Hmmm.....u mnie od nirvany się właściwie zaczęło:)Nadal darzę nirvanę sympatią,grunge to rozwalone trampki...i nie umiejący grać na gitrze Kurt,ostatnio przeczytałam jego "dzienniki", no i musze stwierdzic,że hera mu totalnie zniszczyła umysł-a on był naprawde inteligentny.Grunge umarł,lecz jeszcze żyje w niektórych:)