No nie mówcie mi, że spodziewaliście się, że Axl w pierwszym wywiadzie na żywo od ilu, od dwudziestu lat zdaje się, siądzie na kanapie Jimmy'ego Kimmela i zacznie sypać konkretami o nowej płycie i tego typu rzeczach, na które nie znamy odpowiedzi.
Dla mnie sam wywiad jest wydarzeniem, bo Axl gdyby nie chciał to by się nie pojawił, tak jak nie pojawiał się od dwudziestu lat na kanapach wieczornych talk showów. Cieszę się bardzo z tego, że zdecydował się na pojawienie w telewizji.
Zasłużył na aplauz, który dostał. Nawet, jeśli jak to w tv bywa był ustawiony. Gdybym siedziała na widowni nie przestałabym klaskać chyba nigdy.
("You're right on time, it's unbelievable"
)