Jeśli chodzi o koncert Cooper'a, to Dolina Charlotty jest niesamowicie przyjaznym miejscem - byłam tam w zeszłym roku na Uriah Heep. Pozwolę sobie zacytować mój post o tym (z innego forum):
Rozkręcili publiczność i nawet nie zauważyłam kiedy te godziny zleciały. Kawał dobrej roboty odwalili też oświetleniowcy, dawno nie byłam na koncercie z tak ciekawie zaaranżowaną grą świateł. Podobała mi się też organizacja - jako że impreza plenerowa, to napoje, kiełbaski i inne mięsa z grilla, jakaś zupa - wszystko dostępne. Udała im się też pogoda, bo nie padało, a na dodatek w nocy było widać "spadające gwiazdy". Radio Koszalin podawało, że tego dnia publiczność liczyła około 3 tysięcy osób, ale nie czuło się tego dzięki amfiteatralnemu układowi ławek.
Już wtedy obiecałam sobie, że przyjadę za rok, nawet gdyby wykonawcy nie byliby w pełni "w moim typie". Bilet kosztował 110zł.
Tymczasem mama obiecała mi bilet na Bon Jovi'ego
