NighTrain Station Guns N' Roses

 

Choć minęło trzydzieści lat od czasów, gdy pomiędzy grunge’em a rockiem rodem z Los Angeles rozgorzał konflikt, to topór wojenny wcale nie wydaje się zakopany.

Tarcia na linii Axl Rose – Kurt Cobain przeszły już do historii, ale ostatnio niesnaski pomiędzy sceną Los Angeles a sceną Seattle ożyły w osobach Nikkiego Sixxa i Eddie’ego Veddera.

Jako pierwszy atak przypuścił lider zespołu Pearl Jam, który mówił w wywiadzie dla „New York Timesa” o swojej nowej płycie, „Earthling”.
Zapytany o przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku,   
Vedder wyraził się pogardliwie o kapelach pokroju Mötley Crüe.

„Kiedy pracowałem w klubie w San Diego, zdarzało mi się bywać na koncertach, na które normalnie bym się nie wybrał”, powiedział. „Mam na myśli kapele, które u schyłku lat osiemdziesiątych królowały w MTV. Czułem, łagodnie mówiąc, wzgardę dla takich grup jak Girls Girls Girls czy Mötley Crüe. K***a, nienawidziłem ich”.

Wyjątkiem, jak się zdaje, byli Guns N’ Roses.

„[Tamte kapele] były puste”, dodał Eddie. „A potem pojawili się Guns N’ Roses i przynajmniej oni, Bogu dzięki, byli twardzi”.








Źródło

Z powodu newsa czy opinii o Mötley Crüe?

O Mötley Crüe już miałem słabą opinię w latach 90-tych, po zatargach z Axlem, więc tym bardziej mnie cieszy, że Ed ma podobne do mnie zdanie i w tym aspekcie. A i przyjemnie widzieć o nim newsa, także faktycznie z obu powodów.

Dzięki naileajordan!

Czytam ostatnio książkę Anny Gacek  Ekstaza.Lata 90. Początek. Myślałem, że książka przypomni całe lata 90-te w różnych aspektach, ale wychodzi na to, że jest to książka muzyczna, no i autorka nie ukrywa sympatii dla grup z nurtu grunge. Oczywiście Gunsi też są wspomniani przy okazji wydania UYI, ale bardziej już jako muzyczny dinozaur, poniekąd pokonany przez grunge. Tyle, że nie do końca się z tym zgodzę, bo grunge, choć głośny, był zjawiskiem chwilowym, coś jak 20 lat wcześniej punk, do którego w pewnym stopniu był nawet porównywany. Jasne, że wciąż mogą powstawać zespoły nawiązujące do grunge, tak jak i do punka, ale to już nie te czasy, nie te emocje.
Jasne też, że stylistyka klipów Gunsów odbiegała od tego, co robił chociażby Pearl Jam, ale muzycznie jedni i drudzy bronią się do tej pory, przynajmniej w pewnym stopniu, choć wiele gwiazd z tamtych czasów dawno już przebrzmiała. Niektóre zespoły nie zdołały się przystosować nawet do lat 90-tych, choć w 80-tych były gwiazdami. Ale czy to wyłącznie wpływ grunge? Śmiem wątpić.

Ja nigdy jakoś nie słuchałem Mötley Crüe, pewnie bym poznał jakieś piosenki i nawet pewnie znam ale nie wiem, że to to.

A Pearl Jam i Eddiego to jakoś ostatnio zacząłem bardziej zgłębiać i dobre to jest trzeba przyznać, nowe kawałki również ciekawe. Scorpions wydali fajne dwa nowe kawałki też.

Co do rockowej muzyki, grunge itd. To po prostu nie ma dobrych zespołów moim zdaniem albo są coś w stylu zespół jednej piosenki, więc jak tutaj mówić o jakimś nurcie? Teraz nurtem jest wydanie piosenki i kasa, a najbardziej pomysłowe są te wszystkie dinozaury, bo może po prostu oni chcą coś wydać, a nie się wybić.

Najnowszy zespół jaki mi się spodobał to Greta Van Fleet co można na upartego powiedzieć, że jest też odgrzewanym kotletem al'a Led Zeppelin. Moim zdaniem po prostu po 2000 roku to biednie z nowymi gwiazdami rocka i tych różnych odłamów - punk, grunge itd.

 "(...)at least had some teeth."

no raczej taki średni komplement. 

Nie słucham namiętnie ani MC, ani PJ i co teraz?

Nie słucham namiętnie ani MC, ani PJ i co teraz?

albo uzewnetrznic swoje odczucia w temacie kacik spamerow