Strasznie mi się podoba utwór U2 "One", ale z gościnnym udziałem Mary J. Blige. świtnie im wyszedł razem, nawet bym się tego nie spodziewała. Serdecznie polecam
A mi wręcz przeciwnie... komercha wali na pięć i pół kliometra... nie lubię odgrzewanych kawałków, bo nie są dla mnie smaczne... no chyba, że serwuje się je w bardziej umiejętny sposób niż ten... a co do tej pannicy... wrrr...
Mary J. Blige może i ma status królowej R`n`b, i może z właściwym sobie wyczuciem wykonała "One", niemniej ja ssałam U2 z mlekiem matki i mnie ta nowa tonacja średnio smakuje.
Cóż... po obejrzeniu clipu stwierdziłam, że chłopaki doszli do wniosku, iż trzeba coś robić żeby publika całkiem nie zapomniała o podtatusiałych rockmanach.
A odgrzewanie światowych hiciorów wydaje się zawsze najprostszym sposobem... ;P
Za to oryginalne "One" z '91 klasyka. Clip też był świetny - jeden z lepszych wg. mojego spaczonego mózgowia - bo oni jakoś wybitnie powalającymi teledyskami nie grzeszą
Chorzowskie wykonanie "One" też było cacy.
Przy okazji: wers z piosenki U2 "One" został uznany najpopularniejszym w historii muzyki.
I wcale się nie dziwię
Uwielbiam U2.