Autor Wątek: DJ dla Rock Reflected o... wszystkim ;) Część I  (Przeczytany 1682 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Emma

  • Zasłużeni
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3850
  • Respect: +2360
DJ dla Rock Reflected o... wszystkim ;) Część I
« dnia: Lutego 25, 2015, 03:50:00 pm »
+3
photo: Kat Benzova

DJ Ashba udzielił obszernego i bardzo ciekawego wywiadu portalowi Rock Reflected. Ze względu na długość, podzieliliśmy go dla Was na 2 części. Zapraszamy do lektury I części!

(wywiad przez telefon)
DJ: Halo?
Hej, DJ, z tej strony Jessica z Rock Reflected
DJ: Hej jak się masz?
Świetnie, a ty?
DJ: Świetnie. Zapracowany, zapracowany, zapracowany! Wiecznie w pracy

Kilka minut temu zauważyłam na Facebooku, że dostałeś prezent od Axla (certyfikowana złota płyta dla „Chinese Democracy”)
DJ: Tak, to naprawdę super sprawa. Właśnie rozmawiałem z nim przez telefon. Bardzo miły gest, zwłaszcza, że się tego nie spodziewałem

W jaki sposób trafiłeś do Guns N’ Roses?
DJ: Hm, dostałem telefon od Katie McNeil jakieś 5 i pół – 6 lat temu, że Gunsi po cichu szukają gitarzysty i chcieliby wiedzieć czy jestem zainteresowany, więc się zgodziłem. Pojechałem na spotkanie, ale nie wiedziałem o tym, że Axl wcześniej powiedział managementowi, że jeśli w ogóle się pojawię, to jestem w zespole. Tak to mniej więcej wyglądało. To nie był jakiś trudny proces, ale akurat wracałem z Cruefest z hitem „Life is Beautiful” Sixx:A.M., który podbijał listy przebojów, więc wtedy to była trochę inna sytuacja.

Jakie są twoje ulubione utwory Gunsów do grania na żywo?
DJ: Uwielbiam grać solo do „This I love”. Zmieniłem je trochę w stosunku do tego, co jest na albumie. Uwielbiam „Shackler’s Revenge”. Oczywiście, cały stary materiał, granie tego jest świetną zabawą. Nie ma piosenki, której bym nie lubił grać – za dużo jest tej pozytywnej energii. Tłum potrafi stworzyć niesamowitą atmosferę. To świetna zabawa.

Widziałam was rok temu na Rock On The Range, świetny koncert. Wolisz grać na dużych festiwalach czy mniejszych koncertach?
DJ: Dla mnie to nie ma znaczenia. Lubię tę intymność małych klubów, ale z drugiej strony, nie ma to jak energia tłumu ludzi na stadionie. Wolę, gdy jest więcej ludzi, ze względu na ową energię, którą dają.

Jakie było najlepsze miejsce na którym grałeś i dlaczego?
DJ: O Boże... Chyba Rock in Rio. Nie pamiętam ile setek tysięcy ludzi było wśród publiczności, ale było to wyjątkowo elektryzujące. Niezwykłe. Cały tłum skakał, efekt był zniewalający. Energia była bardzo intensywna. To jeden z takich koncertów. Poza tym, Tokyo Dome, The O2 Arena. Istnieje wiele świetnych miejsc, w których miałem okazję grać, trudno wybrać któreś z nich.

Mieliście także rezydencje w Vegas. Wolisz tego typu rzeczy, jak rezydencje bardziej niż normalne trasy?
DJ:Mówiąc szczerze, to tak, ponieważ możesz się tam trochę zadomowić, poczuć jak u siebie, ale jesteś w hotelu, możesz się bawić z fanami, spędzać z nimi czas, to o wiele lepsze niż zagrać koncert i spakować się do tour busa. Bardzo lubię rezydencje.

Jaka jest twoja najbardziej szalona historia związana z fanem?
DJ: Mam takich mnóstwo (śmiech). Nie wiem... trudno powiedzieć. Wielu ludzi zostawia mi różne rzeczy w hotelu, pod drzwiami do mojego pokoju itp. W jakiś sposób udaje im się dostać na piętro i odnaleźć mój pokój, a potem zostawić pod drzwiami koszyk z sex-zabawkami czy czymś takim... To jest moment, w którym zakładasz drugi zamek w drzwiach. To się robi szalone. Zdarzają się państwa, w których mamy 4 lub 5 uzbrojonych policjantów w vanach. Pamiętam jak kiedyś przyjechaliśmy na lotnisko, a tam czekało na nas 500 czy 600 dzieciaków/fanów, wszędzie były barierki, barykady i policja. Szaleństwo.

Jakie jest twoje najgorsze wspomnienie, doświadczenie ze sceny?
DJ: Jednym z najgorszych doświadczeń jest zdecydowanie spadanie ze sceny, gdy jestem zbyt pijany. To nigdy nie jest zabawne. Pamiętam jak trafiłem do szpitala po koncercie Sixx:A.M., ponieważ bawiłem się gitarą i ją przerzucałem przez siebie i uderzyła mnie w ucho, a moje „wewnętrzne ucho”, słuchawka, którą masz w czasie koncertów, uszkodziła moje ucho bardzo głęboko. Gdy Sixx zobaczył jak mocno krwawię, jego jedyną reakcją było „musimy cię natychmiast zabrać do szpitala”. Pojechałem tam, ale nic nie słyszałem, ponieważ uparłem się, żeby dokończyć koncert i nagromadziło mi się tam tyle krwi, że myślałem, że przebiłem sobie błonę bębenkową, ale na szczęście nic takiego się nie stało. To akurat był jedyny koncert, na którym była moja mama, ale nie miałem zbytnio możliwości spotkania się z nią po występie.
Wow
DJ: Znosili mnie na noszach

W jaki sposób poznaliście się z Nikkim i Jamesem i stworzyliście Sixx:A.M.?
DJ: Nikkiego poznałem na pogrzebie. Z Jamesem już wcześniej pracowałem. Wcześniej nie miałem pojęcia, że James potrafi śpiewać. Był producentem, świetnym producentem, którego znałem. Zazwyczaj dzwonił do mnie, gdy pracował nad różnymi albumami i potrzebował gitarzysty - w ten sposób staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. Lata później, byłem bliski podpisania kontraktu z zespołem Operator z Paulem Philipsem z Puddle of Mudd, byłem akurat na myjni samochodowej, gdy zadzwonił do mnie Nikki z tekstem „hej, może wpadniesz do mnie?”, więc pojechałem. Na miejscu Nikki od razu zaczął temat „hej, stwórzmy razem Funny Farm, produkujmy i piszmy dla innych artystów. Wtedy nie było mowy o byciu zespołem ani nic z tych rzeczy. Zaczęliśmy współpracę jako producenci, autorzy piosenek dla zespołów takich jak Drownin Pool on jeździł w trasy, ja siedziałem w studio i pisałem, pisałem i pisałem, a następnie nagrywałem, nagrywałem i nagrywałem, Nikki wracał, pisaliśmy masę rzeczy razem. Wspólnie napisaliśmy około 60 utworów. 40 z nich nadal nie zostało wydanych. Wiesz, co zabawne, te utwory okazały się dobrą podwaliną pod to, co potem ukazało się na „Heroin Diaries”, ale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Przyniósł swoje pamiętniki któregoś dnia i pomyśleliśmy, że fajnie byłoby zmienić je w swego rodzaju podróż, użyć ich jako inspiracji i to było naszym celem, nie myśleliśmy o zakładaniu zespołu. Pisaliśmy album i zastanawialiśmy się, kto mógłby to wszystko zaśpiewać, myśleliśmy o takich osobach jak Steven Tyler, Chester z Linkin Park czy Manson. Chcieliśmy mieć innego wokalistę do każdej piosenki, a James po prostu przysłał nam utwór „Dead Man’s Ballet” i to był pierwszy raz, gdy usłyszałem jak śpiewa. Razem z Nikkim spojrzeliśmy na siebie i stwierdziliśmy „walić wszystkich innych, niech on śpiewa wszystkie piosenki”. Ale nawet wtedy, gdy James nagrał wokal, nie byliśmy jeszcze zespołem. To był po prostu projekt. Album był dla przyjemności, a potem ukazał się singiel, który zdobył 1.miejsce na listach przebojów/rankingach i zadzwoniła do nas wytwórnia mówiąc „od teraz jesteście zespołem”. Do dzisiaj nie mamy perkusisty. Myślę, że wszyscy lubimy uczucie, że to nie jest zespół, ponieważ właśnie na tym polega ta magia. Jeśli próbujesz na siłę dopchać się do fanów, czujesz, że coś sprzedajesz, a my nie chcemy sprzedać Sixx:A.M. Nonstop byśmy koncertowali. Wyszedł z tego naprawdę fajny, wyjątkowy zespół, z którego wszyscy jesteśmy dumni.

 Niedawno wydaliście „Modern Vinatge”. Jak wyglądał proces pisania tego krążka?
DJ: Tak samo jak w przypadku 2 poprzednich. Cała trójka zebrała się w jednym pomieszczeniu i pisaliśmy razem wszystkie utwory, zamawialiśmy pizzę i siedzieliśmy na podłodze z zeszytami i gitarami akustycznymi, w hotelu, czy gdziekolwiek akurat się spotkaliśmy. Uważamy, że to bardzo ważne, aby cały proces pisania odbywał się, gdy jesteśmy razem, ponieważ nikt z nas nie potrafi tego wyjaśnić, ale gdy jesteśmy razem, to jesteśmy jak takie idealne małżeństwo. Piosenki dosłownie same z nas wypływają, nie musimy się nawet szczególnie wysilać. To taka sytuacja w której każdy coś wnosi od siebie do zespołu i gdy złożysz wszystkie elementy razem, powstaje Sixx:A.M.

Skoro już jesteśmy przy rozpoczynaniu nowego projektu czy zespołu, jakie są obecnie największe przeszkody czekające na młodych artystów chcących zaistnieć na rynku?
DJ: Jest o wiele trudniej. Znaczy, może nie trudniej, ale inaczej. Dawny system grania w każdym klubie w mieście i rozwieszaniu plakatów, rozdawaniu ulotek był bardzo dobry dla budowania, scalania zespołu. Obecnie, wytwórnie nie chcą wydawać pieniędzy. Nie mają takich pieniędzy jak kiedyś. To zupełnie inna gra. Kiedyś musiałeś być najlepszym z najlepszych, żeby dostać kontrakt, a gdy już go podpisałeś, wytwórnia ładowała w ciebie pieniądze i promocję, żeby wypromować twój zespół, który albo miał szczęście i się załapał na sukces, albo spadał i zostawałeś na lodzie. Teraz jest zupełnie inaczej, ale całe szczęście istnieje Internet. Jest wielu ludzi, którzy stają się sławni, bogaci i znani dzięki YouTube czy innym portalom społecznościowym. Więc teraz, zamiast zatrudniać promotora, sam możesz nim  być dla siebie. Sam możesz promować swój dorobek swoim fanom, ludziom, którzy naprawdę chcą cię usłyszeć i się tobą interesują. Jeśli dobrze używasz Internetu, możesz założyć własną markę, firmę, zespół bez wytwórni i osiągnąć ogromny sukces.

Którzy z obecnych artystów są twoimi ulubionymi?
DJ: Elvis Presley (śmiech). Tak, wiem, że nie żyje, ale żyje w mojej głowie. Jest wiele świetnych zespołów. Niedługo będzie z nami grać Apocalyptica, są naprawdę spoko. Lubię Avenged Sevenfold. Uwielbiam Muse. Istnieje naprawdę wiele dobrych zespołów. Mówiąc szczerze, nie słucham dużo nowej muzyki. To zabawne, bo zarabiam na rock n’ rollu, więc gdy nie mam w rękach gitary, to bardzo często ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę jest słuchanie rocka, więc mówiąc szczerze, wolę coś w stylu muzyki orkiestrowej. Danny Alsmich, John Williams. Uwielbiam country, lubię Binga Crosby’ego. Uwielbiam piosenki Bożonarodzeniowe. Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Uwielbiam słuchać muzyki, ale nie jestem zapalonym rockowcem. Uwielbiam grać rocka, uwielbiam pisać rocka, ale poza rockiem istnieje jeszcze wiele innej świetnej muzyki. Uwielbiam bluesa i jazz. Bardzo lubię muzykę latino, jest świetna. Dużo tego jest.

*część II już jutro!*

źródło

Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: DJ dla Rock Reflected o... wszystkim ;) Część I
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 26, 2015, 02:25:11 pm »
0
Cytuj
Uwielbiam grać solo do „This I love”. Zmieniłem je trochę w stosunku do tego, co jest na albumie.
Niektórzy forumowicze też "uwielbiają" This I love w wykonaniu DJa.  ;)

 

Slash dla magazynu "Gitarzysta"

Zaczęty przez Connor

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 2601
Ostatnia wiadomość Lipca 04, 2013, 10:29:26 pm
wysłana przez Slashie