Dobra, Szanowni Państwo,
przestańcie tu gadać o dupie maryni i się przekrzykiwać.
Nie mogłem słuchać koncertu bo byłem w robocie, śledziłem jedynie setlistę i wasze opinie. Dzień miałem bardzo aktywny, coś tam urywkami udało mi się przesłuchać, ale dopiero teraz mam chwilę żeby usiąść z czteropakiem i ogarnąć temat.
Mianowicie:
Wydaje mi się, że Panowie mają niesamowicie wiele radości z tego co się dzieje z Gunsami i tych koncertów. A najbardziej emocjonalnym i pozytywnym gościem obecnie wydaje mi się być... Axl ma chyba niesamowitą frajdę z tego, że gra kawałki, których nie grał wcześniej i znowu ma u boku Slasha. Takie jest moje wrażenie oglądając jego reakcje.
Coma - O ŻESZ KUR*#@!$&!@#!!!! Panowie naprawdę idą na całość i próbują wykorzystać potencjał tego składu do maksimum. A to nie jest proste bo goście mają już swoje lata.
Axl - wokal jest ok, jest trochę mickey'a, ale jest naprawdę bardzo dobrze, widać, że stara się dać z siebie naprawdę maksimum.
Slash - niesamowite jak brzmienie jednej gitary potrafi zmienić brzmienie całego zespołu. Stare numery Gunsów nagle brzmią jak grane w latach 80, 90. Nie mam nic do StaregonowegoGNR, to byli naprawdę wielcy wirtuozi, ale Estranged, NR, numery z AFD brzmią tak jak zostały stworzone. Mega!!
Slash w numerach z Chińszczyzny - spoko, ciekawe, nie ma rewelacji - mam tutaj podobne wrażenie jak w przypadku staregonowegoGNR. Po prostu wtedy grali klasyczne utwory na swój sposób - teraz nowe utwory są grane na inny sposób. Nie ma żadnej masakracji, etc. jest po prostu inaczej. Kłótnie w tym temacie są bezsensowne. Pan, który obecnie gra na gitarze prowadzącej gra inaczej i będzie grać inaczej. Panowie z ubiegłego składu grali inaczej i numery wyglądały inaczej. Przekrzykiwania nic nie zmienią, po prostu bierzmy to co jest, reszta nie ma sensu. Mamy zespół, który wydaje mi się, że naprawdę żyje, nie zamyka się na swój repertuar jak miało to miejsce wcześniej i to jest super.
jeśli chodzi o solo Slasha do TIL - odsłuchałem za pierwszym razem na telefonie siedząc w klopie w pracy i pomyślałem - Maamo, gość znowu natrzaskał dźwięków bez pomysłu jak w solówkach na swoich ostatnich płytach, ale teraz odsłuchałem w lepszej jakości i na słuchawkach i to solo jest naprawdę eleganckie! Zrobił co mógł, czuć w tym naprawdę feeling. Bazuje na solówce Fincka, ale dodał coś od siebie i myślę, że jakby taka wersja została nagrana studyjnie to ja bym to kupił i określił jako epickie solo. Ale i tak nie zmienia to faktu, że bazuje głównie na pomyśle Fincka, który był genialny. Niestety wykonania na żywo w wersji autora nie doczekaliśmy.
Z chińszczyzny szykuje nam się jeszcze TWAT co może być ciekawe, chciałbym jeszcze żeby pojawiło się Sorry, to mogłoby być intrygujące.
Generalnie dla mnie jest naprawdę pozytywnie. Zespół popełnia błędy i mi się to nawet podoba. To pokazuje, że oni nie są maszyną tylko organizmem. Gunsi żyją. Ten zespół znowu żyje.
Ad.1 - i odczepcie się od Ferrera i Pani Melasy. Ferrer klepie w te bębny jak potrafi i robi co może. To nie jest Adler czy Sorum i będzie grać jak Ferrer tak samo jak Adler czy Sorum nie graliby numerów z Chińszczyzny jak Ferrer. Żeby było idealnie to kurde każdy kawałek musiałby mieć innego bębniarza. A Pani Melasy ja na tych koncertach nie widzę, coś tam pewnie robi, jest zespołowi potrzebna skoro tam jest i niech będzie, wszystkiego najlepszego.