Dobra, wreszcie mogę coś napisać bo nie dość że do hotelu nas nie wpuścili o 4tej (za co zebrali burę i muszę przyznać że pięknie się zachowali bo nie policzyli 120zł a jedynie 50 przy czym zrobili nam zajebiste śniadanko i dali dodatkową dobę na odespanie, co dla mnie było najważniejsze, bo narzeczona pierwszy raz robiła dłuższą trasę samochodem) a do dziś byłem jeszcze u wyżej wymienionej narzeczonej w Łodzi (która tam Gunsów miała w dupie, ale już to że Fortus ma zajebistą klatę a Ashba jest cholernie chudy to zauważyła
)
Jak było ? Tak jak się spodziewałem - wypierdoliście
Nigdy nic nie miałem przeciwko nowym Gunsom, wręcz bardziej się nimi jarałem niż oryginalnym składem ale dopiero po tym koncercie przekonałem się że nigdy się co do nich nie myliłem. Co do Axla... tuż przed koncertem pisałem że się o niego obawiam, że od Rio to leci caaaaaały czas na łeb na szyję w dół... forget it
Axl dał ZA***STY popis, tam gdzie się spodziewałem że będzie fatalnie było co najwyżej marnie, tam gdzie się spodziewałem że będzie bardzo źle było znośnie, fragmenty o których myślałem że mu nie wyjdą - wyszły a te w których zawsze dawał sobie radę - dał radę ze 100x lepiej niż zazwyczaj (osobiście uważam że to po prostu typ człowieka który jak się spóźni trochę ponad te planowane 2h i jeszcze dostanie scenę zasłaną różami to po prostu zaczyna się STARAĆ). Co do nagłośnienia to byłem w sektorze B, dość blisko końca sektora A i ani nie jestem rozczarowany ani zachwycony... Niektóre fragmenty zlewały się w papkę... 80% całego koncertu nie.. mi to wystarczy, ja nie wymagam od kraju 22 lata po komunie i sto lat za czarnuchami żeby robił wszystko jak należy. Jestem niesamowicie wdzięczny Ashbie za "Mi Amor" nie wiem i nigdy się pewnie nie dowiem czy jest w tym choć trochę zasługi mojej i tych paru osób które go męczyły o to na fejsie ale jeśli tak to jestem k***a dumny. Nie złapałem mikrofonu, ani Ashba ani Richard ani nawet Ron nie dorzucili kostki do mojego sektora ale chuuuuuuuj z tym !
Mam konfetti z Paradise City. I tak samo z resztą jak z wokalem tak z tym konfetti - wieeeedziałem że to musi lepiej brzmieć/wyglądać na żywo niż na YT. Ciary miałem na Chinese Democracy największe bo wiadomo - pierwszy raz ludzi których od paru ładnych lat śledzę po jutubach itd widzę na żywo, jednak największym zaskoczeniem były dla mnie - Don't Cry, November Rain i This I Love.. piosenki których nienawidzę na co dzień, po których rzygam na kolorowo i które uważam za baaardzo ładny przykład kiczowatej muzyki na żywo zostały wykonane genialnie (do tego stopnia że żałuję że nie nagrałem sobie tego November Raina) Tak czy siak, większość filmików mam w takiej sobie jakości ale i tak lepszej niż się spodziewałem a co najważniejsze - mam zajebiste wspomnienia z koncertu który na 99,9% już mi się nie powtórzy (a k***a mać szkoda
)
- pierwszy z moich, jak się spodobają wrzucę wam resztę, nie mam rocket queena, november raina, patience, solówki Dizzy'ego i chyba tyle, ale głowy nie dam bo potrzebuję jej do przesłuchania Chinese Democracy 2