nie słuchałam wszystkiego, ale: w utworach z ChD nadal brakuje mi 3 gitary ;p Ogólnie było lepiej w tym względzie niż wczoraj (w sumie to przedwczoraj), Chinese (jako utwór) chyba przypadło Slashowi do gustu i jakby pewniej się czuł grając to, lepiej się tego słuchało. Better trochę lepiej niż wczoraj, solówka lepsza niż wczoraj, ale nadal nie niczego mi nie urywa ani nie zadowala, podobnie z This I love, co totalnie mnie rozczarowuje. Po Slashu spodziewałam się jakiejś naprawdę świetnej solówki do ballady, a tutaj sama w sobie teoretycznie nie jest zła (i dziś brzmiała lepiej niż wczoraj), ale tak jakby była do innego utworu (no i znów - tyłka to ona nie urywa). No będę wybredna, ale to po prostu jeden z moich ulubionych utworów, jedna z ulubionych ballad rockowych tak generalnie, więc naprawdę nie zadowolę się obojętnie czym w tym względzie
to solo ma sprawiać, że się wzruszę, a jak na razie to bardziej wzrusza mnie zdjęcie szczeniaka
Nadal mam nadzieję, że Slash się bardziej wczuje klimat tych kawałków. Wczoraj brzmiały jakby ktoś go zmuszał do grania, dzisiaj było lepiej, więc jest nadzieja, że będzie jeszcze lepiej. Nie wiem, może to presja, stres, kwestia czasu, ogrania. Ale na razie zdecydowanie wolę w tych kawałkach oryginał, szczególnie w TIL. Axl moim zdaniem brzmiał trochę gorzej niż wczoraj, ale może to kwestia filmików, na które trafiłam (jakość HD to to nie była ;P). Fajnie, że Bach wpadł
Tak myślałam, że się pojawi, bo w piątek grał w Vegas własny koncert, to aż dziwne by było, gdyby nie został do soboty mając wolne w grafiku
A "My Michelle" w tym duecie zawsze mi będzie odpowiadało. Swoją drogą, ten człowiek powinien ogromny interes na reklamowaniu kosmetyków do włosów
Z Frankiem to nie wiem co jest, ale trochę za często reszta zespołu musi do niego podchodzić i łapać synchro/rytm. Nie mówiąc już o tym jak Duff go instruował i liczył kiedy ma wejść oO Z hucznym ogłaszaniem zmieniającej się setlisty bym poczekała do całej trasy, bo na razie takie drobne korekty nie są niczym nowym
Trochę szkoda mimo wszystko, że chłopaki starają się mocno "odtworzyć" to, czego oczekują od nich niektórzy fani, czyli lat 90. Slash mógłby jednak skomponować jakieś nowe solo, a nie odgrywać Ojca Chrzestnego (które, owszem, jest zaje**ste) sprzed 20 lat, co technicznie rzecz ujmując melodyjnie nie jest jego. Mam nadzieję, że przy następnych koncertach wyjdzie z czymś nowym. Jestem ciekawa jak teraz brzmiałby u niego "gunsowy" styl, w jakim kierunku by poszedł.