Iron Maiden - Piece of Mind - Pobiła swoją poprzedniczkę, co było trudne
Tego albumu będę mógł słuchać w kółko.
Iron Maiden - Number of the beast - Rewelacja! Na początku nie mogłem się z nią zbytnio oswoić, ale potem poszło z górki. Klasyka.
Sixx:A.M. - This is gonna hurt - Troszkę się zawiodłem, liczyłem na coś mocniejszego. The heroin diaries jednak zostawia tę płytę daleko w tyle.
Black Country Communion - 2 - Płyta dorównała poziomem poprzedniczce. Jestem zadowolony
Limp Bizkit - Chocolate Starfish and the Hot Dog Flavored Water - Chyba ta płyta najbardziej mi się podoba z tych, które kupiłem. Jest power i mimo wszystko jest różnorodność. Polecam najbardziej
Primus - Pork Soda - Słuchając tej płyty miałem cały czas banana na ryju. A poziom techniczny? Mistrzostwo!
Aerosmith - Toys in the Attic - na płycie są właściwie same klasyki, płyta z jajem, ale zdecydowanie za krótka. Nadaje się na EPke.
Dzięki Grzesiu
Edit: Krótko napisałem, która mi się podoba bardziej, a która mniej.