Ok
@Śpiochu , no to się doczekałeś
Po pierwsze – nie był to festiwal, co oznacza zupełnie inną setlistę, innych odbiorców, inny klimat. Klub był malutki, z tego co znalazłam w necie, to pojemność ma ok. 300osób i to by się „na oko” zgadzało, więc klimat koncertu prawie jak na prywatnej imprezie
Ze względu na to, że były w trasie tylko 3 koncerty headlinerowe, to do Hamburga przyjechało wiele osób spoza Niemiec. Odnoszę wrażenie, że było więcej owych „gości” niż Niemców. Z tego co się zorientowałam to chyba byłam jedyną Polką, chyba, że ktoś przyszedł później. Oprócz tego byli ludzie m.in. z Japonii, Francji, Węgier, Włoch, Finlandii, Chorwacji, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Szwecji – generalnie przekrój całościowy. (*fangirling alert*) BARDZO fajnie było wiedzieć tylu ludzi w Ashba Swag/Ashba Clothing. Praktycznie co 2-3 osoba miała na sobie coś Ashbowego i to jest coś, co mnie - jako jego fankę - naprawdę cieszy
Koncert zaczął się o 22. Setlista mogłaby być dłuższa, ale i tak narzekać nie mam zamiaru. Usłyszałam na żywo utwory, które chciałam usłyszeć od „miliona lat” i które znaczą dla mnie naprawdę dużo. Scena była tak malutka, że 6-osobowy zespół ledwo się tam mieścił
Nie mówiąc już o tym, że keyboard był w wersji mini xD Ale dzięki temu zespół był (dosłownie!!) na wyciągnięcie ręki. James parę razy zszedł do widzów, Ashba… hmm.. był Ashbą, czyli dzieckiem z ADHD, które nieustannie ma kontakt z publiką ;p Jeśli chodzi o Sixxa, to porównując jego zachowanie na na wcześniejszych koncertach i w Hamburgu można było zauważyć, że trzyma większy dystans, o wiele rzadziej wchodził w interakcje z publiką, chyba trochę zaczął tęsknić za rodziną. Ale ogólnie – było cudownie
To już nie był etap „oczy kilka razy się zaszkliły” jak to było w Łodzi. W Hamburgu już był po prostu płacz ;p Jestem zbyt emocjonalnie związana z tym zespołem i z tymi utworami, żeby nie przeżywać utworów takich jak „Skin” czy „Accidents can happen”. Solo DJa w „Skin” jest „przecudowne”. W sumie szkoda, że w oryginale go nie ma.
Zespół jest w formie, wokal Jamesa czyściutki, ale przede wszystkim – widać, że wkłada serce w to, co robi. Jeżeli facet potrafi tak emocjonalnie zaśpiewać „Dead Man's Ballet”, że trudno nie mieć gęsiej skórki i nie odnieść wrażenia, że to coś, co w danej chwili naprawdę przeżywa, to naprawdę należy mu się szacunek. „Goodbye my friends” na żywo to cudo, zwłaszcza cudowny pokaz wokalny Melissy robi ogromne wrażenie
Bardzo przyjemnie patrzy się na interakcje między całą grupą, widać chemię w zespole. Co prawda Nikki raczył obrzucić kostkami Jamesa, gdy ten wykonywał „Skin”, a DJ prawie zabił Nikkiego spychając go ze sceny trochę mocniej niż planował (ale go w porę złapał! xD), ale ogólnie widać, że dobrze się bawią i ze sobą czują
Kostki zdobyte, dzisiaj wysłane dalej xD Po koncercie zrobili wspomniane przeze mnie wcześniej hit n' run. Super sprawa. Naprawdę zaje*iście to brzmi i widać, że sprawia im to radość, głównie chyba to, jak wielu fanów śpiewa razem z nimi. Po koncercie ekipa mocno ich goniła, bo byli w biegu. Z tego co mówili techniczni, to była kwestia promu do Szwecji, ale oczywiście DJ i tak się „urwał', żeby chwilę pobyć z fanami. Podobnie jak Melissa. Tylko Amber się dobrowolnie od razu zwinęła do busa. Dustin został szybko (i bezczelnie xD) „wyhaltowany” przez technicznych zanim dotarł do barierek i fanów i zaciągnięty (dosłownie xD) do busa, James tak samo. Nie wiem co z Nikkim po koncercie, bo po spotkaniu z DJem po prostu poszliśmy już do hostelu, bo rano wstawaliśmy wcześnie, a to już było po 1, a po drugie – lało okropnie i nie mieliśmy już ochoty stać w deszczu, zwłaszcza, że wszystkich już spotkaliśmy wcześniej. Generalnie – cudo
Wiem, że Ashba tu za wielu zwolenników nie ma i może część z Was tego nie zrozumie, ale to jest człowiek, którego kocham miłością niezmienną i naprawdę nie ma nic cudowniejszego niż móc oglądać go grającego własne utwory we własnym zespole bez chorych porównań zakompleksionych hejterów do kogokolwiek. Fajnie było też spotkać wielu ludzi, z którymi miałam kontakt od lat „przez neta”. Takie spotkania są najlepsze
I to by było chyba na tyle z mojej strony