Duff McKagan był gościem audycji radiowej „The Triple R”.
Mówił w niej między innymi o tym, jak on i jego rodzina radzą sobie w okresie pandemii COVID-19.
„Podchodzimy do tego bardzo poważnie”, powiedział. „Mam dwie córki i żonę. Żyjemy w Seattle, czyli pierwszym ognisku wirusa [w Stanach Zjednoczonych].
Byłem z rodziną tutaj [w Los Angeles]. Miałem próby z Guns N’ Roses, przygotowywaliśmy się do trasy po Ameryce Południowej, Europie, Ameryce Północnej. Kiedy wirus zaatakował, zostaliśmy w Los Angeles. 11 marca [moja córka] Mae wróciła do domu z college’u w Nowym Jorku i od tego czasu sytuacja zaczęła się robić naprawdę poważna”.
Duff stwierdził również, że pewni ludzie wydają się nie pojmować tego, jak wielkie niebezpieczeństwo będzie im groziło, jeżeli nie powezmą drastycznych środków.
„Chodzi o przyrost. Osoby, które inwestują pieniądze i znają się na zyskach, wiedzą, że jeśli zysk wyniesie osiem procent, to po przeszło dwudziestu latach zarobią znacznie więcej, niż gdyby wynosił siedem”, wytłumaczył. „Otóż podobny przyrost będzie miał miejsce, jeżeli ludzie nie będą siedzieć w domach. Nie chce obarczać winą tych, którzy wychodzą, ale siedzenie w domu jest, k***a, bardzo ważne. Nie wychodź. Rzecz nie rozbija się o ciebie, nie tylko o ciebie teraz chodzi. Chodzi o dwie osoby, które zarazisz i które potem zarażą kolejne cztery, a te cztery kolejnych osiem… i ani się obejrzysz, a będziesz odpowiedzialny za zarażenie trzydziestu dwóch osób”.
McKagan mówił także o zagrożeniu, jakie pandemia koronawirusa stanowi dla amerykańskiej gospodarki.
„Nie wiem, jak to się odbije na rynku pracy”, przyznał. „W tej chwili najbardziej zależy mi na tym, żeby nie ucierpieli ci, którzy dla mnie pracują. Drżymy o los przeszło osiemdziesięciu członków naszej załogi. Musimy znaleźć sposób na to, żeby nie stracili domów itp. Jedyne, co mogę zrobić, to znaleźć zajęcie dla tych, których zatrudniam. Dam radę. Myślę, że spoczywa na mnie ta odpowiedzialność; to mój patriotyczny obowiązek”.
„Są kierowcy tirów. Hotele, w których nocujemy. Ludzie, którzy są zatrudnieni w tych hotelach, na parkingach… Oni wszyscy pracują dla nas. Są cieśle, specjaliści od oświetlenia, osoby przy monitorach, spece od dźwięku i tak dalej. Ilekroć przyjeżdżamy do jakiegoś miasta, ludzie zjeżdżają z różnych stron, rezerwują miejsca w hotelach, żeby móc przyjść na koncert, chodzą do restauracji itp. Krótko mówiąc, wspomagamy miasta, w których gramy, i wszyscy czerpią z tego zyski. Dlatego owszem, czujemy się w obowiązku wznowić trasę – oczywiście dopiero wtedy, kiedy to będzie bezpieczne. Toteż siedzimy tutaj, rozmawiamy o tym i staramy się śledzić rozwój sytuacji na bieżąco”.
Źródło