Autor Wątek: Wokół Coachelli  (Przeczytany 2921 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 3470
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3547
Wokół Coachelli
« dnia: Kwietnia 24, 2018, 11:40:49 pm »
+5
       Wokół Coachelli





       W roku 1999 Empire Polo Club w Kalifornii stał się siedzibą jednego z najgłośniejszych festiwali na świecie. Ale pomyli się ten, kto założy, że droga Coachella Valley Music and Arts Festival do sukcesu była usłana różami…


       W Stanach Zjednoczonych początku lat dziewięćdziesiątych muzyka była czymś w rodzaju religii, symbolu przynależności, ideału. Tak było zawsze, ale w okresie, o którym mowa, bardziej niż kiedykolwiek. Nierzadko zdarzało się, że płyty urastały do rangi kwestii politycznej czy rasowej. Tak było zwłaszcza na zachodnim wybrzeżu, pomiędzy Seattle a Los Angeles, na odcinku przeszło 1800 kilometrów, które oddzielały grunge, muzykę białych w koszulach w kratę, podartych dżinsach i długich włosach, od hip hopu, ścieżki dźwiękowej społeczności afro-amerykańskiej. 
   
       Grunge był szczególnym rodzajem muzyki. Łączył elementy punku i heavy metalu. Co ciekawe, jego kolebką było północno-wschodnie wybrzeże USA, zwłaszcza zaś stan Waszyngton, ze stolicą w Seattle. Najważniejsze zespoły tego nurtu to Soundgarden Chrisa Cornella, Alice in Chains, Nirvana Kurta Cobaina i Pearl Jam.
   
       Po sukcesie debiutanckiego albumu „Ten” z 1991 roku kapela Eddie’ego Veddera urosła do rangi symbolu nowego pokolenia. Była niebywale popularna, uwielbiana, nagradzana, kokietowana przez radio i telewizję. Drugi album grupy, „Vs.”, ukazał się 19 października 1993 i zgodnie z przewidywaniami szybko odniósł wielki sukces. W ciągu pierwszego tygodnia rozeszło się milion egzemplarzy. Płyta siedmiokrotnie okryła się platyną.
       Wkrótce potem z Warfield Theatre w San Francisco ruszyła trasa „Versus Tour”. Bilety rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Do zgrzytów doszło w momencie, kiedy Eddie Vedder i koledzy odkryli, że Ticketmaster czerpie ze sprzedaży wejściówek nielegalne zyski. Podjęte w tej sprawie dochodzenie ostatecznie zostało zawieszone, lecz muzycy postanowili zerwać współpracę z Ticketmaster i ustanowić górną granicę cen biletów.

       Tymczasem w listopadzie 1993, właśnie z powodu tychże kontrowersji, został odwołany koncert w południowej Kalifornii. Pearl Jam musiał czym prędzej znaleźć nową lokalizację. W sukurs przyszedł młody człowiek o nazwisku Tollet, który zaproponował zespołowi, żeby zagrał w Indio. Początkowo pomysł nie wydawał się strzałem w dziesiątkę. Indio leżało na terenach pustynnych, dwie godziny jazdy samochodem od Los Angeles i pół godziny od Palm Springs. Poza tym panujący tam w listopadzie klimat nie sprzyjał organizowaniu koncertów pod gołym niebem. Mimo to zespół podjął wyzwanie, a 5 listopada 1993 – wbrew wszelkim logistycznym trudnościom – pojawił się na koncercie dwudziestopięciotysięczny tłum.

       Sprytny Paul Tollet nie zasypiał gruszek w popiele i przez następnych sześć lat robił, co mógł, żeby zmienić Indio w idealne miejsce na tego rodzaju imprezy. Dzisiaj Tollet stoi na czele Goldenvoice, spółki, która każdego roku w kwietniu w organizuje Coachella Valley Music and Arts Festival, powszechnie znany jako Coachella.               

   
        INDIO
   Indio to niewielkie miasteczko, liczące około 80 tysięcy mieszkańców. Mieści się w hrabstwie Riverside, położonym dwie godziny jazdy samochodem od Los Angeles. Miasteczko powstało w drugiej połowie XIX wieku. To tutaj zatrzymywały się pociągi Southern Pacific Railroad, kursujące między Los Angeles a Yumą w Arizonie. W Indio silniki lokomotyw były napełniane wodą, aby podróż mogła trwać.
       Składy Southern Pacific przewoziły zarówno pasażerów, jak i towary, co czyniło z nich smakowity kąsek dla okolicznych rzezimieszków. Wokół tej tematyki ogniskowała się akcja filmu „3:10 do Yumy” (2007), w którym wystąpili Russell Crow i Christian Bale. Była to przeróbka dzieła z 1957 roku. 

       Mimo niezbyt korzystnego położenia hrabstwo Riverside żyje przede wszystkim z turystyki. Koncerty, wyścigi ciężarówek, rodea, konkursy kulinarne… wszystko to przyciąga turystów i sankcjonuje nazywanie Indio „Miastem Festiwali”.


 
       To tutaj każdego roku odbywa się jeden z największych festiwali muzyki country w Stanach Zjednoczonych – Stagecoach. Przed laty wzięła w nim udział młodziutka – i podówczas nikomu nieznana – Taylor Swift. 


       PAUL TOLLET
       W Indio Paul Tollet jest prawdziwym autorytetem. Ogniwem łączącym tradycje i przeszłość z odmianą, jaką nieuchronnie niesie przyszłość. To twórca jednego z najpiękniejszych festiwali – Coachelli.

       Tollet przyszedł na świat w rodzinie robotniczej. Jako ośmiolatek przeprowadził się z najbliższymi do Kalifornii. Ojcu, który w weekendy zabierał go ze sobą do pracy, powtarzał uparcie, że zostanie kimkolwiek, tylko nie robotnikiem. Marzył o karierze muzycznej, ale brakowało mu talentu, dlatego wraz z bratem postanowił zająć się organizowaniem niewielkich koncertów. Do młodych Tolletów szybko przylgnął przydomek Chemical Brothers, ponieważ obaj studiowali na wydziale inżynierii chemicznej California State University. Wszelkie skojarzenia z dwuosobową angielską grupą muzyki elektronicznej były mylne. Przynajmniej w tamtym czasie.



       Paul Tollet miał 17 lat, kiedy zorganizował pierwsze koncerty punkowe. W wieku lat 19 stał się członkiem Goldenvoice, czyli firmy zajmującej się organizacją wydarzeń muzycznych na terenie Kalifornii. W roku 1991 właściciel spółki, Gary Tovar, trafił do aresztu za sprzedaż marihuany. Tollet i jego kolega przejęli w tym czasie dowodzenie.
       Tollet radził sobie znakomicie. Znał się na swoim fachu, był bystry i przekonujący. Zaraz na wstępie sprowadził zespoły kalibru Red Hot Chili Peppers czy Jane’s Addiction, a w roku 1993 zdołał w ciągu zaledwie kilku godzin przenieść koncert Pearl Jam z Los Angeles do Empire Polo Club w Indio.
       W 1997 udał się do Anglii, na festiwal Glastonbury. Tam zaczął myśleć o tym, żeby coś podobnego zorganizować w Kalifornii. Marzył mu się festiwal, na którym muzycy różnych gatunków, niekoniecznie znani i popularni, mogliby występować obok sław. „Niewykluczone”, rozważał Tollet, „że gdybym zdołał ściągnąć na jedno wydarzenie wszystkich artystów, z którymi współpracowałem na przestrzeni lat, powstałoby coś naprawdę wielkiego”. Plan wydawał się prosty i logiczny, ale u schyłku lat dziewięćdziesiątych był bardzo trudny do zrealizowania.

       W 1999 Tollet zorganizował pierwszą edycję festiwalu, który nazwał Coachella, „The City of Eternal Sunshine” (jak zwykli byli mawiać miejscowi). Z finansowego punktu widzenia było to niemal samobójstwo. Tollet zadłużył się do tego stopnia, że musiał sprzedać dom. Z drugiej strony, dwudniowy festiwal ściągnął do Indio 50 tysięcy osób i zwyciężył w konkursie na najlepsze wydarzenie na wolnym powietrzu w Stanach Zjednoczonych, co zapewniło mu, rzecz jasna, duży rozgłos. Imprezą zainteresowała się spółka AEG Live. Jej przedstawiciele nawiązali z Tolletem współpracę i od 2001 roku dokładali starań, żeby ranga festiwalu rosła.
       Nie było to łatwe. W 2008 Coachella znów stanęła na skraju przepaści. Roger Waters i Prince domagali się bajońskich sum, a zainteresowanie publiczności spadło.                   
   
       
       ROCK IS DEAD?
       Muzyka elektroniczna od samego początku mocno wpisywała się w festiwal. Pierwsza edycja (z 9 i 10 października 1999) odbyła się właściwie pod jej szyldem. Wzięli w niej udział między innymi Chemical Brothers, Underworld, Richie Hawtin, Moby, DJ Shadow, młodziutki A-Trak. Z Detroit przyjechali twórcy muzyki techno, Juan Atkins, Derrick May oraz Kevin Saunderson.

       Z finansowego punktu widzenia festiwal okazał się tragedią. Właściwie nikt nie miałby prawa po czymś takim się podnieść, ale pamiętajmy, że rzecz działa się w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, Paul Tollet nie zamierzał tracić wiary i w 2001, po rocznej przymusowej przerwie, zdołał przekonać wielu muzyków do swoich pomysłów. Paul Oakenfold, Fatboy Slim, The Orb, Kruder & Dorfmeister, Tricky, St. Germain i Aphex Twin udzielili mu kredytu zaufania. Coachella zaczęła obrastać w legendę.

       Społeczność Indio, licząca mniej niż 80 tysięcy osób, w lot pojęła, jaka trafiła jej się gratka – nie tylko z muzycznego, ale i gospodarczego punktu widzenia. Sprawa szybka nabrała wiatru w żagle. W roku 2012 spółka Goldenvoice, którą w międzyczasie przejął Paul Tollet, nabyła ponad tysiąc kilometrów kwadratowych terenu w okolicach Empire Polo Club. Cel? Podwojenie zasięgu Coachelli! W latach 2002-2006 festiwal trwał dwa dni, a do roku 2011 – cały weekend. Pod koniec kwietnia 2012 wydarzenie obejmowało już dwa weekendy. Posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę. W ciągu godziny rozeszło się ponad 400 tysięcy biletów. Marzenia Paula Tolleta, zapoczątkowane w Glastonbury, nabrały realnych kształtów.         

   
        MUZYKA
   Festiwal jest podzielony na sześć stref. Coachella Stage to scena główna. Na niej występują zespoły, których nazwy są zapisywane na afiszach tłustym drukiem – tak zwani headliners. Część z nich decyduje się grać na nieco bardziej kameralnej Outdoor Stage. Są też trzy strefy noszące nazwy trzech pustyń: Gobi, Mojave i Sahara. Niedawno dołączyła do nich szósta strefa, Yuma Tent, dedykowana rdzennej ludności tamtejszych okolic.
   
       Coachella była jednym z pierwszych amerykańskich festiwali, które promowały muzykę elektroniczną i przyczyniły się do rozwoju EDM (electronic dance music, elektroniczna muzyka taneczna). To wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, osadzone w niezwykłym kontekście i niesłychanie zróżnicowane muzycznie. Nieczęsto się zdarza, żeby na jednej scenie wystąpili Calvin Harris, Beck i Arcade Fire, Disclosure i Guns N’ Roses, Drake i Axwell. Każdego roku w styczniu ogłoszenie „składu” na Coachellę jest jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów w muzycznym świecie. Zagranie tam może stać się kamieniem milowym w niejednej karierze.
   
       Coachella to również ważne wydarzenie medialne. Wokół festiwalu mnożą się plotki, pod lupę brane są wypowiedzi, zachowania, stroje. To także kuźnia nowych muzycznych trendów. Pewność, że bilety się sprzedadzą, sprzyja eksperymentowaniu. Fakt, że w roku 2014 na głównej scenie zaprezentował się Calvin Harris, przez krytykę został uznany za herezję. Jednak Coachella potrafi zamknąć usta malkontentom. Występ Harrisa został obejrzany przez rekordową liczbę fanów. Mogą się z nim równać jedynie Snopp Dogg i Dr. Dre, podczas których koncertu na scenie pojawił się ożywiony za pomocą hologramu Tupac Shakur (2013), a także amerykański DJ Kaskade (2015). 
   
       Jednym z największych przymiotów festiwalu jest niewątpliwie jego elastyczność i otwartość na wszystkie gatunki muzyki. Coachella – jak przystało na wydarzenie komercyjne, a nie tylko muzyczne – proponuje rzeczy nowe i niecodzienne, lansuje mody i tendencje. Na festiwalowej scenie zaprezentowali się właściwie wszyscy najważniejsi artyści.               
   

        FINANSE
   Edycja z 2017 roku przyniosła zyski w wysokości 114,6 milionów dolarów. W 2016 festiwalowy weekend zgromadził 99 tysięcy widzów, w 2017 było ich już 125 tysięcy. W 2018 frekwencja powinna być podobna, choć polemiki związane z nieprzystosowaniem obiektu do przyjęcia takiej ilości osób trwają.
   
       
       Paul Tollet, twórca festiwalu i człowiek stojący na czele Goldenvoice, ma dziś 50 lat. Ale niech wam się nie wydaje, że zobaczycie go na scenie albo przed obiektywem, w towarzystwie sławnych artystów. Łatwiej natknąć się na niego w Empire Polo Club, gdzie troszczy się o porządek i osobiście kontroluje, czy wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanował.   








       Źródło:
http://www.djmagitalia.com/vera-storia-coachella-valley-music-and-arts-festival/
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline Hubik

  • Zasłużeni
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 15138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Edomaniak
  • Respect: +1482
Odp: Wokół Coachelli
« Odpowiedź #1 dnia: Kwietnia 25, 2018, 07:31:11 am »
+1
Dzięki za tłumaczenie. Fajnie się to czytało.  :)