Ten, kto śledzi aktywność Richarda Fortusa na portalach społecznościowych, wie, że gitarzysta Guns N’ Roses był ostatnio gościem audycji „The Radical With Nick Terzo”.
Mówił tam o swoim stażu w zespole i o tym, czy trudno było dostosowywać się do jego zmieniającego się na przestrzeni lat składu.
„Uwielbiam Robina [Fincka]”, powiedział, „i jego styl gry. Uwielbiałem też z nim pracować. Tommy [Stinson] jest dla mnie jak brat. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Był jeszcze Bucket. To indywidualista, ale świetnie rozumieliśmy się muzycznie i granie z nim było ekscytujące. Jest fenomenalnym muzykiem. Jasne, współpraca z nim może być niełatwa, jednak właśnie ze względu na jego talent sprawiała mi wiele radości”.
„Pogodzenie ze sobą trzech gitar było trudne”, dodał Fortus. „[Buckethead] wykonał kawał dobrej roboty, ponieważ rozumiał tę dynamikę i wiedział, jak dopasować do siebie poszczególne elementy układanki. [Przy nim] wszystko musiało być na swoim miejscu”.
„Kiedy [Buckethead] odszedł i zjawił się Ron Thal, dynamika zmieniła się. Myślę, iż wynikało to stąd, że Ron miał własne projekty, własny zespół i w gruncie rzeczy nie wiedział, jak «działa» Guns N’ Roses, albo jak sprawić, żeby «zadziałało». Dlatego nie było łatwo”.
Zapytany o to, czy Axl Rose istotnie był wówczas „niekwestionowanym liderem”, „tym, do którego należało ostatnie słowo”, Fortus wyjaśnił:
„Wiele zależało od Tommy’ego, do którego w jakiś sposób przylgnęła ta rola. Axl zawsze był tym, który podejmował ostateczne decyzje”.
Richard mówił również o tym, jak do Guns N’ Roses powrócili Slash i Duff McKagan.
„Wszystko odbyło się bezproblemowo”, powiedział. „Wiadomo, na początku byliśmy ostrożni, żeby nie nadepnąć sobie wzajemnie na odcisk. Ja i Duff mieliśmy okazję współpracować już wcześniej, przyjaźniliśmy się. Dlatego wszystko poszło gładko i naprawdę naturalnie. Myślę, że mamy podobne muzyczne korzenie – chodzi mi o to, skąd pochodzimy, na jakich zespołach się wychowaliśmy, jak rozwijały się nasze muzyczne zainteresowania. Obaj kochamy punk rocka i Stonesów.
Co się tyczy Slasha, to dogadaliśmy się równie łatwo”.
Fortus stwierdził, że Duff jest mu szczególnie bliski.
„To naprawdę świetny gość”, powiedział. „Uwielbiam spędzać z nim czas i gadać. Jest bardzo inteligentny”.
„Gram z ludźmi, którzy podchodzą do muzyki równie poważnie jak ja i są tak samo zaangażowani. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszego scenariusza. Cudownie jest być częścią tego projektu”.
Richard przyznał, że Slash i Duff nie od razu znaleźli wspólny język z Frankiem Ferrerem.
„To nastręczyło im po powrocie najwięcej trudności. Duffowi – a właściwie i jemu, i Slashowi – niełatwo było dostosować się do Franka i sprawić, żeby on dostosował się do nich. Nie poszło gładko. Ostatecznie jednak wszystko dobrze się ułożyło”.
Źródło