Czytając niektóre komentarze pod owym tematem głównym przychodzi mi na myśl fakt, że niektórym to naprawdę trudno dogodzić. Zjawisko "biadolenia" przy komputerze kilka tysięcy kilometrów od miejsca przeznaczenia rozprzestrzeniło się wraz z pojawieniem się internetu, w momencie kiedy wszyscy posiadając łatwy dostęp do informacji nagle przeistoczyli się we wszechwiedzące istoty. Muszę więc podjąć polemikę w tej kwestii i zająć głos w kilku sprawach...
Po pierwsze... mówi się w tym temacie, jak i innych parunastu o znakomitej formie wokalisty znanego zespołu... Mówi się, zakładam, bazując na obrazach i dźwiękach z magicznych pudełek podłączonych do sieci oraz magicznej witryny o tubie. To ja mam chyba inny internet i inne youtube. Ja rozumiem, że można kochać zespół swój ulubiony, a co za tym idzie być przysłoniętym tą miłością ale pan Róża jest stary, zadyszany i w chwili obecnej jest najsłabszym ogniwem obecnie występującej inkarnacji Gn'R. Śmiem twierdzić, że jego forma wokalna było o niebo lepsza w latach 2006/2007, gdzie i owszem zdarzały się koncerty na których większość utworów było bardziej "wysapanych" do mikrofonu niż "wywrzeszczanych". Ale tak jak mówiłem, może ja mam innego YouTuba...
Ktoś, gdzieś wspomniał o zmianach w setliście... hmm... intrygujące... nie zagrano na razie dwóch takich samych koncertów na tej trasie i dostaliśmy takie perełki jak Whole Lotta Rosie, o prawie całej ChD nie wspominając... Ale może ja biorę te setlisty ze złych stron...
Wszystko ma swoje granice - wytrzymałość człowieka jadącego często kilkanaście kilometrów na koncert, potem niewątpliwa przyjemność z czekania na wejście na teren imprezy, następnie przyklejenie się na stałe do barierek i nadludzkie więc utrzymywanie moczu w ciele - też ma swoje granice. Trzy i półgodzinny koncert to ewenement, nie norma. Cieszmy się, że zespół jest w stanie wytrzymać na scenie tak długo, wszakże w 2002 roku starczało mu energii na raptem niecałe 2h...
Cieszcie się tym czym nas raczą! Wszakże często tego nie robią...