Dave Dominguez: W stosunku do mnie Axl zawsze był fantastyczny W wywiadzie dla GNR Central Dave Dominguez – inżynier, który współpracował z zespołem we wczesnych latach ery „Chinese Democracy” – opowiedział o swoich doświadczeniach z tamtego czasu. Czy pierwotne założenie było takie, żeby Gunsi spędzili razem kilka tygodni, wspólnie pozbierali pomysły i od razu zaczęli nagrywać? Tak, mieli poświęcić cztery albo trzy miesiące na próby, a przez następny kwartał tworzyć płytę. W tamtym czasie nie mieli jednak producenta. W założeniu to miało trwać pół roku.
Jak wyglądała praca z Axlem? Jestem pewien, że dotarły do was słynne historyjki o tym, jak to Axl wpada w szał, zaczyna się wściekać, wrzeszczeć… Osobiście niczego takiego nie doświadczyłem. Zawsze zachowywał się wspaniale w stosunku do mnie i mojej rodziny. Był fantastyczny.
Tylko raz się zdenerwował. To było w czasie sesji, w związku z „This I Love”. Pod koniec piosenki mówił coś do Stephanie [Seymour], coś w stylu „I Love you, Stephanie” czy „This I love, Stephanie”. Wysłuchawszy tego, powiedział: „Wymaż to”, a kiedy zasugerowałem, żeby jednak to zachować, krzyknął: „Nie, masz to wymazać!” i wyszedł.
Gdy zjawił się asystent, powiedziałem: „Za chwilę usuniemy coś, czego fani Guns N’ Roses nigdy nie poznają. To niewiarygodne, nikt nigdy tego nie słyszał i nigdy nie usłyszy”. Spojrzałem na niego, zapytałem: „Jesteś gotowy?”, a potem to usunąłem.
Czy podczas tamtych sesji Axl miał klarowną wizję tego, jak powinien brzmieć nowy album, czy każdy po prostu rzucał pomysły? W tamtym czasie [Axl] namiętnie słuchał Nine Inch Nails i muzyki industrialnej. Pamiętam, że kierował się ku tym klimatom.
W którymś wywiadzie wspomniałeś, że kiedyś wybrałeś się do domu Axla na jedno z jego przyjęć. Czy to była impreza halloweenowa? To było niesamowite. Moja była żona pracowała, więc musiałem zabrać dwoje dzieci ze sobą do studia na pół dnia, czyli jakieś sześć godzin. Kiedy tam dotarliśmy, powiedziały: „Tato, jesteśmy głodni”, a ja na to: „Dobra, za kilka minut zamówimy pizzę”. Potem zabrałem się do pracy, a ponieważ nigdy wcześniej nie brałem dzieci ze sobą do studia, na śmierć zapomniałem, że tam są, i przypomniałem sobie o nich dopiero po jakichś trzech godzinach. Kiedy wyszedłem z pomieszczenia, usłyszałem czyjś niski głos. Rozejrzałem się. To był Axl. Powiedział: „Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale twoje dzieci powiedziały, że miałeś zamówić dla nich pizzę, więc pomyślałem, że to ja ją zamówię. Ok?”. Tak więc zamówił pizzę, gadał z nimi, spędzili razem godzinę. Potem rzucił: „Zabierz swoją rodzinę”. Ja i moja była żona mamy czworo dzieci. Zabrałem tylko troje, bo najmłodsze miało wówczas zaledwie dwa latka.
Pojechałem z nimi do domu [Axla] w Malibu, w uroczej okolicy, zaparkowałem i ostrzegłem dzieci, żeby niczego nie dotykały. Gdy weszliśmy do środka, okazało się, że Barney wita się z dziećmi i zabawia je. W pewnej chwili powiedział głębokim głosem „Cześć, Dave”, zdjął z głowy górną część kostiumu i zobaczyłem, że to Axl przebrał się za Barneya.
Później wynajął busiki i zabrał wszystkich do Universal Studios. Ja nie mogłem tam pojechać.
Powiedziałeś, że miał duży salon gier. Czy to znaczy, że sam też był zapalonym graczem?Nigdy mi o tym nie wspominał. Wiem, że miał sprzęt, ale nigdy nie słyszałem, żeby o tym mówił.
Czy w roku 2008, kiedy album się ukazał, rozpoznałeś na nim rzeczy, nad którymi pracowałeś? Kompletnie nic. Jedynie tytuły, ale wtedy nie pracowałem już z GNR od dziesięciu lat i nie pamiętałem zbyt wiele. Pamiętam „I.R.S.”, „Oklahoma”, „Better”…
Czy trudno było rozstać się z Guns N’ Roses? Nie. Mieli poświęcić trzy miesiące na próby, kolejne trzy na nagrywanie, po czym album miał się ukazać. Odszedłem w sierpniu. Nasza współpraca zaczęła się 3. stycznia, a w sierpniu, kiedy odchodziłem, nic jeszcze nie było napisane, nic nie było nagrane… mieli tylko pomysły.
Słyszałem, że w studiu wszystko było wspaniałe i bardzo kosztowne. W ciągu pierwszych trzech miesięcy nie było dnia, żeby nie zjawiał się ktoś z FedExa czy UPS. Klawisze, gitary… Z tego, co zrozumiałem, Axl ma studio u siebie i wszystkie klawisze były dostarczane do niego. Wydawano bajońskie sumy. Zajrzałem w papiery i okazało się, że kiedy odchodziłem, w grę wchodziły już miliony.
Czy po GNR współpracowałeś też z innymi kapelami?Spotkałem się z Jayem Baumgardnerem, producentem Papa Roach, w jego studiu. Poszedłem na rozmowę, ponieważ potrzebowali specjalisty od Pro Tools i przyjaciel wskazał im mnie. Jay powiedział, że poszukiwali inżyniera. Znał mnie, ponieważ pracowałem z Guns N’ Roses. Powiedział: „Robię demówkę dla zespołu, który nazywa się Papa Roach. Chcesz ze mną pracować?”. Zgodziłem się.
Co sądzisz o tym, jak zmienia się muzyczny biznes? Wygląda na to, że wszystko jest dostępne w streamingu, a dzieci nawet nie wiedzą, jaki album ma jaką okładkę. Jak oceniasz to, czym stał się dzisiejszy przemysł muzyczny? Naprawdę chciałbym, żeby to wyglądało inaczej, ale wszystko się zmienia. Chciałbym, żebyśmy wrócili do czasów, kiedy prosperowały sklepy z płytami. Kiedy miałem 13-14 lat, te sklepy były otwarte do północy i chętnie spędzaliśmy w nich czas. Słuchaliśmy muzyki, przeglądaliśmy czasopisma… i tak mijały nam godziny. Jednak wszystko się zmienia.
Źródło