Jeżeli jest już w to tysiące głów zaangażowanych, a nikt nie wpadł na skuteczny sposób walki z nimi to znaczy, że sytuacja jest beznadziejna.
Zanim się ludzie zaczną bawić w to jak z nimi walczyć to może najpierw należałoby sobie odpowiedzieć jak wygląda to wszystko od strony organizatora - co musi zrobić, żeby koncert się odbył, z kim się kontaktować w tej sprawie czy z samym zespołem czy jakimś pośrednikiem itp. i dopiero wtedy myśleć jak można im skutecznie z nimi walczyć.
Pierwsze pytanie dlaczego czują się bezkarni? Gdzie jest problem? Problem tkwi w tym, że ten organizator koncertu, który jest najatrakcyjniejszy z punktu widzenia samego zespołu zwykle nie jest najatrakcyjniejszym organizatorem z punktu widzenia fana, a niestety większy wpływ na to kto zorganizuje koncert ma managment zespołu (który ma obowiązek dbać o jego interes), a nie sam fan.