Portal Rock On Philly przeprowadził niedawno wywiad z Tommym Stinsonem, jednym z założycieli legendarnej grupy The Replacements, oraz długoletnim basistą Guns N Roses, w którym Tommy opowiedział między innymi o jego doświadczeniach życiowych, oraz byciu headlinerem na XPonetial Music Festival.
D= Dziennikarz
T= Tommy
D: Tommy, zacząłeś grać w zespołach w wieku 12 lat. Czytałem niedawno wywiad, który udzieliłeś magazynowi Spin i powiedziałeś tam, że Twój brat Bob (za życia gitarzysta The Replacements) przekupywał Cię, żebyś zaczął uczyć się grać na basie. Interesowałeś się w ogóle muzyką, czy doceniłeś ją dopiero z czasem?
T: Wiesz, siedziałem w muzycę tak jak każdy dzieciak... Kochałem piosenki, muzykę i resztę tych rzeczy. W szóstej, albo siódmej klasie grałem na saksofonie, ale potem przerzuciłem się na bas. Myślę, że miałem szczęście, bo w czasach mojej nauki w szkole były te wszystkie muzyczne konkursy i programy. Tak więc, interesowałem się muzyką, miałem swoje płyty, a gdy mój brat wyjeżdżał słuchałem też płyt mojej siostry.
D: Co motywuję Cię do bycia artystą, który bierze udział w tak wielu różnych projektach?
T: Kimś kto naprawdę utrzymuję mnie w tej motywacji jest Josh Homme. Kocham to co tworzy z Queens of the Stone Age i wszystkie te rzeczy, które produkuję. Ale to nie jest tak, że tylko jedna rzecz mnie motywuję do działania. Wiele podróżuję, więc róźni ludzie i zdarzenia także mnie inspirują.
D: Jakimi zespołami interesowałeś się na początku swojej przygody z muzyką?
T: Na początku słuchałem głównie The Clash, Generation X i innych zespołów tego typu. Gdy zaczęliśmy grać z bratem w zespołach słuchaliśmy też Yes, natomiast gdy zacząłem kupować płyty do mojej kolekcji, byłem mocno nakręcony na Sex Pistols. Lubiłem też różne jamowe zespoły.
D: Na którym basiście wzorowałeś się na samym początku?
T: Uwielbiałem basistę Slade, Jimmy'ego Lea. Miał w swoim basie ten zabójczy SG i niesamowity ton. Później przerzuciłem się na Paula Simonona z The Clash. No i oczywiście nie mogę tutaj ominąć Paula McCartneya... Ale jednak to Jim Lea z wczesnych nagrań Slade jest dla mnie najlepszy. Ponadto, skończył jako dobry producent, wiedziałeś o tym?
D: Jak muzyczna scena Minneapolis wpłynęła na Twój styl gry, oraz gust muzyczny?
T: Cóż, sądzę, że w pewnym czasie mieliśmy tutaj naprawdę interesujące zespoły. Mieliśmy grupy taneczne, rockowe bandy, a nawet zespoły hardcore-punkowe. To tworzyło naprawdę świetną mieszankę. Wspominam to teraz jako naprawdę interesujący moment, i będę z Tobą szczery, nie mieszkałem od tej pory w żadnym miejscu z tak żywą sceną muzyczną. To był dla mnie "magiczny" czas, wiesz? (śmiech)
D: Kiedy Twój pomysł pisania własnych piosenek przeszedł do rzeczywistości?
T: Zacząłem pracować nad swoimi piosenkami, gdy jeszcze byłem w Replacements i poradziłem sobie z nimi bardzo szybko. W międzyczasie, grupa zaczynała się rozpadać w 1991, a ja miałem całą masę materiału, nad którym byłem gotów pracować. Byłem wtedy w wielu mniejszych zespołach grając na perkusji, basie i robiąc przeróżne inne rzeczy. Ale w końcu Replacaments rozpadło się, ja byłem gotowy do nagrywania, a Warner Brothers chciało to wypuścić.
(Biorąc pod uwagę, że pierwszy solowy album Tommy'ego wydany został w 2004, prawdopodobnie te nagrania trafiły na album "Friday Night Is Killing Me" grupy Bash&Pop z 1993. przyp. tłumacz)
D: Patrząc wstecz na Twoją karierę nie uważasz za trochę dziwne, że wpłynąłeś na tylu artystów? Na przykład, w latach 90 zespoły jak Nirvana, Pearl Jam etc. osiągały szczytowe miejsca na listach przebojów. Nie było dziwnie słyszeć od nich wszystkich, że Replacements i inne zespoły, które grały w latach 80 jak R.E.M czy Hesker Du były dla nich głównymi inspiracjami?
T: Myślę, że połowa z nich po prostu cholernie kłamało, bo powoływali się na Replacements, a nawet nie brzmieli choć trochę jak my. Natomiast jeśli chodzi o tą drugą połowę, to jestem zaszczycony.
D: Wiem, że jesteś bardzo często pytany o pracę z Guns N Roses, ale jak współpracowało się z zespołem, a zwłaszcza z Axlem, który przez większość uważany jest za lidera zespołu?
T: Axl jest ciężko pracującym gościem, ale ma bardzo osobliwy sposób załatwiania spraw, które chcę zrobić. Będę z Tobą szczery, jeśli Axl robi coś innego niż to co on sam chciałby robić, nie chciałbyś być z nim w jednym pokoju. Ale gdy robi, to co chce, jest świetny i wykonuję wspaniałą pracę. Widziałem nowy skład Guns N Roses dwa razy w ostatnim czasie i Axl naprawdę kopie tyłki, więc jestem szczęśliwy razem z nim i wszystkimi przyjaciółmi, których mam w zespole.
D: Jaki był najbardziej satysfakcjonujący projekt w Twoim życiu? Masz może taki czy to wszystko zmienia się od czasu do czasu?
T: Obecnie mam dwie takie rzeczy. Tworzę właśnie płytę z zespołem i ukształtowało się to w dokładnie to co chciałem, to naprawdę satysfakcjonujące. Kocham energię, którą daję mi cały zespół i to dla mnie najlepsza rzecz jakakolwiek istnieję, natomiast co do samej płyty, to powinna wyjść w przyszłym roku. Cieszę się także z trasy z moim kumplem Chipem Roberstem, który pracował nad wieloma moimi rzeczami. Wyjeżdżamy w trasę "Cowboys In The Campfire" i będziemy razem pisać piosenki, grać je, dobrze się bawić i podróżować razem vanem. To taki jakby mój płatny urlop i jestem na niego niesamowicie nakręcony, to będzie zabawne.
D: Jak opisałbyś ponowne spotkanie z The Replacements po 22 latach i zagranie razem trasy koncertowej?
T: To było świetne i dokładnie tego się spodziewałem. Prawdopodobnie "osiągnęliśmy naszą datę ważności" trochę za wcześnie niż powinniśmy i na końcu mogliśmy być trochę "zużyci", ale i tak cieszyłem się gdy to trwało.
D: A jak układają się teraz Twoje relację z Paulem Westerbergiem?
T: Dalej czasami do siebie dzwonimy.
D: Jak teraz po latach oceniasz Twoją karierę w The Replacements?
T: Będę z Tobą szczery, minęły lata od kiedy ostatni raz przesłuchałem jakąś naszą płytę. Nie mam tu na celu urazić nikogo z zespołu, po prostu ich nie mam. Szczerze mówiąc, to nie przesłuchiwałem ich nawet przed naszymi reunionowymi show. A chyba powinienem... (śmiech)
D: Czy są obecnie jakieś nowe zespoły, które Ci zaimponowały, albo których po prostu słuchasz?
T: Nic nowego nie trafiło ostatnio w moje ręce, prawdopodobnie dlatego, że ostatnio rzadko słucham muzyki. Pracuję obecnie nad moimi rzeczami i w takich chwilach wolę "zejść do podziemia".
D: Czy są jacyś artyści, albo zespoły, które lubisz i mogłoby to zaszokować ludzi?
T: Nie sądzę, ponieważ zawsze mówiłem, że moja "muzyczna paleta" jest wszędzie. Interesuję się różnymi dziedzinami muzyki.
D: Wspominałeś wcześniej o trasie "Cowboys In The Campfire", mógłbyś opowiedzieć nam trochę o niej? O ile dobrze słyszałem, Chip Roberts z Drinkers również się na nią z Tobą wybiera, tak?
T: Jest moim kumplem od jakichś 10 lat. Spotykamy się i wygłupiamy,to w magiczny sposób zmienia się w pisanie piosenek, a na końcu wiele z nich ląduję na moich płytach. Na nowej płycie znajduję się jedna piosenką, którą mi przyniósł i prawdopodobnie będzie nawet pierwszym singlem. To cudowne mieć takiego dobrego kompana.
D: Twój manager wspominał, że łączą Cię z Philadephią jakieś silne więzi. Co Cię tu przyciąga, że bywasz u nas tak często?
T: Odkąd zobaczyłem Philadephie pierwszy raz w latach 80 zacząłem być z nią mocno zżyty, a teraz mam tu wielu kumpli siedzących w interesach ze mną jak np. Matt Cord z MMR, Debbi Calton, Geoff Gordon, Dan Reed i kilku ludzi z Live Nation. Dodatkowo, zawsze dobrze gra mi się tutaj na koncertach, a ludzie z XPN zawsze okazują mi dużo wsparcia grając moje piosenki w radiu. To miasto stało się dla mnie drugim muzycznym domem.
D: Jesteś podekscytowany jeśli chodzi o Twój występ na XPotential Music Festival?
T: O tak gościu, jestem. Dawno już nie widziałem Ryana (Adamsa) i wydaję mi się, że grałem już kiedyś z Kurtem Vilem podczas koncertu The Replacements.
D: Okej, czy ominąłem jakąkolwiek kwestię, o której chciałbyś by ludzie wiedzieli?
T: Po prostu powiedz im, żeby ruszyli tyłki na mój piątkowy koncert! (śmiech)
Źródło:
http://rockonphilly.com/2016/07/an-interview-with-legendary-bassistsongwriter-tommy-stinson/