Oczywiście, że tak, chociaż wielka była na długo przed śmiercią. Wiadomo, że śmierć członka zespołu robi z niego w jakiś sposób "kultowy", to samo dotyczy zresztą wykonawców. Ale to nie wina zmarłych, często tragicznie, niekoniecznie ze swojej ręki
, że na ich śmierci buduje się legendę.
Tak, czy inaczej jest coś w tym,że muzyka pojawia się "falami" i może popularność takich zespołów jak, w gruncie rzeczy wciąż niszowe, Walking Papers spowoduje kolejną "rewolucję"
Może zamiast tych wszystkich popowych gwiazdeczek dostaniemy kawał porządnego rocka, za który, nie da się ukryć, wielu tęskni, bo nawet jeśli w stacjach muzycznych pojawiają się zespoły "rockowe" to są to albo dinozaury
, albo gwiazdki jednego sezonu. Pomijam oczywiście nieliczne wyjątki. Ale może już czas, żeby rock wrócił do łask, oby.