Tej, no więc byłem z lubą na owym koncercie i.... jak to się teraz mówi dupy mi nie urwał
No ale po kolei, weszliśmy po przygodach z dojazdem do Spodka jak zaczynało grać The Answer i muszę przyznać, że bardzo miło się zaskoczyłem. Zespół młody, dobrze zgrany z fajnymi pomysłami na songi, a już ich ballada - "coś tam freeway"
naprawdę zajebista. Powiedzieli, że niedługo znowu do nas wpadną, kto wie może jeszcze raz uderzę
Później grał Alcatrazz i to było wg mnie mega nieporozumienie... albo po prostu nie czułem tej muzyki. Chociaż każdy z muzyków pokazał niezłe umiejętności to razem wg mnie wyszła kicha i poza ostatnimi dwoma czy tam trzema utworami to ogólnie miałem na ten koncert niesamowicie wyj***ane.
Potem TSA... jak to TSA
przyjemnie posłuchać, chłopaki w dobrej formie, Marek z coraz większym brzuchem ale luz. Ogólnie spoko.
No i headliner czyli David Coverd... ups, sorry - Whitesnake
Zaczęli zajebiście i tak było dopóki szalejący David nie postanowił udać się na zaplecze chyba chwilkę odpocząć albo raczej na parę głębszych. Wtedy zaczęły się solówki... i cóż - nie jestem zwolennikiem tego typu akcji. Band solo, guitar solo, drum solo, guitar + drum solo, guitar + bass solo itd, to wszystko jest wg mnie na dłuższą metę nużące i nawet na koncertach GN'R przewijam jak najszybciej takie 'atrakcje'. Na żywo jednak rady nie dało
I tak najpierw gitarzyści długo pokazywali, jakimi strasznymi wymiataczami są. Powrót Davida na scenę i jedziemy dalej... by po 3 bodaj piosenkach zejść znowu, tym razem na dwa razy dłużej bo pan perkusista dawał dwa razy dłuższe solo. Mega wkurw no ale okey, słuchamy. Solo przedłużało się niesamowicie i jak sie okazało trwało kilkanaście minut. Yhh. Kolejny powrót na scenę Davida zaowocował tym razem w to co wszyscy lubią najbardziej czyli totalne hity i tak już było do końca koncertu... który jednak nie trwał wiele dłużej. Łącznie bodajże 2 godzinki. Potem szatnia, dworzec, pociąg, jazda i dom.
Ogólnie nie wiem czy bym drugi raz pojechał.. chociaż nie zaprzeczę, że przy Whitesnake (tej piosenkowej a nie solówkowej wersji) się świetnie bawiłem. Z drugiej strony za 120 zł dostać 4 kapele w tym Whitesnake i TSA? Chyba jednak było warto. Tyle z mojej strony