ojej jak dla mnie cudo! W ogóle samo miejsce genialne do wypoczynku- piękna okolica itp. Jak na koncert rockowy moim zdaniem amfiteatr średnio się nadaje. Ludzie naprawdę w różnym wieku byli. Poczynając o 9-10 letnich dziewczynek kończąc na 75 letnich dziadkach.
Jeżeli chodzi o sam koncert to bajka! Cooper dał popis. Zagrał moje ulubione piosenki, nie zabrakło też inscenizacji (psychiatryk gilotyna, nagrobki itd.).
Miał naprawdę dobry kontakt z publicznością (zarówno on jak i pozostali członkowie zespołu, szczególnie Orianthi i Ryan).
Jest mi naprawdę trudno to ubrać jakoś w słowa, bo te 2 godziny zleciały tak szybko... nie wiedziałam jakim cudem i dlaczego?
Niestety publiczność byłą do bani i na miejscu zespołu nigdy w życiu nie wróciłabym tutaj
Większość ludzi nie miała pojęcia na kogo koncert przyszli- zdarzało się usłyszeć nawet Cooper (przez C czytane a nie przez K). Niektóre osoby były zgorszone całym widowiskiem (granie na nagrobkach, odcięcie głowy itp.). W ogóle kazali nam usiąść. My nie posłuchaliśmy się (grupa na początku ok. 5 osób później z 10-12). Prowadziliśmy wieczną wojnę z ochroną, że na koncertach rockowych można stać i skakać
Ludzie gapili się na nas jak na nienormalnych i zwyzywali okropnie. Myśleli, że przyszli na festiwal w Opolu, albo kabareton. W ogóle zrobili z tego jeden wielki piknik (chipsy z biedronki, kiełbasa z grilla podczas koncertu itp.).
Wśród naszej "gromadki" stojących osób był 75 letni dziadek, który był meeega wielkim, prawdziwym fanem Coopera. Oprócz tego, że znał słowa każdej piosenki to jeszcze wiedział z czym się one łączą, o czym są itd. Mało tego kłócił się z ochroniarzami na temat stania
Naprawdę świetny człowiek!
Na szczęście nawet zwalona publiczność nie zabrała mi radości z koncertu i mogłam się cieszyć każdą piosenką. Nagłośnienie było naprawdę dobre, poza tym stojąc wyżej wszystko widziałam. Ogólnie rzecz biorąc znakomity koncert