Zgadzam się, chociaż dla mnie brzmi jakby przedstawiał największego badassa w zespole.
Fantastyczna introdukcja, moim zdaniem brzmi to genialnie.
To i ja powiem coś na temat koncertu. Ogólnie to trochę malkontenctwa z mojej strony. Nagłośnienie było okropne, na samym początku słyszałem tylko zlewający się sam ze sobą łoskot, a stałem na oko z 15 metrów od sceny. W późniejszych piosenkach było na szczęście lepiej. Liczyłem troszkę na jakąś niespodziankę w secie, ale tak jak w Rybniku - nic z tego. Axl wokalnie średnio, dla mnie był to poziom koncertu sprzed 5 lat, a na pewno nie poziom zeszłorocznej części trasy. Szkoda, ale były też dobre momenty więc nie było źle.
Slash ostro przekombinował solówki, TIL faktycznie bez ładu i składu. No ale to Slash! Ogólnie koncert magiczny, chociaż wielki fakolec dla baranów, którzy w pierwsze piosence nagle się zaczęli pchać do przodu. Zobaczenie zespołu w takim składzie to na pewno must dla każdego fana i nie wybaczyłbym sobie jakbym odpuścił a potem już by nie było okazji.
Organizacyjnie to tragedia, począwszy od podziału stadionu, a skończywszy na komunikacji miejskiej, ale tu już wszystko zostało powiedziane. Dość by wspomnieć, że musiałem z kolegą iść z buta 12 kilosów ze stadionu do Sopotu, co dało 3,5 godziny marszu po 6 godzinach stania na płycie i jeszcze wcześniejszym spacerze. Wstyd dla miasta i organizatora koncertu.
Jeszcze słówko o supportach - Doda nadspodziewanie dobrze, fajnie śpiewała, tylko szkoda, że tak krótko, no i wyglądała trochę jakby nie chciała tam być, może nie dostała pozwolenia od GN'R, żeby zagrać z nimi jakąś piosenkę na żywo i się sfochała?
Killing Joke to niestety nie moja bajka - ludzie przyjęli ich ciepło i również ich oklaskiwałem, ale czułem, że wciąż grają jedną piosenkę i przy każdej pauzie modliłem się, żeby to był koniec. Obczaję piosenki z płyty, bo na stadionie nie potrafiłem z ich muzyki wyciągnąć żadnych atutów.