“Axl był zawsze Axlem – i pozostało w nim "więcej Axla”, śmieje się Alan Niven były menedżer Guns N’ Roses, który zyskał przydomek “Najniebezpieczniejszego zespołu na świecie”. Niven wie dobrze co się dzieje gdy stajesz po złej stronie w sporze z liderem GN’R Axlem Rose. Niven został bezceremonialnie zwolniony przez Rose’a, pomimo tego, że pomógł pokierować sterami zespołu w kierunku statusu globalnej supergwiazdy oraz jak sam wyjawia, ratując zespół od krawędzi porzucenia przez własną wytwórnię.
Guns N’ Roses “przeżuwali” kolejnych menedżerów z przemysłu muzycznego osłabiając cierpliwość wytwórni Geffen Records gdy Niven poproszony po raz trzeci zgodził się wziąć zespół pod swoje skrzydła.
“Gdy Tom Zutaut (Geffen A&R) przyszedł do mnie I spytał się po raz trzeci, czy nie porozmawiałbym z zespołem, sprawy były w bardzo złym stanie. Zespół przepuścił już całą zaliczkę, podzielili znaczącą ilość pieniędzy w biurze Zutauta, wypchali nimi swoje buty I poszli się bawić wzdłuż i wszerz Sunset Boulevard. Ich awanturnicza reputacja była całkowicie zasłużona i Ed Rosenblatt (prezydent Geffen) najwyraźniej powiedział Zootsowi, że mam trzy miesiące aby sprawić, żeby sprawy stały się produktywne. Zoots zapomniał mi o tym wspomnieć, gdy to się stało. Z początku byłem niechętny aby poświęcić temu swoją uwagę.
Miałem inny zespół pod opieką, a po drugie po zrobieniu rozeznania w sprawie GN’R myślałem, że Zoots porwał się na coś, co go przerasta. Ale on był zdesperowany, aby uzyskać dla nich pomoc, wszystkie inne firmy menedżerskie przekazywały sobie dalej zespół. W końcu zgodziłem się na spotkanie, poszedłem zobaczyć się z nimi i złapałem wibracje od Izzy’ego i Duffa.”
Niven odegrał swoją rolę w ujarzmianiu surowej energii zespołu i rozniecił ogień pod słabo rozżarzonym ogniem debiutanckiego albumu „Appetitte For Destruction”, który następnie eksplodował w sprzedaży od 250 tysięcy egzemplarzy do kilkunastu milionów, ale przyznał też, że nikt nie wiedział jak wielki hit mają w swoich rękach.
“Nikt nie miał pojęcia, że album stanie się tak wielkim sukcesem, jakim się okazał i że pojawi się w tym element magii. I jeśli ktoś twierdzi, że zawsze wiedział, że to będzie tak wielkie to tylko udowadnia, że jest kłamcą. Myślałem, że zespół będzie projektem roboczym, coś w stylu jednostki undegroundowej i miałem nadzieję, że będą się starali naśladować rozwój Metalliki.”
„Jeśli chodzi o Sweet Child O’ Mine to sprawy nabrały rozpędu w marcu 1988, z „Welcome To The Jungle” puszczanym w radiu i pokazywanym w MTV po 6 miesiącach ignorowania – i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że mamy szanse na sprzedaż powyżej 2 milionów kopii w USA. Wciąż nie mogę się nadziwić jak daleko to zaszło i że tylko w samych Stanach sprzedało się 18 mln egzemplarzy. I byłem nieco zaskoczony, gdy Roseblatt poprosił mnie w grudniu 1987 roku, aby przygotowywać drugi album - po tym wszystkim, co przeszliśmy w tamtym momencie, ciągle dążąc do sprzedaży ćwierć miliona kopii, czerpiąc siłę z grania koncertów samemu, bez wsparcia radiowego i MTV. Mój punkt widzenia był prosty – wyobraźcie sobie co się mogło stać gdybyśmy mieli to wsparcie.
W ramach dodatku do przebojowych singli “Sweet Child O’ Mine” i “Welcome To The Jungle” zespół nakręcił teledysk do “It’s So Easy”, który został szybko „zapuszkowany” (w znaczeniu schowany do szuflady na później – przyp. mafioso), a Niven przypuszczał, że główny temat był trochę zbyt ryzykowny.
“Axl miał skłonność do robienia teledysków raczej o sobie niż o reszcie zespołu i nakręcił film z udziałem Erin Everly (ówczesnej dziewczyny Axla – przyp. mafioso), co nie było dokładnie w zgodzie z rodzinnym (w znaczeniu zespołowym – przyp.) interesem.” – wyjaśnia Niven. “Pod pozorem przekonania wszystkich, że album był w niebezpieczeństwie przeeksponowania, zarządziłem, aby wideo odłożyć na półkę. Myślę, że w świetle faktu, że po rozwodzie z Erin, Axlowi najwyraźniej bardzo zależało na tym aby zniszczyć każdy egzemplarz tego wideo, sądzę, że ponownie podjąłem słuszną dla niego decyzję.
Sukcesy przychodziły do zespołu i Niven, który nadzorował pre-produkcję kolejnych trzech albumów zespołu, zdołał popisać się majstersztykiem, a mianowicie renegocjowaniem z powodzeniem kontraktu płytowego.
„Management Aerosmith czy Whitesnake prosił o zmianę kontraktów w świetle wielkości sprzedaży i ich prośby były odrzucane. Poinformowany o tym, zdałem sobie sprawę, że gdy tylko o to spytam spotkam się z odmową. Wszystko, na co mogłem liczyć to okruchy ze stołu wytwórni więc zrobiłem to co musiałem, czyli powiedziałem Davidowi Geffenowi, że jeśli nie poprawi im warunków to album, który tak desperacko pragnął sprzedawać (…) może pozostać iluzją i że zabiorę zespół w trasę, jako headlinera po raz pierwszy, gdzie będą mieli z tego kupę forsy i świetną zabawę. David nie był zachwycony, ale podszedł do negocjacji. To była ta różnica.”
Ale w 1991 roku relacje między Nivenem i Rose’em zostały rozbite. (…) Ale Niven uważa, że Axla i reszty zespołu sukces nigdy nie zmienił, chociaż to jak zachowywali się ludzie wokół nich to zrobiło. Niven dodaje: „Sława podąża do dorównywania w zmianach zachowań u tych, którzy myślą o sobie jako o sławnych. Jak Joe Walsh mówiąc „Ja zostałem taki sam to inni się zmienili. Jednakże słowa w „Life Been Good To Me” mówią „ale po prostu, sukces wzmacnia charakterystykę, a kto nie zna siebie zostanie określony przez sławę i zjedzony przez ego i arogancję.”
„Axl był zawsze Axlem – i pozostało w nim „więcej Axla” – kończy drugą część wywiadu Niven. Kolejna już niebawem.
ŹródłoPS. Jak coś jest niejasne, albo wydaje Wam się bzdurą piszcie w komentarzach, bo końcówki nie jestem pewien.