Wiesz, to jest tak, że zespół tworzy pewną markę. Marką w GN'R byli oni wszyscy, bo oprócz muzyki, tworzyli oni pewnie specyficzny nurt, promowali konkretny sposób bycia i światopogląd. Ludzie to "kupili", pokochali, bo widzieli to co chcą widzieć poza muzyką. No i nagle bam, nie ma, pozostaje jeden człowiek, bardzo charakterystyczny jednak jeden. Ogniwa odpadły i już się nie kręci. Skończyła się pewna marka. Pomyślcie sobie, co was cieszy gdy oglądacie stare kawałki/koncerty GN'R. Zapewne nie jest to tylko "lalalal, trurturutru nananana" tylko, śmigająca czupryna Slasha, biegający Axl ect, są to cechy charakterystyczne, tak bardzo mocno związane z tą marką, że pomimo upływu lat, kult pozostał. Z resztą spójrzmy na siebie
Zauważcie, że tylko wybrane bandy tworzą takie marki, stają się kultowe nie tylko ze względu na muzykę, zauważcie również, że wiele jest osób co nagrywa płyty pod szyldem bandu a tak naprawdę, jest to projekt solowy. Ludzie wtedy nie porównują tego tak "Płyty ze Stasiem były lepsze bo mocniej walił w bębny. Ta nowa płyta będzie do pupci i dupci, bo Stasia już nie ma, bo Józio się spił i go pogonił". Nikt nie ma pretensji do muzyka sesyjnego, że pojawia się i znika. Tak do tego podejście.
Co nie zmienia, mojego stanowiska, że ta płyta raczej płytą roku nie będzie, zważywszy na to, że brzmienie współczesnego hard rocka odbiega znacznie od moich oczekiwań. Wątpię by Axl umiał mnie poruszyć (nie słyszałam tego co jest w linkach bo nie mam karty dźwiękowej w kompie), poza tym pisałam, już, że ostatnimi czasy, tak cholernie kombinuje nie w tym kierunku co trzeba, że to chyba nie to.
BTW Myślę, że runde pierwszą czas rozpocząć, Slash wyda solo, Axl płytę.