NighTrain Station Guns N' Roses

Po raz pierwszy usłyszałam i obejrzałam teledysk The Doors w ' 91 i była to piosenka "Break On Throught ". Był to zdaje się soundtrack do filmu.
Od razu mnie wzięło. Kupiłam kasetę i ... BUM. Bomba jak dla mnie i to do dzisiaj .
Zespół reaktywował się w 2002 pod nową nazwą : The Doors Of The 21st Century. Rozpadli się rok temu ( jeśli się nie mylę )
 A oto próbka jak grali z Ianem Astburym -

 

<a href="http://www.youtube.com/watch?v=V8M_CY8mygw&amp;feature=related" target="_blank" class="aeva_link bbc_link new_win">http://www.youtube.com/watch?v=V8M_CY8mygw&amp;feature=related</a>

 

Czytałam ksiazke, film tez widziałam- ale to nie to samo, nie oddaje tak naprawde klimatu, oraz nie wszystko o Morrisonie przekazuje.
Zmarł bardziej z chlania na umór, organizm był wycienczony, w tragiczna noc wziąl narkotyki swojej dziewczyny ( podobno przez pomyłke).Jim nie brał "twardych" narkotyków, tylko jego dziewczyna - z czym sie przed nim kryła.
Moze miał juz wszystkiego dosc, i chciał sie dobic !
 Przed smiercia ogolił brodę.

Oczywiście, że o Gunsach też tak można powiedzieć, podobnie jak i o innych długo nieobecnych na rynku, nagle wracających. No i ja również staram się wierzyć, że w nich wygrała miłość do grania muzyki, a nie chęć łatwego zysku. Wtedy mógłbym stracić do nich szacunek.   

A co do wyboru wokalisty, to myślę, że kierowali się również głosem co widać było kiedy śpiewał z nimi Scott Stapp czy też Eddie Vedder.

pfff nie można tego nazwać inaczej jak świętokractwo, utrzymywanie przy życiu doors`ów jak i queen bez głównych frontmanów to deptanie swojej własnej legendy. Rozumiem, że można kochac muzyke i grać koncerty no ale bez przesady...

Ja nie wyobrażam sobie The Doors bez Jima, tak samo, jak Queen bez Freddy'ego... Obecnie nie poszłabym na koncert ani jednej, ani drugiej kapeli,  przede wszystkim dlatego, żeby nie sprofanować pamięci ich fenomenalnych frontmenów i nie zepsuć cudownego wrażenia, jakie obydwa zespoły zrobiły na mnie w pierwotnym, oryginalnym składzie

ref

ZA***STY zespół, przez wiele lat nie mogłem się do niego przekonać, jak usłyszałem jeden utwór to myślałem sobie "co to za shit", dlaczego uważają ich za legendę. Dopiero teraz się przemogłem i muszę powiedzieć że niektóre teksty są powalające, takie mistyczne, głos Jima jest bardzo dobry a i muzyka niczego sobie.
Pierwsza płyta powala, przy takich utworach jak The Crystal Ship, End of The Night czy The End można odpłynąć

pewnie do jarania muza 1 klasa

Podobno Morrison nigdy nie zażywał mocnych narkotyków, ale w ten dzień wybrał się po dragi dla dziewczyny i niby pomylił je ze swoimi, chcieli go odratować ale to byli chyba ludzie co go znaleźli

Manzarek mówił nawet nie dawno że Morrison żyje i ma się dobrze...heh ma banie, ale różne są wersje