NighTrain Station Guns N' Roses

Guns N' Roses => Aktualności => Wątek zaczęty przez: Emma w Grudnia 07, 2013, 07:37:25 pm

Tytuł: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Emma w Grudnia 07, 2013, 07:37:25 pm
(http://4.bp.blogspot.com/-CKAGNvoMu3o/Tbf1ia3Mz6I/AAAAAAAAAYk/pQCL2vfrciM/s1600/Gilby_Clarke.JPG)

Niedawno King of Chaos odwiedziło Amerykę Południową. Jeden z fanclubów powiązanych z Guns N’ Roses postanowił przeprowadzić krótki wywiad Gilby’m Clarkiem. Oto co muzyk powiedział m.in. o powstaniu King Of Chaos, dlaczego nie został członkiem Velvet Revolver, co pamięta z trasy Use Your Illusion i jak ocenia „Chinese Democracy”.

Porozmawiajmy trochę o King of Chaos. Skąd wziął się pomysł na stworzenie zespołu składającego się z tylu znanych w historii rocka muzyków?
Gilby: To był pomysł Matta (Soruma).Velvet Revolver nic obecnie nie robi, a on chciał COŚ robić, ale nie chciał zakładać zupełnie nowego zespołu, dlatego wpadł na pomysł, by przejąć ideę Camp Freddy i zmienić to w coś w stylu Ringo Star Travelling All Star Band, ale z ludźmi z naszego pokolenia. Dlatego chciał mieć w zespole mnie, Duffa, siebie i Steve Stevensa. Do tego zapraszalibyśmy wokalistów, którzy by się zmieniali, w zależności od ich grafików i wolnego czasu. Mamy kilku muzyków, kilku występujących gościnnie gitarzystów. Więc... spróbowaliśmy i zadziałało. Okazało się, że to wiele zabawy. To niesamowite, gdy w jednym pomieszczeniu masz tylu ludzi, którzy darzą się wzajemnym szacunkiem, wbrew pozorom to sprawia, że wszystko idzie nam łatwiej. Najtrudniejszą rzeczą jest dopasowanie naszych grafików [śmiech].

Tak, ale wszyscy pracowaliście ze sobą wcześniej
Gilby: Tak, właśnie dlatego to było takie proste.

Jaka jest różnica między graniem koncertu solowego, a koncertem  King of Chaos?
Gilby: Dla mnie występ solo jest o wiele trudniejszy, ponieważ muszę śpiewać [śmiech]. Śpiewanie jest trudne, nie jestem stworzony do bycia wokalistą, jestem gitarzystą, który śpiewa. Muszę śpiewać cały set, bardzo dużo, ponieważ mam koncerty w poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek, więc jest to dość długi tydzień. Gdy gram z King of Chaos to jedynie gram na gitarze i śpiewam w chórkach. Gram piosenki, które grałem już milion razy, więc mogę się trochę bardziej skoncentrować na samym występie, wiecie? Bo samo granie jest dość naturalne, ale wystąpienie to już coś, czego trzeba się nauczyć, przyłożyć do tego.

W czasie swojej kariery grałeś z wieloma zespołami i artystami. Który z nich sprawiał Ci największą radość?
Gilby: Najwięcej zabawy?
Tak.
Gilby: Jeden z zespołów, który miałem bardzo dawno temu to Kill For Thrills. Pisałem piosenki dla tego zespołu, byłem wokalistą i gitarzystą, ale przede wszystkim była to dokładnie ta muzyka, którą lubię najbardziej. Lubię hard rocka, ale też piosenki, które wpadają w ucho, np. mają fajny refren, nie nazwę tego pop-em, ale chodzi o bardziej melodyjną muzykę. Nie w stylu Bon Jovi, bardziej The Beatles. To typ muzyki, który lubię i taką właśnie grało Kill For Thrills. To był dla mnie zespół, który dawał mi najwięcej satysfakcji.

Trasa Use Your Illusion – dużo z niej pamiętasz?
Gilby: Uhm... nie powiedziałbym, że „dużo” [śmiech]..

Jaka jest najdziwniejsza rzecz/historia, którą pamiętasz?
Gilby: To jest dość dziwne. Przez ostatnie kilka miesięcy spędziłem dużo czasu z Duffem i Mattem, ponieważ Matt właśnie się ożenił, więc spędziliśmy razem weekend po weselu, a potem wybraliśmy się wszyscy na coś jakby miesiąc miodowy, w kilka par, ja z żoną, on z żoną. Uważam za niezwykle zabawny fakt, że gdy tylko wspominamy jakieś wydarzenia z tamtego okresu, wszyscy pamiętamy to inaczej. Zupełnie inaczej. Po pierwsze Duff nie pamięta niczego, ale śmieszne jest to, że jak o czymś mówimy to nagle pojawiają się głosy „nie pamiętam, żeby coś takiego miało w ogóle miejsce!” i zaczynamy się licytować „ty byłeś bardziej nawalony niż ja, jakim cudem ty to pamiętasz, a ja nie?”. Takich sytuacji było wiele. Zawsze mi się wydawało, że byłem najmniej ze wszystkich nachlany, ale okazuje się, że najmniej pamiętam.

To kto w takim razie był najbardziej nawalony?
Gilby: Najbardziej? Och, Duff, zdecydowanie. Znaczy wiecie, widzieliście go. Nie lubię o tym rozmawiać, ponieważ podziwiam Duffa za to, w jaki sposób potrafił zmienić swoje życie. Jest jak najbardziej pozytywną osobą, ma rodzinę, jest trzeźwy, robi wiele wspaniałych rzeczy, więc nie chcę gadać o jego piciu. Uważam to za lekki brak szacunku do człowieka, jakim jest teraz, ale tak, kiedyś był często nachlany.

Pamiętasz, gdy miałeś wypadek na motorze i Izzy (Stradlin) zastąpił Cię w Guns N’ Roses?
Gilby: Tak, jasne
Jak się z tym czułeś?
Gilby: [śmiech] Gdy Slash do mnie zadzwonił, że ściągną Izzy’ego, żeby mnie zastąpił na kilku koncertach, gdy to powiedział, moją reakcją było (głęboki wdech) „Ok...”, ale szczerze mówiąc trwało to tylko 5 minut. Zespół był już innym zespołem i to z całym szacunkiem do Izzy’ego, bo zawsze go bardzo wspieram, powiedzmy sobie szczerze, Gunsi nie byliby Gunsami, gdyby nie Izzy, bo był ich ważną częścią. Ale style gitarowe (moje i jego) są zupełnie różne. Zespół się zmienił, ewoluował. Izzy nie gra w sposób, w jaki my zaczęliśmy grać. Pierwszego dnia, gdy zjawił się Izzy, dostałem telefon od Slasha pytającego „Hej, kiedy wyzdrowiejesz?”, a chwilę później zadzwonił do mnie Izzy pytający „Gilby, kiedy wyzdrowiejesz?”, więc to trochę było tak, że żaden z nich nie chciał być znowu razem. Izzy robił to, ponieważ chciał być miły, ale wiecie... wszyscy „poszli dalej” (ze swoimi karierami). Tak samo wygląda to teraz – Axl  ma zespół, muzyków z którymi gra, nie ma powodu, by patrzeć w przeszłość i się cofać. Wszystko poszło do przodu, a reunion byłbykrokiem w tył.

Pokazywałeś  utwory z Pawnshop Guitars chłopakom z Guns N’ Roses?
Gilby: O tak, wszystkie.

Jako potencjalne piosenki Guns N’ Roses?
Gilby: Tak, wszystkie. Prawie wszystkie. Jedyną piosenką, której im nie dałem było „Cure me or kill me”, ale tylko dlatego, że napisałem ją, gdy byłem w studio. Ale dałem im „Tijuana Jail”, „Black” i pozostałe.  Axl nigdy nic nie powiedział, Slash powiedział, że „No fajne, ale zmieńmy je trochę”. Niby nie powiedział, że mu się nie podobają, ale, że trzeba je inaczej zacząć/nagrać.

To naprawdę dobry album
Gilby: Dziękuję! Zawsze powtarzam, że to, co było świetne w tym zespole (GNR) to to, co każdy z nich do niego wnosił. Nieważne czy to Izzy coś napisał czy Slash czy Duff...  po prostu to co każdy z nich wnosił sprawiało, że utwór stawał się lepszy. Gdyby piosenki pisał jedynie Duff, nie byłyby one tak dobre. Tak samo z moimi utworami, gdyby uznać to za podstawę do budowania czegoś i chłopaki by się w to włączyli, to byłyby to świetne piosenki. Więc... zrobiłem co mogłem [śmiech].

Coś, o co zawsze chciałem spytać: jakim cudem nie wylądowałeś w Velvet Revolver?
Gilby: Na to pytanie istnieją 2 odpowiedzi: po pierwsze – nigdy mnie o to nie poprosili. [śmiech] Gdy składali zespół Dave odgrywał w tym dużą rolę, był tam od początku, nie było nawet kwestii pt. „zadzwońmy do Gilby’ego”.  Nie brali tego nawet pod uwagę. I drugą sprawą jest to, że ja nie jestem tak do końca gitarzystą rytmicznym. W Guns N’ Roses to była inna sytuacja, ale ja jestem po prostu gitarzystą.  Po prostu nie wydaje mi się, żeby to w ogóle zadziałało, wiecie, żebyśmy byli we dwóch. Taka jest moja opinia, ale nigdy nie nawet pytali.

Słyszałeś „Chinese Democracy”? Co myślisz o tym albumie?
Gilby: Tak, słyszałem, uważam, że jest to naprawdę bardzo dobry album, ale nie uważam go za świetny krążek. Tam nie ma nic złego w tym albumie, każda piosenka jest dobra, wiele się tam dzieje, jest tam wiele rzeczy i wszystko ze sobą współgra. Ale gdy ja produkuję album, gdy nagrywam piosenkę, gdzie pasuje harmonijka, pianino, banjo i wszystko ze sobą gra, jest super,  ale nie możesz wrzucać tego wszystkiego na raz tylko dlatego, że to działa. Musisz wybrać jakiś punkt i na nim budować utwór. Gdy słucham „Chinese Democracy” to trochę tak jak z maszyną do pinball’a – wiele się dzieje, i tak jak powiedziałem, wszystko jest dobre, ale DLA MNIE, jest tam za dużo rzeczy, żeby się skupić. Wiesz, każde solo, to takie trochę solo, jakby się miał za chwilę skończyć świat, każda partia wokalna jest krzykiem, jakby się miał za chwilę skończyć świat, wiesz o co chodzi? Dlatego zawsze powtarzam, że gdyby to była płyta Axla Rose’a, to byłby to za**biście dobry album, ale jako krążek Guns N’ Roses, uważam jest to dobra płyta.

W 2000r. zagrałeś z Axlem w Cathouse Club, zagraliście utwór The Rolling Stones. Jak do tego doszło? Spotkaliście się przy barze, w klubie?
Gilby: Tak, tak. Axl siedział przy barze, a ja przechodziłem obok i on nagle woła „Hej!”, na co ja „Hej! Co tam?” i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać o różnych rzeczach. Każdy z nas ma swój biznes, więc gadaliśmy o tego typu pierdołach, a gdy wszedłem na scenę widziałem go jak na mnie patrzy pytającym wzrokiem, czy może do mnie dołączyć, więc zawołałem „hej, pakuj tutaj swój tyłek”.  Dobrze się z Axlem dogadujemy, wiem, że wiele się dzieje z innymi, ale wiecie, każdy ma jakieś swoje zdanie, ale to nie znaczy, że kogoś nie lubisz lub że go nie szanujesz. Szanuję go jako artystę, ale po prostu każdy z nas poszedł w innym kierunku. Ja mam inną opinię co do idei zespołu, dla mnie to 2 gitary, bas i perkusja, a dla niego 3 gitary, 2 keyboardy i perkusja [śmiech]. Ja wolę proste wydanie, ale to jego zespół i ma prawo robić co chce.

Dziękujemy za wywiad
Gilby: Dziękuję

źródło (http://www.youtube.com/watch?v=yvzvrHKWRPA)
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Grudnia 07, 2013, 07:50:47 pm
Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji słyszeć Kill for thrills :) http://www.youtube.com/watch?v=uLSMfz2f7Nk (http://www.youtube.com/watch?v=uLSMfz2f7Nk)

Dobrze pamiętałem, że KOC to projekt Matta :) A Pawn Shop Guitars polecam! :)
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: DooOminO w Grudnia 07, 2013, 08:34:26 pm
Zapewne nie ma w necie nic z spotkania z roku 2000 w Cathouse Club? :P
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: PGR w Grudnia 07, 2013, 08:38:43 pm
Gilby ciekawie i rzeczowo przedstawia sytuację, choć ogólnie w GNR z góry przeznaczona była dla niego rola takiego zapychacza. I trudno się dziwić, bo jego wizja kompletnie nie pasowała do wizji Axla po 1994 roku. Niestety jak dla mnie, ale ta wizja Axla AD 2013 chyba bardziej zbliżyła się do tej sprzed ponad 20 lat, czyli 2 gitary, bas i perkusja. Niby są 2 keyboardy, ale spoglądając w stronę setlisty z ostatnich koncertów, utworów, tego co dzieje się tez na portalach społecznościowych, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że dziś wizja na muzykę Axla i Gilby'ego wcale nie jest taka odległa.
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Grudnia 07, 2013, 08:39:45 pm
 DooOminO:

(http://home.swipnet.se/~w-52838/waxl2000_2.jpg)
(http://home5.swipnet.se/~w-52838/waxl2000_article.jpg)

Audio z tego, co wiem nie ma, chociaż niby jest nawet na yt, ale z racji tego, że Dead flowers wykonywali na koncertach Gunsów i jest na Pawn Shop Guitars, to wątpliwe, żeby jakakolwiek zarejestrowana wersja audio podchodząca faktycznie z tego występu istniała.
http://www.mtv.com/news/articles/1429765/axl-rose-takes-stage-gilby-clarke-club-jam.jhtml (http://www.mtv.com/news/articles/1429765/axl-rose-takes-stage-gilby-clarke-club-jam.jhtml)

Pisałem kiedyś o tym po polsku  na blogu solowym, ale nie chce mi się teraz szukać konkretnej notki :P
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: PGR w Grudnia 07, 2013, 08:40:57 pm
Zapewne nie ma w necie nic z spotkania z roku 2000 w Cathouse Club? :P

Pamiętam, że o o tym wiekopomnym wydarzeniu w 2000 roku trąbił nawet Teleexpress ;) To był pierwszy występ Axla na scenie od 1994 r.
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Bender w Grudnia 07, 2013, 08:55:37 pm
Zabawne jest to, że na temach ChD Gilby powiedział prawie to samo co ostatnio cravenciak, co wywołało straszny bulwers wśród wielu osób i poleciały warny i bany.
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Grudnia 07, 2013, 09:12:54 pm
"To kto w takim razie był najbardziej nawalony?
Gilby: Najbardziej? Och, Duff, zdecydowanie."

Tym bardziej podziwiam, że się podniósł i w sumie odnosi sukcesy nie tylko jako muzyk :)
Tylko jakim cudem autobiografię napisał, skoro nic nie kojarzy? ;)
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Emma w Grudnia 07, 2013, 09:23:31 pm
Może dlatego na samym wstępie książki napisał:
"My friends and old band members may remember some of the stories I recount differently than I do, but I have found that all stories have many
sides. These are my stories. These are my perspectives. This is my truth."
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Grudnia 07, 2013, 09:27:58 pm
I bardzo dobrze napisał :) Każda historia może być opowiadana z różnych perspektyw, bo na co innego zwracało się uwagę :) Nie trzeba być nawet "pod wpływem" :)
Swoją drogą ciekawe jak wyglądaliby Velveci z Gilbym :)
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Bender w Grudnia 07, 2013, 09:32:28 pm
Jeszcze bardziej Gunsowo  :rolleyes:
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Pyra w Grudnia 08, 2013, 01:26:01 pm
Zabawne jest to, że na temach ChD Gilby powiedział prawie to samo co ostatnio cravenciak, co wywołało straszny bulwers wśród wielu osób i poleciały warny i bany.


A może Gilby to cravenciak i avatar ze Slashem na tylko dla nie poznaki?
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Grudnia 08, 2013, 01:52:13 pm
Cytuj
gdyby to była płyta Axla Rose’a, to byłby to za**biście dobry album, ale jako krążek Guns N’ Roses, uważam jest to dobra płyta.
W chwili wydawania tego albumu Guns N' Roses = Axl Rose i na odwrót. Jest tak do dnia dzisiejszego :rolleyes: więc uważam, że płyta nie powinna mieć dwóch ocen :rolleyes:

(Oczywiście, żeby nie było niedomówień i niepotrzebnych sprzeczek, zdanie, które napisałam powyżej obejmuje Guns N Roses po odejściu członków klasycznego składu).
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Douger w Grudnia 08, 2013, 02:28:13 pm
Zabawne jest to, że na temach ChD Gilby powiedział prawie to samo co ostatnio cravenciak, co wywołało straszny bulwers wśród wielu osób i poleciały warny i bany.

Biedactwo. Zbanowac Gilbego :D
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: hkt w Grudnia 08, 2013, 03:22:13 pm
Hah, nie do końca: Gilby wyjaśnił co mu się nie podoba, pan cRavenciak pominął część wyjaśniającą zastępując ją krytykującą.
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: SlasheE w Grudnia 08, 2013, 05:53:19 pm
Denerwuje mnie to ciągłe poruszanie tematu reunionu. Fakt jest taki, że niewielkie są na to szanse i twierdzę tak, jak Gilby, że gdyby to nastąpiło to w pewnym sensie cofnęliby się do tyłu... moim zdaniem dobrze jest tak, jak jest i nie ma sensu do niczego wracać. Tym bardziej, że jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić klasycznego składu razem na scenie.

Jeśli chodzi o ChD to ilu jest ludzi, tyle opinii. Każdy lubi co innego, a o gustach podobno się nie dyskutuje ;) i wtrącę tu słowa Sixxa, który - o ile dobrze kojarzę - powiedział, że czasem do pewnych utworów, czy w ogóle muzyki trzeba dojrzeć ;)
Tytuł: Odp: Gilby: "Reunion byłby krokiem w tył"
Wiadomość wysłana przez: Włodi w Grudnia 08, 2013, 07:17:01 pm
Gilby ma rację. Zejście się starej gwardii byłoby krokiem w tył. Nie wiem, może za słabo się rozglądam, ale kojarzę tylko Sabbathów, którym to wyszło na dobre. Temat reunionu będzie wałkowany, bo mediom wydaje się, że przez to narobi się szum. A co do oceny przez Gilby'ego ChD też nie do końca to rozumiem. Okej, zgadzam się, że pod szyldem Guns N' Roses nagrywano coś całkiem innego niż Chińszczyzna, ale wszyscy dookoła wiedzą, że jest to zespół Axla i będzie nagrywał to co chce Rudy. Skoro zatem wydają Chińszczyznę, to wiemy, że jest to album przygotowany przez Axla i muzyków, których on sam sobie dobrał. Przecież tak samo wygląda sytuacja w projektach solowych muzyków. Możliwe, że Gilby chciał uniknąć burzy, gdyby powiedział wprost, że ten album nie powinien ukazać się pod nazwą Guns N' Roses. Może.