photo: Kat Benzova
Są jednym z największych zespołów rockowych w historii muzyki, z międzynarodową sprzedażą płyt przekraczającą 100 milionów sztuk. W marcu Guns N 'Roses odwiedzi Hunter. Klawiszowiec Dizzy Reed przyjaźnił się z oryginalnym składem od czasu powstania zespołu w 1985 roku, a w 1990 roku dołączył do grupy, aby dodać partie fortepianowe do ich dwóch albumów – „Use Your Illusion I” i „Use Your Illusion II”, które jednocześnie zadebiutowały jako numer jeden i dwa na amerykańskich listach przebojów. W wywiadzie dla „Alive”, Reed opisuje swoje 23 lata w jednej z największych i najczęściej omawianych grup rockowych.
Alive: Guns N 'Roses wracają do Australii - ile razy już tu byłeś?Dizzy: To będzie czwarty raz, byłem tam z Guns N 'Roses. [Pierwsza podróż] to była trasa „Use Your Illusion”, czyli '92 lub ’93, tak mi się wydaje, ale co to był za czas. Mieliśmy tydzień lub dwa wolne i wszyscy wylądowaliśmy w Queensland, w miasteczku Port Douglas. Mieliśmy takie mieszkania i był tam taki mały bar, do którego lubiliśmychodzić i grać co noc. To było szalone i niezwykle zabawne. Dobrze było być młodym, że tak to ujmę. Koncerty były ogromne, a ludzie fantastyczni i pamiętam jak powtarzałem sobie: "Nie mogę się doczekać, aby tu wrócić."
Alive: Czego możemy się spodziewać na najbliższych koncertach?Dizzy: Obecny skład jest najsilniejszy ze wszystkich. Wszystko gra, na każdym szczeblu .To świetne rock n’ rollowe show. Połączyliśmy całe spektrum muzycznych zestawień, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Alive: Guns N 'Roses nagrało cover piosenki Rose Tattoo, „Nice boys”. Zespół ten będzie Was supportował w Australii. Fajnie będzie znowu dzielić z nimi scenę?Dizzy: O tak. Supportowali nas kilka razy i są zdecydowanie jednym z moich ulubionych zespołów. Naprawdę świetnie jest mieć ich znowu w trasie.
Alive: Co jest takiego w utworach Guns N 'Roses ", co sprawia, że wykonywanie ich nadal sprawia przyjemność?Dizzy: To są po prostu dobre piosenki. Dołączyłem do zespołu po tym, jak „Appetite For Destruction” został wydany i stał się wielki, uwielbiałem ten album. I nadal tak jest. To niesamowite być tego częścią. I wszystkie inne utwory nagrane po tym jak dołączyłem do zespołu, też są po prostu świetne. Nie mam żadnej, której nie lubię grać. Chcemy zachować ich świeżość, więc każdy koncert będzie inny od następnego. Nie ma dla mnie nic bardziej nudnego niż pójście na koncert, a tam zespół po prostu odgrywa cały album od początku do końca.
Alive: Czy są jakieś utwory, które najbardziej lubisz grać?Dizzy: Niektóre z piosenek opartych na partiach fortepianowych – myślę, że są w pewnym sensie wyjątkowe. Lubię grać „Estranged”. Trudno się to gra i jest strasznie długie, ale jakiś czas temu zaczęliśmy grać to znowu i w pewnym sensie przenosi mnie to w przeszłość. Podobnie „Civil War”. To pierwsza piosenka, jaką kiedykolwiek nagrałem z Guns N 'Roses [w studio] i był to pierwszy raz, gdy usłyszałem siebie w radiu, więc lubię to grać.
Alive: Czy Guns N 'Roses nadal imprezuje podczas trasy, tak jak kiedyś? Dizzy: Nadal lubię trochę wypić, ale czas dyktuje ci, co możesz i czego nie możesz robić. Jeśli się do tego nie dostosujesz, skutki uboczne mogą być szkodliwe. Po prostu robisz to co reszta. Tak, jesteśmy muzykami i tak, jesteśmy w zespole rock n’ rollowym, ale poza tym jesteśmy tylko ludźmi i tyle. Ale możesz wypić kilka drinków, zrelaksować się i miło spędzić czas. Nie ma nic w tym złego.
Alive: Kiedy Guns N 'Roses wydało „Use Your Illusion I” i „Use Your Illusion II” w 1991r., staliście się największym zespołem rockowym na świecie. Jakie są Twoje największe wspomnienia tamtego okresu?Dizzy: To było na pewno jeden z tych momentów, kiedy musisz się uszczypnąć, żeby sprawdzić czy nie śnisz. Znałem zespół zanim jeszcze podpisali umowę z wytwórnią i Axl od początku mówił, że chce mnie mieć w zespole, ale potem, widząc jak wielcy się stają, zastanawiałem się, czy to naprawdę kiedykolwiek się wydarzy. Ale on jest człowiekiem słownym, więc kiedy byli gotowi, żeby rozpocząć pracę na tymi albumami, zadzwonił do mnie, a kilka dni później dostałem telefon on Del’a Jamesa, który składał komunikat prasowy i powiedział: "Gratulacje, jesteś w Guns N 'Roses”.
Kiedy dołączyłem do zespołu, mieli wyczarterowany samolot, którym lataliśmy wszędzie przez te 3 lata. Więc grałem z wielkim zespołem przez 3 lata i któregoś dnia siedziałem z chłopakami z ekipy i oni zaczęli opowiadać różne historie z autobusów – historie o tym, co się działo w tour-busach. W pewnym momencie doszli do mnie i powiedzieli „Dalej Dizzy, jakie ty masz historie?”, a ja odpowiedziałem „Nigdy nie jeździłem (tour) busem”. Ale wiesz co? Od tego czasu byłem w bardzo wielu busach. Teraz to mi bardziej odpowiada – lubię być w autobusie, przemierzając kilometry.
Alive: Czy kiedy dołączyłeś do zespołu Axl powiedział Ci, jakiego brzmienia od Ciebie oczekuje?Dizzy: Wtedy wszystko było dość jednolite. Chodziło bardziej o kwestię dodania pianina.. [Axl] nagrał sporo partii na fortepianie na „Use Your Illusion” i chciał, żeby ktoś mógł to grać na koncertach. Ale chciał też kogoś, kto doda kilka rzeczy do wielu innych piosenek, co oczywiście zrobiłem. Nie odszedłem jednak zbyt daleko od instrumentów, których słuchaliśmy dorastając. Więc jeśli słuchasz „Use Your Illusion”, jest tam oczywiście dużo fortepianu, ale także organów Hammonda i trochę clavinetu. Takie rzeczy.
Ale później, przy „Chinese Democracy”, spędziłem dużo więcej czasu na zgłębianie różnych dźwięków syntezatorów i przeróbce komputerowej i łączenie tego z gitarą. Ale nadal jest tam też fortepian. Pomagałem i napisałem wiele fragmentów smyczkowych, co jest czymś, co zawsze chciałem robić. Świetnie się bawiłem składając coś takiego, a potem widząc jak orkiestra to nagrywa.
Alive: Podobno Axl napisał sporo nowego materiału. Kiedy będziemy mogli go usłyszeć?Dizzy: Jest dużo materiału, który jest już skończony i wiele pomysłów, które rzucamy. Wszyscy przesyłamy sobie różne rzeczy i wiele z nich jest już gotowych. Wydamy album, gdy będziemy gotowi do tego kroku. Ujmę to w ten sposób – będzie to szybciej niż ostatnio.
Alive: Jak wygląda praca nad pisaniem piosenek z Axlem?Dizzy: Wiesz, nie mogę sobie wyobrazić, jak można robić muzykę inaczej niż on to robi. Praca z nim wiele mnie nauczyła. On jest trochę perfekcjonistą. To wychodzi wszystkim na dobre. Potrzebne jest lekkie napięcie, żeby nagrać najlepsze utwory, jakie jesteś w stanie stworzyć. Łatwo jest napisać coś, co brzmi dobrze i po prostu to zostawić i powiedzieć: "Hej, mamy to. Skończyliśmy". Ale wszystko powinno mieć drugie albo i trzecie podejście, żeby upewnić się, że jest dobre. Myślę, że etyka zawodowa Axl’a naprawdę miała na mnie duży wpływ.
Alive: Czy istnieje wiele błędnych przekonań o tym, jaki jest Axl, jako osoba?Dizzy: Absolutnie. Oczywiście. Niestety, w świecie w którym żyjemy - szczególnie dzisiaj - negatywność się sprzedaje. To wszystko, co ludzie chcą wiedzieć. Gdy wejdziesz na szczyt, każdy chce cię z niego zrzucić. Tak zawsze było. Im bardziej człowiek z tym walczy, tym więcej dostaje rykoszetem. Jeśli weźmiesz kogokolwiek i po prostu przedstawisz wszystkie negatywne rzeczy o tej osobie - wiele z nich nieprawdziwych lub przesadzonych - wtedy nie będziesz myśleć o niej za dobrze. Więc tak, zdecydowanie jest wiele błędnych przekonań.
źródło