Autor Wątek: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"  (Przeczytany 18868 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Włodi

  • aka BigWlo, TheWlo
  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Better
  • *****
  • Wiadomości: 2640
  • Respect: +1050
Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« dnia: Października 25, 2013, 09:33:59 pm »
+5

Gilby Clarke, były gitarzysta Guns N' Roses, który był w zespole od 1991 do 1994, zastąpił członka oryginalnego składu, Izzy Stradlina. Z Gunsami występował w arenach i na stadionach podczas światowego tournee "Use Your Illusion". Jedyny album, który nagrał z Guns N' Roses to "Spaghetti Incident?", wydany w 1993 roku.

Gilby udzielił wywiadu dla Songfacts, w którym opowiedział o jego odurzeniu Guns N' Roses, wyjawił parę szczegółów na temat swoich solowych dokonań oraz doświadczenie i przeżycia związane z Rock Star: Supernova.


Czym obecnie zajmujesz się muzycznie?

Obecnie dużo koncertuję. Aktualnie realizuję dwa projekty. Jeden z nich to mój solowy projekt. Występujemy pod moim nazwiskiem, Gilby Clarke. Gramy utwory z moich solowych albumów, poza tym trochę Guns N' Roses, Slash's Snakepit... Każdy rodzaj muzyki, który zawsze lubiłem grać.

A drugi zespół to Kings Of Chaos, który tworzę ja, Matt Sorum i Duff MCKagan z Gn'R oraz Steve Stevens, Joe Elliott, Glenn Hughes, Ed Rolland - to jest jak prawdziwa gwiazdorska obsada muzyków. Wychodzimy, dajemy show i po prostu gramy największe hity. Ktokolwiek z nami gra danego dnia, wtedy wykonujemy parę kawałków z jego repertuaru. To właśnie wszystko, co sprawiało, że przez ostatni rok byłem zajęty.


Są jakieś plany na wydanie w którymś momencie solowego albumu?

Zawsze jest pomysł na wydanie solowej płyty. Ukończenie jej to trudna rzecz. Obecnie mam gotową połowę materiału. Byłem po prostu zajęty, w trasie, dlatego nie miałem szansy, aby napisać nowe kawałki i skończyć to. Ale tak, jest plan, żeby to zrobić.


Kiedy przychodzi do napisania piosenki, jakbyś określił swój proces tworzenia twoich najlepszych utworów? Czy jest to na zasadzie współpracy z kimś, czy po prostu robisz to sam?

Parę z moich najlepszych numerów nie powstało przy współpracy z drugą osobą, gdyż po prostu nie współtworzę z nikim tak częśto. Nie dlatego, że tego nie lubię - tak naprawdę kocham współpracować z innymi muzykami. Po prostu nie było ku temu dogodnej okazji w ciągu ostatnich 5 czy 6 lat.

Zawsze zaczynam od gitary, no bo jestem gitarzystą. Gdy przebywam, czy w garderobie, czy też w domu oglądając telewizję, mam gitarę pod ręką i gram. Zawsze szukam takiego riffu, którego jeszcze nie wymyśliłem, albo zwyczajnie poszukuję inspiracji. Zatem wszystko zaczyna się od gitary, od pomysłu z dobrym riffem lub progresji akordowej, której wcześniej nie słyszałem. Tak rozpoczynam mój proces tworzenia. Słowa i reszta zawsze przychodzi do mnie po tym.


Przeglądając albumy, na których grałeś na przestrzeni lat, można odnotować, że na pierwszym solowym albumie Slasha [chodzi o It's Five O' Clock Somewhere - Slash's Snakepit z 1995 roku] współtworzyłeś utwór "Dime Store Rock".

Tak, zdecydowanie.


Stworzyłeś kilka innych kawałków na tę płytę.

Tak. Jeśli chodzi o ten album, w tamtym czasie komponowaliśmy utwory, które, mieliśmy nadzieję, staną się nowym long play'em Guns N' Roses. Tak się nie stało, więc płyta wyszła pod szyldem Slash's Snakepit. Zbierałem wtedy riffy dla Guns N' Roses. Zagrałem Slashowi główny motyw z "Dime Store Rock". Spodobał mu się, więc zaczęliśmy współpracę - w tym kawałku biorą jeszcze udział Matt i Eric Dover. Wszystko było jedynie kwestią usłyszenia dobrego riffu i stwierdzenia "Hej, zagram to, co chcesz do tego dodać?". Tak właśnie jakby powstała piosenka, którą dziś można usłyszeć.

Także Eric Dover był osobą, z którą fantastycznie się współtworzyło, gdyż Eric zawsze myślał poza schematami. To właśnie kocham w komponowaniu: ludzie przynoszą pomysł, na który ty sam byś nie wpadł. Siedzą, patrząc z boku i mówią "Och, tu potrzeba zrobić zwrot i zmienić tonację". Nawet w tym kawałku przed refrenem jest fragment, gdzie wszystko opiera się na jednym dźwięku. Slash się o to ze mną kłócił. Mówił: "Nie, musimy to zmienić". Ja na to: "Nie nie nie. Zostańmy przy tym jednym dźwięku, po prostu zostańmy." I, jak sądzę, to zadziałało.


Kto według ciebie jest najlepszym kompozytorem piosenek?

Moi ulubieni to ci z klasyki. Jestem wielkim fanem Johna Lennona. Uważam, jak dla mnie, że to jest najwyższy poziom. Lennon potrafił z najprostszej myśli stworzyć coś co znaczyło tak dużo. Umiał stworzyć coś z myśli, która zaprzątała ci głowę milion razy, ale nigdy się nad nią nie zastanawiałeś, a potem doprowadzała cię do łez, gdy usłyszałeś ją w piosence. Tak więc John Lennon jest dla mnie wielką inspiracją. Poza tym duet Jagger/Richards. Na każdym albumie są zawsze dwa albo trzy nagrania, które uważam za fantastyczne. Dlatego zdecydowanie jestem w klimacie klasycznego rocka, gdy przychodzi skomponować utwór.


Czy są może jacyś bardziej niecodzienni kompozytorzy, których ludzie nie przypuściliby, że sobie cenisz?

Daj mi pomyśleć. Chwileczkę. Carole King. Ona jest fantastyczna. To muzyka, którą słyszałem w radio gdy byłem dzieckiem. Ale nawet teraz gdy piszę nowy utwór w pewnym momencie dochodzi do mnie: "Facet, już to gdzieś wcześniej słyszałeś". Czasami okazuje się, że to piosenka Carole King. [śmiech]


Powiedziałeś, że numery, które pisałeś na pierwszy solowy album Slasha, miały być przeznaczone dla Guns N' Roses. Czy tak samo było, gdy komponowałeś materiał na "Pawnshop Guitars"?

Tak i nie. Na tym albumie są przeważnie utwory, które napisałem przed dołączeniem do zespołu. Tam są kawałki, które miałem skomponowane, a gdy nadszedł czas, pomyśleliśmy, że mogłyby znaleźć się na kolejnej płycie Gunsów. Zaprezentowałem je Axlowi i Slashowi. Powiedziałem: "Hej, panowie, tu jest parę moich kawałków. Te już są dokońzczone, ale sprawdźcie je. Jeśli coś chcecie zmienić, nie mam nic do tego, zróbcie z nimi co chcecie". Więc tak, to były utwory przed-gunsowe. Wydaje mi się, że jedyny kawałek, który napisałem będąc tam jeszcze to "Cure Me or Kill Me", pierwsze nagranie na płycie. To był całkiem nowy numer, który pojawił się w momencie, gdy materiał był nagrywany.


Co pamiętasz z komponowania i nagrywania "Cure Me or Kill Me"?

To były wczesne lata 90-te. Gdy robiłem ten kawałek, właśnie skończyliśmy z Guns N' Roses olbrzymią trasę koncertową, która trwała dwa i pół roku. Wszyscy wróciliśmy do Los Angeles i z bycia w trasie zaczęliśmy bywać w dommu, co nie było dla nas trudne. Wszyscy musieliśmy coś robić, więc to, że zacząłem nagrywać swój pierwszy solowy album, nie było dla nikogo problemem. Duff bywał tu i tam. Po drugiej stronie ulicy był klub ze striptizem o nazwie "Crazy Girls", więc spotykaliśmy się w nim i w studiu podczas nagrywania materiału.

To było całkiem w porządku, ponieważ miałem te wszystkie kawałki i duży wybór wśród przyjaciół, którzy pomagali mi przy nagrywaniu. Na przykład Matt Sorum na perkusji, podobnie jak Marc Danzeisen, z którym współpraca przekształciła się w udział podczas trasy koncertowej. Ludzie, którzy po prostu byli chętni do pomocy, aby utwór, który napisałem wynieść na całkiem inny poziom. I dla mnie to jest to co lubię w pisaniu kawałka i komponowaniu longplay'a: moment, w którym mówisz: "Patrz, to moja piosenka. Tak zagram ją na gitarze, a to zaśpiewam". Wtedy wchodzi basista i przenosi utwór na inny poziom. Dołącza się perkusista, dodaje groove, kolejny poziom. W końcu śpiewanie solo, takie różne rzeczy. Tak więc to był dość kreatywny czas po trasie, kiedy mieliśmy jeszcze pęcherze na palcach od gry na żywo, ale wciąż byliśmy świeży - nasze uszy wciąż dzwoniły. Po prostu naprawdę wspaniały okres kreatywności i świetna grupa ludzi dookoła.

A także Waddy Wachtel, który był producentem tej płyty, genialny gitarzysta i muzyk. Zebrał wszystko razem i był wystarczająco mocny, by rozmawiać z takimi ludźmi jak Slash, Axl oraz wszystkimi, którzy pomagali przy nagrywaniu tego albumu. Uważam, że to nie łatwa robota. Waddy był niewiarygodnym wsparciem.

Nawet nie wiem, czy odpowiedziałem na Twoje pytanie. [śmiech]


Gdybyś mógł powiedzieć trochę więcej na temat tego jednego utworu "Cure Me or Kill Me", bo jak pamiętam swego czasu był to dość duży hit radiowy.

Och, tak. Przepraszam, pytałeś o to. Byliśmy w trasie, to był wieczór kiedy graliśmy koncert, jeden z tych gorszych, gdzie show nie wygląda tak jak powinno, a ja czułem się zmęczony. Byłem za sceną z moją gitarą i za chwilę z Duffem mieliśmy wyjść przed publiczność. Popatrzyłem na niego i powiedziałem: "Facet, ktoś powinien mnie wyleczyć, albo zabić" ["somebody has to got to cure me or kill me" - ang.]. Wychodziliśmy i to nagle pojawiło się w mojej głowie. Duff spojrzał na mnie i odparł: "Wiesz, to dobry tytuł dla utworu"; idąc odpowiedziałem: "Wiesz, tak jest".

Tak więc to tytuł, który pojawił się tak po prostu, nawet się nad nim dwa razy nie zastanawiałem. Dzięki Bogu, że Duff wspomniał mi o nim.

Miałem jakiś riff i wokół niego napisałem piosenkę dotyczącą tego tytułu. Potrzebujesz dobrego tytułu i to było to. Mówiłem "wyrwij mnie z mojej nędzy". Byłem zagoniony, mój umysł był wypalony, czułem się torturowany. Wiedziałem jednak, że mam po co żyć. To był czas, gdy potrzebowałem czegoś na wzmocnienie. Mówiłem: "Po prostu wyciągnij mnie teraz z mojej nędzy, jestem zbity, ale chcę żyć". To właśnie jest to o czym mówi "Cure Me or Kill Me".


A co z komponowaniem "Tijuana Jail"? To kolejny kawałek z tego longplay'a, w którym brał udział Slash.

Tak. Z "Tijuana Jail" było zabawnie. To utwór, który miałem gotowy jeszcze przed tym wszystkim. Grywałem go w moim zespole Kill for Thrills zanim dołączyłem do Guns N' Roses. Nie nagrałem go, ale miałem go w tamtym czasie.

Kawałek odnosi się do tego gdy z grupką znajomych pojechaliśmy do Meksyku na tydzień imprezowania, a ja się trochę spiłem. Generalnie wylądowaliśmy w pudle.

A słowa "Send my love to my home, my mail to the Tijuana jail" ["Wyślij mą miłość do domu, moja wiadomość do więzienia w Tijuanie" - tłum.] właściwie pojawiły się gdy oglądałem mecz baseball'a, a gość przyłożył home run. Wtedy komentator powiedział: "Wyślij wiadomość do więzienia w Tijuanie!", gdy home run się nie powiódł. Pomyślałem: "O Boże, to naprawdę dobre" i zapisałem to.


Patrząc wstecz, który z Twoich solowych albumów uważasz za najlepszy?

"Pawnshop Guitars". To było nagranie, które siedziało we mnie. Bardzo rzadko nagrywasz materiał, który podąża taką drogą, o której ty myślałeś, że powinien podążać. To co usłyszysz w swojej głowie jest tym co potem nagrasz. Gdyby ktoś kiedykolwiek zapytał mnie: "Gilby, jakim muzykiem jesteś? Co ty robisz? Nie rozumiem twojej twórczości", dałbym mu ten album i powiedział: "To właśnie ja, to są moje piosenki. To jest moje brzmienie gitary, tak śpiewam, w taki sposób piszę". Dla mnie ta płyta jest kompletna. Nagrałem wiele materiału w moim życiu, ale z tego jednego jestem bardzo dumny. Tam jest wszystko zmiksowane w jedno.


Fani, którzy w połowie lat 90-tych domagali się nowego albumu Guns N' Roses mogą posłuchać "Pawnshop Guitars" oraz pierwszego albumu Slasha, aby tego doświadczyć.

Masz rację. Mam na myśli, że tak bardzo jak moja percepcja i Slasha percepcja. [śmiech] Te dwa albumy były dość blisko kierunku, w którym zmierzaliśmy. Zwykłem mówić: "Popatrz, są sytuacje gdzie ludzie mówią, że Axlowi nie podobały się moje zdolności twórcze". Ale zawsze mogłem powiedzieć: "Ej, koleś, to po prostu moja wersja utworu". Gdy dodasz do tych utworów Slasha, Axla, Duffa i pozostałych, oni mogą sprawić, że kawałek osiągnie inny poziom. A to tylko mój wkład.


Jakie masz wspomnienia związanie z nagrywaniem "The Spaghetti Incident?"?

Część "The Spaghetti Incident?" została nagrana w trasie. Rezerwowano nam studio, a czasem wchodziliśmy do niego nie wiedząc jeszcze jaki tym razem kawałek nagramy. Rejestrując "Since I Don't Have You", nie wiedziałem, że to robimy do momentu gdy wszedłem do studia. Graliśmy parę razy ten utwór na próbach, a ja powiedziałem: "Dobrze, jeśli zamierzamy zagrać to tak wolno, to moja część będzie na gitarze akustycznej". Gram tu wszystko na gitarze akustycznej, gdyż podobało mi się co robił Slash i nie chciałem dokładać elektrycznej tylko przez wzgląd na partię rytmiczną. Chciałem to uzupełnić. Dlatego więc taką piosenkę gram akustycznie: nie chciałem zepsuć czegoś w tej melodii.

Dużo materiału zostało zarejestrowane jeszcze podczas komponowania "Use Your Illusion", w którym nie miałem swojego udziału. Nagrano je, zanim dołączyłem do zespołu.

Wiele osób myśli, że wymazałem partie Izzy'ego. To nie jest prawda. Izzy nie zagrał na kilku z nich, więc dołożyłem swoje partie do niektórych. Zatem jest po trochę od nas obu. Trzeba było trochę popracować z Mike'm Clink [współproducent "The Spaghetti Incident?"], tylko ja i on i wtedy niektóre kawałki nagrywał cały zespół.

Co, swoją drogą, było bardzo proste. W tamtym momencie występowaliśmy na żywo bardzo długi czas, więc byliśmy zgrani. Jedną z cech kapeli jest, że musisz znać swoje miejsce, wiedzieć co masz robić: Slash był gitarzystą prowadzącym, ja grałem rytmikę, Duff i Matt wiedzieli co robić. Wiedzieliśmy jak powinno się pracować z każdym z nas, tak więc było dość łatwo nagrywać z tymi kolesiami. Nigdy nie było zepsutych sekcji - Matt zawsze wchodził o czasie.


Jeśli chodzi o te covery, czy miałeś jakiś udział w wyborze któregoś z tych kawałków, czy zostały ustalone jeszcze przed twoim przyjściem do zespołu?

Tak, brałem w tym udział. Zasugerowałem numer T. Rex. Gdy robiliśmy to po raz pierwszy, materiał miał być coverem punkrockowych nagrań. Tak mi powiedziano. Ale wtedy stało się to po prostu projektem zawierającym covery i zaproponowałem T. Rex. Nosiłem wtedy ich koszulkę, prawie każdego dnia. Matt żartował: "Tak, wiemy, wiemy. Codziennie ubierałeś ich koszulkę".

Nie wybrałem kawałka, który nagraliśmy, po prostu podsunąłem T. Rex. Chciałem zrobić "20th Century Boy", albo "Children Of The Revolution". Nie wiem kto wpadł na pomysł, by zagrać to co wydaliśmy ["Buick Mackane"]. Także ja wspomniałem o nagraniu Nazareth ["Hair Of The Dog"], gdyż zawsze uważałem, że Axl brzmi jak wokalista tej kapeli. Nie wiedziałem nawet, że zespół już wcześniej grał ten numer, nim jeszcze do nich dołączyłem. Wybór był jednomyślny.


To zabawne, że mówisz o T. Rex, bo jestem ich wielkim fanem. Kompletnie się z Tobą zgadzam - nie uważam, by to była najlepsza piosenka T. Rex.

Tak. To nie byłby mój wybór. Wydaje mi się, że to jedyny kawałek, w którym kiedykolwiek zaśpiewał Slash. Zwykle działał w chórkach. Był tym bardzo podekscytowany.


Czy zgodzisz się, że w swoich czasach Marc Bolan był również wielkim kompozytorem?

Zgadzam się w stu procentach. Był jednym z moich osobistych bohaterów. W młodości gdy poszukiwałem ulubionej muzyki, pierwsze co usłyszałem to utwór T. Rex. Naprawdę nie pamiętam co to było, ale jestem przekonany, że "Slider". Nigdy nie używałem słowa "sexy" w określeniu mężczyzny i kiedy usłyszałem jego głos i styl gry na gitarze, powiedziałem sobie: "Taki chcę właśnie być i tak chcę brzmieć". To było jak bluesowa gitara basowa, ale on miał swoje oryginalne brzmienie, które jest niemożliwe do powtórzenia. A jego głos, słyszysz kawałki T. Rex i Bolana i od razu rozpoznajesz, że to to on i ten styl gry. Dla mnie, osiągnąć swoją własną tożsamość jako muzyk jest jedną z najcięższych rzeczy do zrobienia. To jest to co czyni go tak wyjątkowym.


Co pamiętasz z nagrywania z Gunsami "Sympathy For The Devil"?  Pamiętam, usłyszałem gdzieś, iż członkowie mieli poczucie, że to koniec zespołu. Czy czułeś, że to faktycznie koniec, czy raczej początek końca pewnego etapu w historii kapeli?

Mogę powiedzieć i tak, i nie. Nie byłem tak bardzo zaangażowany w "Sympathy For The Devil" - nagrali to gdy ja byłem w trasie z moim solowym projektem.

Wiedziałem, że to był koniec, ponieważ nikt mi o tym nie powiedział. Oficjalnie należałem do zespołu, ale ten utwór zrobili bez mojego udziału. Wtedy skończyła się moja cierpliwość, bo nikt mi nic nie wyjaśnił, a zarejestrowano kawałek jednego z moich ulubionych zespołów. Było wiadome, że jestem wielkim fanem Stonesów, a oni zrobili to beze mnie. Zatem wiedziałem, że to koniec.

Moje oficjalne pożegnanie nastąpiło na ostatnim koncercie naszej ostatniej trasy. Axl żartobliwie mówił "cześć" do wszystkich, ale tak naprawdę mówił to na serio. Nawet podszedł do mnie i powiedział: "Ciesz się swoim ostatnim show". Wtedy myślałem, że sobie żartuje, ale wcale tak nie było. On wiedział co robi. To inteligentny gość. Tak więc wiedziałem, że koniec nastąpi razem z ostatnim koncertem.


W tej chwili minęło parę lat odkąd wziąłeś udział w Rock Star: Supernova. Jakie są twoje przemyślenia na ten temat oraz w kwestii albumu?

Cały czas jestem związany z tym jak wtedy się czułem. Kiedy się w to zaangażowałem, zrobiłem to z wszystkich właściwych powodów: chciałem dołączyć do nowego zespołu. Chciałem zacząć projekt z ludźmi, których darzyłem szacunkiem. I widząc to przez co przeszli Slash, Duff i Matt w poszukiwaniu wokalisty do swojego projektu... Nie wiem czy oni to pamiętają, ale to było lata przed tym nim znaleźli Scotta [Weilanda] do Velvet Revolver. Gdy ten pomysł się pojawił, byłem bardzo rozochocony. Mówiłem: "Wow, może moglibyśmy znaleźć jakiegoś młodego wokalistę". Wiesz, jak wielu rockandrollowców, nie jestem fanem "American Idol". Ale dla mnie to była szansa dla tych młodych piosenkarzy, aby się pojawić i wykonać swój własny utwór. Nie musisz coverować, masz możliwość, by zaśpiewać swój własny kawałek, jeśli chcesz. Bardzo to wspierałem.

Zdaję sobie sprawę z tego, że rock and roll i telewizja to nie jest dobre połączenie, i jestem naprawdę oldschoolowy, jeśli chodzi o tę kwestię. Wiem, że wykorzystywaliśmy pewne okazje, ale tak, lata później uważam, że to było warte. Oczywiście, nie rozwinęło się to w kierunku, w którym miałem nadzieję, że pójdzie. Materiał jest w porządku; starałem się nagrać naprawdę dobry album. Wtedy wiele sił działo przeciwko mnie, walczyło ze mną, by zarejestrować coś dobrego. To było doświadczenie. Jestem zadowolony, że przez to przeszedłem, ale szczerze, nie przerodziło się to w coś, czym miałem nadzieję, że będzie.


Okej. Na koniec, co uważasz na temat krążka "Chinese Democracy"?

Uważam, że to bardzo dobry album. Nie myślę, że jest wspaniały. To jest to co o nim sądzę: cały czas jestem zdania, że jest na nim mnóstwo kreatywności. Uważam, że kompozycje są bardzo dobre. Axl wykonał niektóre wokale niesaomowicie. Wspaniałe teksty, wspaniałe wykonania.

To, czego mi brakuje, by nazwać ten materiał Guns N' Roses, to tożsamość. Słyszysz grającego Slasha, nieważne czy na Stratocasterze i Voksie, wiesz, że to on. I to, czego mi brakuje to ta zgodna identyfikacja z Axlem, ta gitara, ta konkretna gitara, która go uzupełnia. Na krążku jest trochę niesamowitej gry gitarowej, ale ciężko się na tym skoncentrować. To prawie jak flippery: tak wiele się dzieje. Nie możesz powiedzieć, że to jest złe, bo wszystko jest bardzo dobre, po prostu wiele się dzieje w tych kawałkach i ciężko się na tym skoncentrować.

źródło: http://www.songfacts.com/blog/interviews/gilby_clarke/

Newsa podrzucił: mafioso
« Ostatnia zmiana: Października 25, 2013, 09:35:35 pm wysłana przez TheWlo »

Offline Zqyx

  • Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #1 dnia: Października 26, 2013, 10:15:34 am »
+1
Mr Gilby It was nice to know you hope to see you again Clarke... Sad but true... Przeczytam później na spokojnie całość, ale już bardzo dziękuję za tłumaczenie tego gigantycznego wywiadu :)
" Byłem po prostu zajęty, w trasie, dlatego nie miałem szansy, aby napisać nowe kawałki. " Biedny Gilby, każą mu koncertować i przez to płyty nie może skończyć :D ;) Prawie jak Rudy :P
"


Ale nawet teraz gdy piszę nowy utwór w pewnym momencie dochodzi do mnie: "Facet, już to gdzieś wcześniej słyszałeś". Czasami okazuje się, że to piosenka Carole King. [śmiech]" Dziwnie znajome słowa, tyle, że w oryginale, o którym myślę było bodajże - To jest lepsze od Led Zeppelin itd. ;) :D

 
Zgadzam się z Gilbym odnośnie jego oceny Pawn Shop Guitars i wyboru zespołu na Spaghetti, chociaż fajnie byłoby usłyszeć Axla w Metal guru :P ( Pozdrowienia dla katarynki :) )
Smutne okoliczności opuszczenia zespołu, zwłaszcza w kontekście tego, że nagrywał z nimi swój solowy krązek. Chyba jedynie Duffa na nim zabrakło, jeśli dobrze pamiętam.

Ciekawa ocena Chinese, no ,a co do Supernowej, to czytałem niedawno fragment wywiadu z Jasonem Newstedem, który chciał pokierować zespołem, ale pozostali członkowie RSS zapytali go: Kto zrobił z Ciebie szefa? i Jason odpuścił. A szkoda, bo może gdyby nie odpuścił to zespół by przetrwał, inaczej by się potoczyły jego losy... A tak, pozostaje czekać na nowy krążek Gilby'ego, który pewnie "coming soon" ;)
« Ostatnia zmiana: Października 26, 2013, 01:10:12 pm wysłana przez Zqyx »
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline Maszyniusz

  • Reckless Life
  • **
  • Wiadomości: 232
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +57
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #2 dnia: Października 26, 2013, 10:53:23 am »
+2
pierdu pierdu panie gilbi, utwierdzilem sie tylko w przekonaniu ze on byl ich psem :D

Offline Zqyx

  • Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #3 dnia: Października 26, 2013, 10:56:24 am »
0
W jakim sensie psem? :P
Wzięli, jak potrzebowali, a jak pierwsza fascynacja dzieciaków minęła, to zostawili w lesie?
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline slasherr

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1063
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #4 dnia: Października 26, 2013, 11:29:03 am »
+5
pierdu pierdu panie gilbi, utwierdzilem sie tylko w przekonaniu ze on byl ich psem :D


Nic nowego w jego wywiadach od parunastu lat.

Offline ricardoelpaso

  • Right Next Door To Hell
  • ***
  • Wiadomości: 272
  • Respect: +294
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #5 dnia: Października 26, 2013, 11:42:17 am »
+2
Czy ktos mysli ze Clarke czy Sorum byli znaczacymi czlonkami GNR ?
Przeciez wazniejsi juz byli chocby Finck i Brain...
Tym forum rzadzi banda sfrustrowanych, chamskich smarkaczy

Offline cravenciak

  • Moderator
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3596
  • Respect: +1425
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #6 dnia: Października 26, 2013, 11:44:03 am »
+2
Nie znam typów.

Offline slasherr

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1063
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #7 dnia: Października 26, 2013, 12:40:55 pm »
+5
W takim razie piz.da z Ciebie a nie moderator

"§ 2. Obowiązuje bezwzględny zakaz używania wulgaryzmów oraz treści obraźliwych w stosunku do innych użytkowników oraz osób będących przedmiotem wypowiedzi/dyskusji."
I tyle w temacie. Od decyzji można się oczywiście odwołać u administracji. /TheWlo
« Ostatnia zmiana: Października 26, 2013, 01:19:08 pm wysłana przez TheWlo »

Offline Meximax

  • Manipulator
  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 4919
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +955
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #8 dnia: Października 26, 2013, 12:48:47 pm »
+2
Ciekawy wywiad, Gilby wydaje się być naprawdę w porządku człowiekiem. Mam nadzieję, że jeszcze zaskoczy nas jakąś fajną kapelą, bo do jego solowych dokonań coś mnie nie ciągnie ;) Co do hejterów - ten "pies" przynajmniej coś w życiu osiągnął i nie musi nikomu niczego udowadniać :)
A co do zachowania Axla - cóż za klasa!
Bądźmy realistami - żądajmy tego, co niemożliwe.

Mister Forum 2017 8)

Offline Bender

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4414
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wchodzę luzem w mojej bluzie z logiem Guns N Roses
  • Respect: +2470
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #9 dnia: Października 26, 2013, 01:08:03 pm »
+9
Czy ktos mysli ze Clarke czy Sorum byli znaczacymi czlonkami GNR ?
Przeciez wazniejsi juz byli chocby Finck i Brain...

Z tym to do działu 'Humor'.
GN'R 11.07.12 / 20.06.17 / 09.07.18 / 20.06.22
SLASH 13.02.13 / 20.11.14 / 12.02.19 / 16.04.24
DUFF 12.06.14 / 22.08.19 / 13.10.24

Offline slasherr

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3776
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1063
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #10 dnia: Października 26, 2013, 01:24:57 pm »
+6
Dlaczego do działu Humor? Bender, jesteś tu moderatorem i nie powinieneś pieprzyć takich pierdół. Clarke i Sorum przejęli pałeczkę po swoich poprzednikach i nic więcej nie zrobili. Brain i Finck są współautorami piosenek, które wyszły pod nazwą Guns N' Roses.

Offline Włodi

  • aka BigWlo, TheWlo
  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Better
  • *****
  • Wiadomości: 2640
  • Respect: +1050
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #11 dnia: Października 26, 2013, 01:36:13 pm »
+1
Wywiad jest naprawdę ciekawy. Gilby się nie oszczędzał, opowiedział wiele interesujących rzeczy. I ma rację, Axl miał wszystko przemyślane, wiedział czego chce, więc się rozeszli. Kwestia tego czy we właściwym stylu.

Offline Maszyniusz

  • Reckless Life
  • **
  • Wiadomości: 232
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +57
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #12 dnia: Października 26, 2013, 03:03:34 pm »
+3
Czy ktos mysli ze Clarke czy Sorum byli znaczacymi czlonkami GNR ?
Przeciez wazniejsi juz byli chocby Finck i Brain...
+1

Co do hejterów - ten "pies" przynajmniej coś w życiu osiągnął i nie musi nikomu niczego udowadniać :)
a kto ci powiedział że nic w życiu nie osiągnąłem?

Offline hkt

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1031
  • I would've thought you could be more of a man
  • Respect: +941
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #13 dnia: Października 26, 2013, 03:17:41 pm »
+1
Gilby narzeka jakby liczył na to że zakoleguje się z Axlem; Axl miał już kolegów i nowych nie potrzebował, a Gilby był grajkiem i z tym powinien się pogodzić oraz dziękować, że teraz może na swoich plakatach doklejać etykietkę "ex-Guns N Roses" :) 

Co do wkładu Sorum+Clarke vs Buckethead +Finck wybór jest chyba prosty - Sorum grał tak jak Axl mu kazał [Clarke nawet tego nie dostąpił :D], podczas gdy Buckethead i Finck mieli wyraźny wkład w kompozycje.
Powyższy post jest zgodny z tematem.

Offline Artur78

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2131
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +285
Odp: Gilby Clarke: "Wiedziałem, że to był koniec"
« Odpowiedź #14 dnia: Października 26, 2013, 03:42:51 pm »
+3
Gdyby nie dwuletni epizod na trasie z Guns N' Roses ,to Gilby Clarke pozostałby najprawdopodobniej anonimowym muzykiem tak jak np. członkowie drugiego Slash'Snakepit.....

 

Gilby o GNR i o tym, jak Black Hole Sun pomogła mu dostrzec wagę grunge’u

Zaczęty przez naileajordan

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 1005
Ostatnia wiadomość Czerwca 10, 2021, 06:33:21 pm
wysłana przez sunsetstrip