Co prawda nie mam 45 lat, tylko jeszcze 27, ale nawet w erze" cyfrowej" muzyki zdarza mi się słuchać nowe albumy od początku do końca, choć na pewno nie tak często jak kiedyś. Gdy w piątek, 21 listopada 2008 roku ruszyłem na zakup Chinese Democracy do Media Marktu, wiedziałem już wtedy, że to prawdopodobnie jedna z ostatnich okazji, kiedy wszystko będzie odbywać się w starym stylu - piwko, słuchawki i ponad 70 minut muzycznej podróży. Raczej słuchanie w całości płyt w moim przypadku sprowadza się tylko do tych, na które najbardziej czekam, ostatni raz tak było przy NIN i Hesitation Marks, jak coś nowego w końcu wyda np. Tool znów to się powtórzy. Więc można słuchać jak najbardziej płyt od początku do końca, ale to zależy od - jak to ładnie brzmi - muzycznej kultury, w której ktoś się wychował. Wychowałem się na całych płytach, załapałem się jeszcze na "stare czasy", gdzie samo kolekcjonowanie sprawia frajdę itp.
Zgodzę się jednak z Duffem, że młodzi na pewno myślą już innymi kategoriami. Po obserwacjach i rozmowach z nastoletnią młodzieżą, widzę, że oni traktują muzykę już inaczej - wyrywkowo, nie stanowi to tematu do przemyśleń, raczej sprowadza się to tylko do kilkuminutowej rozrywki na słuchawkach. Przez to powstaje pewien paradoks. Młodzi ludzie mają te swoje słuchawki na uszach, ale często gdyby ich zapytać, o naprawdę ulubionych artystów, mają problem z odpowiedzią. Ba, wydaje się to nieprawdopodobne, ale nawet często nie wiedzą kogo dokładnie słuchają.
Nie jest to może jakimś wielkim wyznacznikiem, ale jakiś obraz pewnie daje, mianowicie chodzi o "polubienia" na FB. Muzyka, a tam ktoś ma "lajknięte" np. obok siebie Guns N' Roses, Rihanna, ATB, Lady Gaga, Metallica, Dawid Kwiatkowski, Pectus, Happysad, Beyonce i co tam jeszcze - czy ktoś ma tak szerokie spektrum muzycznych zainteresowań od rocka po pop i inne gatunki? Bardzo wątpliwe, zna po jednej, góra kilka piosenek i już uważa danego wykonawcę, że jest 'cool'. Nie oceniam, czy to jest złe czy dobre, dla mnie po prostu inne od moich przyzwyczajeń, ale wiem, że do muzyki podchodzi się dziś głównie w taki sposób.
To są akurat moje subiektywne obserwacje oparte na rozmowach, może ktoś ma inne wnioski. Generalizując, nie ma w tym przypadku, że płyty odchodzą do lamusa. Ludzie słuchają więcej muzyki, ale wybiórczo, to już nie jest sztuka, to jedna z najprostszych form rozrywek. I tyle.