Były muzyk Guns N’ Roses o kolegach z zespołu
W ostatnim, przytoczonym przez Alternative Nation wywiadzie z Erikiem Blairem były basista Guns N’ Roses, Tommy Stinson, wyjawił, że paru gitarzystów, z którymi miał okazję grać, było jak „wrzody na tyłku”.
„Mam wrażenie, że ja i Josh [Freese] znamy się od zawsze. To fantastyczny pałkarz i świetny facet. Uwielbiam go. Każdy, kto z nim grał, powie, że to świetny gość, a granie z nim to przyjemność. No i jest rewelacyjnym pałkarzem”.
“Nie byłem w Guns N’ Roses kimś w rodzaju muzycznego dyrektora. Po prostu w pierwszych latach ‘nowych’ Gunsów próbowałem parę rzeczy zorganizować. Starałem się dawać z siebie wszystko i podtrzymywać jedność grupy. Mieliśmy kilku różnych gitarzystów, którzy byli albo moimi dobrymi przyjaciółmi, albo całkowitym przeciwieństwem przyjaciół, czymś w rodzaju wrzodów na tyłku. I trzeba było sobie z nimi jakoś radzić”.
„Robiłem, co mogłem, żeby współpraca nam się układała. Będę z tobą szczery, dawałem z siebie wszystko, jednak w pewnym momencie zrozumiałem, że rotacja była zbyt duża. Znalazłem się w sytuacji, w której tak naprawdę nigdy nie chciałem się znaleźć. Przylgnął do mnie żartobliwy przydomek generała i tym podobne, ale w gruncie rzeczy nigdy nie chciałem pełnić tego rodzaju funkcji”.
„Fakt, zdarzało mi się mówić: ‘Spotkajmy się o czwartej, zróbmy to. Hej, dlaczego nie popracujemy nad partiami gitarowymi i basowymi razem? I nad bębnami? Przysiądźmy nad tym’. Pod tym względem miałem znacznie więcej doświadczenia niż kilku nowszych członków zespołu, i postanowiłem coś z tym zrobić. Ale gdybym rzeczywiście był dyrektorem muzycznym, domagałbym się dużo większych pieniędzy”.
Za czasów Stinsona przez Guns N’ Roses przewinęli się różni gitarzyści – Paul Huge, Robin Finck, Buckethead, Bumblefoot i DJ Ashba. Stinson przyjaźnił się też z Richardem Fortusem, o czym obaj muzycy opowiadali w licznych wywiadach.
http://www.alternativenation.net/guns-n-roses-member-reveals-pain-in-the-ass-bandmates/ newsa wyszperała i przetłumaczyła:
@naileajordan Dzięki!