Ja byłem w Szczecinie na 1 dzień. Limp Bizkit nigdy namiętnie nie słuchałem, ale dali chłopaki radę! Byłem w miarę blisko sceny i kto nie skakał nie miał prawa przeżyć tam :d
Co mogę zarzucić, że dźwiękowcy nawalili, bo Fred był słabo nagłośniony i jego wokal ginął, gdzieś w otchłani tej sieki. Gitarzysta LB jest przekozakiem, niedość, że szalał po scenie, to jeszcze ma nieprzeciętny image.
Cały festiwal oceniam na + i mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze lepiej!