Daj znać jak znajdziesz gdzieś w PL sklep gdzie można to kupić.
UPDATE:
W końcu po bardzo długim czasie od wydania tej płyty miałem okazję się zapoznać z tą muzą...
Po pierwsze więc... jestem bardzo mile zaskoczony. Już od początku powstania tej kapeli mówiłem, że nie lubię na nich patrzeć, bo wyglądają jak bachory z pewnego programu TVNu o nazwie "Surowi Rodzice". Jakby mi córka takie coś przyprowadziła do domu, to spisałbym tylko pesel delikwenta i postarał się o sądowny zakaz zbliżania się do niej.
...więc to co zrobiła ta banda brzydali jest bardzo, ale to bardzo... fajne. Nie spodziewałem się udziwnień i udziwnień nie dostałem. Po prostu rock, z mocnym osadzeniem w latach 80tych ale także z duża ilością brzmień z ery modern. Choć największym problemem jest tutaj jak dla mnie zbytnie ugłaskanie materiału. W słuchawkach wszystko brzmi bardzo podobnie, na równym poziomie głośności. Choć niektóry riffy są chwytliwe to jednak są zagrane tak nieśmiało, że giną gdzieś tam w otchłani i natłoku bardzo podobnych płyt. Na tym tle faktycznie wyróżnia się Just Don't Ask ale nie nawet samą solówką Slasha, ale akustycznym wstępem. Mam wrażenie, że ten wstęp był także zagrany przez kudłacza.
Bunton daje radę, dobrze się go słucha, nie trzeszczy, nie skwierczy - śpiewa na tyle, na ile mu siły wystarcza. Mi jakoś w pamięci po kilku przesłuchaniach zostaje pierwsza część płyty, po Just Don't Ask już nie zanucę Wam żadnej melodii. Gdzieś tam dudni sobie spokojnie Adler, ale przecież wszyscy wiemy, że to tylko twarz zespołu. Jedyny raz w którym zwraca się uwagę na jego grę, to właśnie Just Don't Ask, gdzie przez jakieś 5 sekund jego perkusja jest jedynym słyszalnym instrumentem. Szkoda więc, że ten moment to jedynie proste dudnienie w stylu Zwierzaka z Ulicy Sezamkowej
Reasumując: Back From The Dead zostaje na mojej mp3. A płytę - kupię... kiedyś.