadkości dostaliśmy "So Fine", ale (i tutaj pewnie będę w mniejszości) nie lubię tego kawałka. Strasznie nudny, a z Duffa żaden wokalista, więc osobiście nie byłem ukontentowany. Bardzo liczyłem na "Perhaps", bodaj najlepszy z "nowych" kawałków. Grają go sporo na tej trasie, ale w kratkę i cóż, nam się nie dostało. Liczyłem na trochę rzadkości, które już grali na tej trasie, głównie na "Generała", ale "Out Ta Get Me" brzmiało bardzo przyzwoicie z obecnym wokalem Axla. A z takich mokrych marzeń to odpłynąłbym na "Locomotive" czy "Prostitute", liczyłem, że może uda się pierwszy raz zaliczyć "TWAT", może "Street of Dreams", które też już raz zagrali, zupełnie przyzwoicie, na tej trasie?
Niestety nic z tych rzeczy nie wpadło, a jeszcze totalnie mnie zżarła zazdrość, jak zobaczyłem set z kolejnego koncertu, jakim był Budapeszt.

No oni dostali niemal wszystkie z powyższych, jeszcze "Maddy" i "Sorry". Ciekaw jestem czy wiedzą, jakimi są szczęściarzami, dla mnie to by był koncert totalnie perfekcyjny. No u nas niestety zawód, ale cóż, bywa — dostaliśmy, co dostaliśmy. Może następnym razem będzie lepiej!
Ogólna satysfakcjaOgólnie to jestem zachwycony, miłość do Gunsów odżyła i próbuję zarazić nią moją partnerkę — jest bardzo cierpliwa, jak jej puszczam nagrania z każdej możliwej ery, opowiadam ciekawostki o Gunsach i inne takie.

Życzyłbym sobie innej setlisty, ale jak wiemy setlista to nie koncert życzeń, więc trzeba polegać na tym jak się gwiazdy ułożą. Dalej będę śledził co się dzieje dookoła Gunsów, a każdy kolejny koncert będę chwytał jak powietrze. Panowie co prawda nie wyglądają, jakby się wybierali na emeryturę, ale to już powoli ten czas, że trzeba się liczyć z pewnymi rzeczami — czy to gorszą formą, czy rzadszymi występami, czy nawet jakmś hiatusem. Gunsi są w mojej historii od zawsze, od kiedy pamiętam, i to może wywołać złudne poczucie, że zespół będzie trwał wiecznie. Nie wiem tego, a już kilka razy się przejechałem na takim myśleniu. Zatem jeśli Gunsi mieliby ochotę przyjechać za rok, za dwa — count me in, tym razem nie odpuszczę!
