Dla mnie "na poziomie" to pojęcie wybitnie obiektywne, bo przecież stwierdzenie, że tekst jest głupi, a muzyka prosta i pełna efektów, nie zależy od perspektywy. Subiektywne jest to, czy takie coś "nie na poziomie" może się podobać. Oczywiście, że może i dopóki nikt nie traktuje tych tekstów, jak mądrości życiowej, a muzyki nie porównuje do Floydów bądź, o zgrozo, Mozarta, to nikt zdrowy na umyśle nie powinien się o to czepiać.