btw. fajny komentarz znalazłem pod filmikiem -
"I love they didn't stop at all. That's professionalism! And Slash didn't give a fuck. Just got another guitar and continue with the show like nothing happened. Axl should learn from Slash how to respect a crowd and make them proud of him. "
hehe...no tak - Slash to nie Axl

Rudy by zakonczył koncert, walnął gadkę, a wkurzeni fani zdewastowali by hale

jestem zaskoczona, że Slash nadal grał jakby rzucono w niego jedynie paczką fajek

czyżby stalowe nerwy ??

dobrze, że nic mu się nie stało...ufff..
fakt, ze zagrali jeden z moich ulubionych kawałków Gunsów, po prostu mnie zahipnotyzował
gdyby zagrali to w Pradze, to pewnie dochodziłabym do siebie po koncercie jeszcze przez kolejne miesiące...
świetne wykonanie....po prostu wgniata w fotel i przywołuję chwałę Guns N'Roses

ile ludu....mega koncert musiał być !!! Italia...Italia...moja Italia wie co dobre
