Jakieś dwa lata temu pisałem tutaj
"Z Nirwaną to nie ma nic wspolnego praktycznie, a muzyka naprawdę średnia, albo nawet raczej slaba. Do tego nudna."
Wycofuję to co napisałem - byłem błedzie, widocznie za pierwszym podejściem zespół do mnie nie trafił. Mają kilka utworów-perełek, gdzie na początku tego nie dostrzegłem (szczególnie podeszły mi everlong, my hero grane na live). Teraz uważam zupełnie inaczej - fantastyczny zespół a jeszcze lepszy wokalista. Perkusista to też profeska - jak tylko raz z Gunsami zagrał It so easy to od razu było widać różnicę miedzy nim a aktualnym bebniarzem gnr.
Co do Ghrohla - jest niesamowity, multiinstrumentalista z prawdziwego zdarzenia. Jego osobowość jest niezwykła.
Stawiam go na równi z Axlem i Eddie Vedderem jeżeli chodzi o "to coś" w świecie muzyki.
Do tego jeszcze zaczął koncertować z córką... nie znam takich historii w muzyce.