Axl Rose od wielu już lat nie wypuścił choćby kilku nut nowej muzyki ani nie udzielił dłuższego wywiadu. Za to okazał się zdumiewająco skłonny do użyczania głosu postaciom z kreskówek.
Dwa lata temu pojawił się w serii "Zwariowane melodie", aby wraz z królikiem Bugsem uratować świat przed uderzeniem asteroida, śpiewając „Rock the Rock”. Teraz zgodził się na udział w jednym z odcinków przygód Scooby’ego Doo.
Axl nie jest jedyny – w ciągu minionych dwóch lat u boku Scooby'ego pojawili się między innymi Morgan Freeman, Whoopi Goldberg, Ricky Gervais, Christian Slater czy George Takei.
Twórca i producent słynnego animowanego serialu, Chris Bailey, wyjawił w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone”, jak wyglądały kulisy współpracy z Axlem. Czy serial jest kierowany do dzieci, czy raczej do ich rodziców? A może do jednych i drugich? Rodzice i dzieci mogą oglądać go razem. Nie ulega wątpliwości, że właściwymi odbiorcami są dzieci. Uwielbiam tworzyć historie z pogranicza horroru dla najmłodszych. Jednak gościnne występy znanych ludzi sprawiają, że serial oglądają także rodzice.
Jak to wygląda od strony organizacyjnej? Czy tacy goście zjawiają się w studiu? A może z powodu pandemii pracują we własnym domu? Tak się szczęśliwie złożyło, że Axl pojawił się w studiu – a to zawsze najlepsze rozwiązanie.
Tym niemniej, inni przeważnie nagrywają na własną rękę. Uwielbiamy pracę zespołową, ale to rzadko się udaje. Od czasu wybuchu pandemii sesji nagraniowych było zaledwie kilka. Większość spraw załatwialiśmy przez telefon.
Kto wpadł na pomysł, żeby zaangażować Axla? Cóż, spotkałem się z moimi reżyserami i Mike’em Ryanem. To było jedno z, powiedzmy, rutynowych spotkań. Zastanawialiśmy się, kogo moglibyśmy zaangażować, i każdy, kto miał jakiś pomysł, podnosił rękę. Nagle Mike Milo, reżyser odcinka, rzucił myśl: „Co byście powiedzieli, gdyby to był Axl Rose?”. Mike jest wielkim fanem Axla. Uznaliśmy, że plan jest świetny. Pozostawało tylko pytanie, czy Axl się zgodzi. „Nie mam pojęcia, ale skoro zagrał z królikiem Bugsem, to może i tym razem nie odmówi”, przekonywał Mike. Kierownictwo było zachwycone, a – co najważniejsze – Axl powiedział „tak”.
Sprawa okazała się więc bardzo prosta.
Czy trudno było go przekonać? Nie. Z tego, co pamiętam, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zdarza się, że gwiazdy zwlekają z przyjściem, a my nie wiemy, czy zmieniły zdanie, czy może to ich menedżerowie grają na zwłokę. Jeżeli chodzi o Axla, to nie przypominam sobie, żeby coś takiego miało miejsce, wszystko musiało więc pójść gładko.
Najzabawniejsze jest to, że jestem raczej rannym ptaszkiem. Najlepiej pracuje mi się przed południem. Kiedy wynajmowaliśmy studio, ktoś powiedział, że Axl nie zwykł pracować przed pierwszą w nocy. I faktycznie, pojawiła się sugestia, żebyśmy zaczęli o północy, ewentualnie o dwudziestej trzeciej. Pomyślałem, że o tej porze będę cieniem samego siebie. Ostatecznie umówiliśmy się na dwudziestą pierwszą.
Ja i Mike Ryan poszliśmy na kolację, a potem wróciliśmy do studia. Axl przyszedł i od początku zachowywał się zaje***iście. Rzucił: „Cześć”, a my nie mogliśmy uwierzyć, że to naprawdę Axl Rose. Coś fantastycznego.
Czy musiał autoryzować przedstawioną w odcinku historię? Nie ma czegoś takiego jak oficjalna autoryzacja. Aczkolwiek Mike Ryan zawsze szpera w życiorysie naszych gości. Dzięki temu przedstawiona w danym odcinku historia staje się dla nich bardziej osobista. Co się tyczy Axla, to odkryliśmy, że lubi archeologię i motocykle. Przyszło nam więc do głowy, że dobrze będzie umieścić na pustyni jakieś pozostałości z epoki Majów i wprowadzić potwory próbujące dobrać się do złota.
Jak pracowało się z Axlem? To była dobra zabawa, bo był bardzo profesjonalny i bezproblemowy. Dał nam wolną rękę i to było wspaniałe, ponieważ ja ogólnie lubię pracować z ludźmi i nawiązywać z nimi porozumienie. Gdzieś w tyle głowy ciągle miałem jednak myśl: „Matko, to przecież Axl Rose!”.
Kolejna zabawna rzecz… Zazwyczaj kiedy po raz pierwszy pracuję z aktorami, pytam ich, czy chcą, żebym z nimi czytał. Są tacy, których to rozprasza.
Kiedy Axl przeczytał swoją część, wyskoczyłem z moim Kudłatym i Scoobym, a on wybuchnął śmiechem. Śmiał się dobre trzydzieści sekund. „Ale mnie zaskoczyłeś”, rzucił. Zapytałem go, czy powinienem był się powstrzymać, a on: „Nie, byłeś świetny. Po prostu się tego nie spodziewałem”.
Podejrzewam, że jako dzieciak, w latach siedemdziesiątych, wychowywał się na Scoobym. Taak. Siedzi w temacie i wie, kto jest kim. Świetnie odnalazł się z Kudłatym i Scoobym.
I jeszcze coś… Pod koniec sesji zwykle pytamy ludzi, czy nie zgodziliby się nagrać na potrzeby danego odcinka jakichś śmiesznych dźwięków. Takich jak odgłosy, które wydajesz, kiedy ktoś przyłoży ci w brzuch… albo kiedy musisz podnieść jakiś ciężki przedmiot i rzucić nim. Niektórzy odpowiadają coś w stylu: „Żarty sobie stroisz?”. Ale Axl od razu się zgodził. O cokolwiek byśmy go nie poprosili, on był za. Są ludzie, których krępuje wydawanie takich głupich dźwięków. Axl do nich nie należy.
Czy zaśpiewał? Nie. Dla nas to byłoby jak Święty Graal, ale nie. Nie zaśpiewał. Marzyliśmy o tym, ale do tego nie doszło. Nie mogę jednak wyjawić powodów.
Już samo to, że zgodził się wystąpić, jest wielką sprawą. Wiele razy odmawiał. Wiem. To zabawne. Pojawił się, przywitał, a kiedy po wszystkim szedłem do samochodu, już odjeżdżał. Wpadł do studia jak wicher, dla wszystkich był serdeczny, zrobił, co było do zrobienia, i… już go nie było. Zniknął, zanim się obejrzałem. Jak Batman.
Czy zamierzasz zaprosić kolejne gwiazdy rocka? Póki co, skończyliśmy drugi sezon. Gościliśmy kilku muzyków, takich jak Weird Al, Kacey Musgraves, Sia, Cher. Wszyscy byli wspaniali, ale… zupełnie inni niż Axl.
Źródło Link:
@Zqyx
Wątek: Chris Bailey o Axlu w Scoobym: Był bardzo profesjonalny i bezproblemowy (Przeczytany 1386 razy)
Podobne tematy (1)
Kwietnia 28, 2019, 11:15:38 pm